Dzisiejsza "egzekucja" przebiegała dość spokojnie. Pani Henryka przyglądała się jej, próbowała dyskutować z policjantami, ale niewiele mogła wskórać...

- Moja walka o kiosk cały czas się toczy - przekonywała w rozmowie z reporterem Radia Kraków - ZIKiT działa po swojemu, moim zdaniem nie do końca zgodnie z prawem. Mam bowiem pisemną decyzję z wydziału architektury, która wyraźnie mówi, że mój kiosk nie jest przedmiotem rozbiórki. W całej tej inwestycji, w projekcie budowlanym, ten kiosk nie jest przewidziany do usunięcia.

Podobnie uważa wojewódzki konserwator zabytków. Mało tego, Jan Janczykowski w swojej opinii zalecił, by oba kioski pozostały na Rynku i by stały symetrycznie do siebie, zachowując kompozycję. O co więc chodzi?

- Nam cały czas chodzi jedynie o to, aby móc położyć w miejscu kiosku nową nawierzchnię Rynku - przekonuje Michał Pyclik z ZIKiT-u. - Gdyby się okazało, że za parę lat właścicielka rezygnuje z działalności i demontuje kiosk, zostalibyśmy z dziurą w ziemi. Właściciele obu kiosków mieli z nami podpisaną umowę na dzierżawę. Kiedy szykował się remont, tych umów nie przedłużyliśmy. Pani Henryka mogła zrobić to, co zrobił właściciel drugiego kiosku. Przesunął obiekt, myśmy w jego miejscu położyli kostkę brukową i teraz ten właściciel stara się w urzędzie o ponowną zgodę na legalne postawienie kiosku i prowadzenie działalności. Dokładnie to samo zaproponowaliśmy pani Henryce, ale ona się nie zgodziła. Przeszliśmy całą urzędową ścieżkę odwołań i mamy prawomocną decyzję o rozbiórce, bo właścicielka sama nie chciała tego zrobić.

Pani Henryka twierdzi natomiast, że nie było podstaw, aby nagle zerwać starą umowę na dzierżawę. Poza tym obawia się, że ponownej zgody już nie dostanie.

Z "oferty" ZIKiT-u nie zamierza korzystać. - Odwołałam się do wojewody i do sądu - przekonuje. Choć w pobliżu, przy ul. Kalwaryjskiej ma drugą kwiaciarnię, to kiosk na Rynku Podgórskim również chce prowadzić. To wcale nie wydaje się niedorzeczne, bo w tym miejscu budki z kwiatami działały od lat. I dodawały kolorytu Rynkowi Podgórskiemu.

Elementy rozebranego kiosku trafią teraz do magazynów ZIKiT-u. - Właścicielka, jeśli zechce, będzie mogła je stamtąd odebrać - mówi Michał Pyclik.

Problem jednak w tym, że ZIKiT zamierza obarczyć panią Henrykę kosztami rozbiórki, a te wyceniono na... 38 tysięcy złotych.

 

(Maciej Skowronek/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: