Piotr Rachwał, członek Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, mówi, że środowe rozmowy zakończyły się "protokołem rozbieżności":
Jesteśmy trochę za daleko od siebie. 1200 złotych, których żądają pracownicy to jest bardzo dużo i KTOZ-tu na to nie stać. Proponujemy 200 złotych, bo to realne. Chcemy spotkać się w poniedziałek ze wszystkimi pracownikami, żeby czarno na białym pokazać, że jest rzeczywiście tak jak mówimy.
Zatwierdzenie oczekiwanych przez związkowców podwyżek oznaczałoby dodatkowe 1 290 000 zł rocznie na pensje. KTOZ przekonuje, że wówczas nie dałoby się utrzymać nawet tych zwierząt, które obecnie znajdują się pod opieką Towarzystwa. Głównym źródłem utrzymania KTOZ są środki z 1,5-procentowego odpisu od podatku oraz darowizny. Finansowanie z miasta nie wystarcza na miesięczne utrzymanie schroniska.
Rachwał przekonuje, że bez pracowników nie byłoby schroniska, ale oczekiwane podwyżki są poza zasięgiem:
Z pustego i Salomon nie naleje, a bardzo byśmy chcieli dać takie pieniądze. Filarem schroniska są pracownicy, jeżeli oni nie będą zadowoleni, to nie poradzimy sobie, w nich cała nadzieja. Wszyscy jesteśmy tu dla zwierząt; nasi pracownicy to ludzie z misją, ale doskonale wiemy, że każdy musi się wyżywić.
Towarzystwo zapewnia, że zależy mu na osiągnięciu takiego porozumienia, które wszyscy uznają za sprawiedliwe, i dzięki któremu zwierzęta nie ucierpią.