Od rozpoczęcia pracy zawodowej w 1958 r. zrealizowała około 150 scenografii dla teatru, opery i filmu, współpracując z najwybitniejszymi polskimi reżyserami. Występowała w teatrze Tadeusza Kantora i "Piwnicy pod Baranami". Kierowała Katedrą Scenografii krakowskiej ASP. Do dziś jest prezesem powołanej wspólnie z mężem - Andrzejem Wajdą - fundacji Kyoto–Kraków, do której przychodzi niemal codziennie.
"To, co zawsze było dla mnie ważne, to bezinteresowność. Najważniejszym drogowskazem powinna być bezinteresowność. Tak byłam wychowana, tak był wychowany Andrzej. Ważny był dla nas ten sposób myślenia, że nie robimy kariery, nie robimy żadnych interesów, tylko pracujemy – bo to jest nasze zobowiązanie wobec siebie i wobec społeczności, w której żyjemy" – powiedziała PAP Krystyna Zachwatowicz-Wajda tuż przed jubileuszem. Dodała, że jest dla niej ważne, "żeby w ten sposób, do bezinteresowności, byli wychowywani młodzi ludzie". "Chciałabym, żeby to nie było dziwne, tylko zupełnie normalne" – podkreśliła.
Jednym z takich bezinteresownych dzieł - wskazała - stało się Muzeum Manggha – którego w ramach fundacji Kyoto-Kraków wraz z Andrzejem Wajdą byli pomysłodawcami i fundatorami. Dziś miejsce to Krystyna Zachwatowicz-Wajda określa swoim drugim krakowskim domem. W nim też w niedzielę w gronie najbliższych będzie świętować swoje 95. urodziny. Pytana o życzenie z tej okazji, zwróciła uwagę na odbywające się tego dnia wybory. "Dzisiaj mam specjalne życzenie, mianowicie żeby wygrał wybory prezydenckie Rafał Trzaskowski" – odparła.
Krystyna Zachwatowicz-Wajda spędziła dzieciństwo i młodość w stolicy, a krakowianką – jak mówi – została z wyboru. Urodziła się w 1930 roku w Warszawie jako córka architektów Marii Chodźko-Zachwatowicz i Jana Zachwatowicza. Podczas drugiej wojny światowej działała w tajnym harcerstwie – Szarych Szeregach jako łączniczka o pseudonimie "Czyżyk" uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie zaczęła uprawiać narciarstwo i wspinaczkę wysokogórską. Studiowała historię sztuki, najpierw w Warszawie, a następnie w Krakowie. W 1958 ukończyła Wydział Scenografii w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni Karola Frycza.
"Wcale nie było pewne, że pójdę na studia artystyczne, dlatego że chciałam iść na filozofię. Kiedy przyszedł stalinizm nie było mowy o studiowaniu filozofii, była wyłącznie filozofia marksistowska, więc przeniosłam się na historię sztuki, a dopiero z historii sztuki w Krakowie na ASP" – zaznaczyła. Scenografia łączyła zainteresowania, umożliwiała obcowanie z literaturą oraz kontakt z ludźmi, który bardzo się dla niej liczył. "Praca w teatrze jest naprawdę pracą zespołową" – podkreśliła.
Jeszcze w 1956 roku Krystyna Zachwatowicz jako studentka scenografii na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych poznała Kantora. W Teatrze Cricot 2 była m.in. odtwórczynią roli Dziewczyny z pieskiem w pantomimie autorstwa Kazimierza Mikulskiego "Studnia, czyli głębia myśli". Spektakl ten wraz z "Mątwą" Witkacego w reżyserii Tadeusza Kantora, po której był grany, składał się na pierwszy program zespołu. "Zawsze wspominam te bardzo dawne lata z wielkim poruszeniem. Rok 1956, po czasach stalinowskich… Trudno opowiedzieć, jakie to było dla nas przeżycie, jak mogliśmy nareszcie się pokazać" – podkreśliła Zachwatowicz-Wajda w rozmowie z PAP przed otwarciem w grudniu 2024 r. wystawy poświęconej początkom teatru Kantora.
W 1957 dołączyła do zespołu utworzonej rok wcześniej „Piwnicy pod Baranami” i do 1972 występowała w kabarecie literackim prowadzonym przez Piotra Skrzyneckiego.
"Naturalnie utalentowana artystka. Wiadomo, że była na historii sztuki, wiadomo, że była scenografką, ale kiedy dołączyła do Piwnicy, okazało się, ma ogromny talent również aktorski, niebywałe wyczucie, zwłaszcza sceny kabaretowej" – zauważył w rozmowie z PAP aktor związany m.in. z "Piwnicą" Tadeusz Kwinta. "Szalenie była wyczulona na słowo. W tym czasie bawiliśmy się przede wszystkim surrealistycznymi skojarzeniami, dostrzeganiem absurdów w tekstach autentycznych, urzędowych czy historycznych, starych. Krystyna w tym wspaniale się odnalazła i rzeczywiście z ogromnym poczuciem humoru poddawała szereg tekstów w sposób, powiedziałbym, niepowtarzalny" – dodał.
W pamięci widzów i artystów kabaretu zapisała się m.in. piosenka w jej wykonaniu "Taka głupia to ja już nie jestem" na podstawie przedwojennego tekstu, do muzyki Zygmunta Koniecznego. "Wspaniały sposób znalazła na pokazanie tej przewrotnej panieneczki - miała aż po łokieć czarne, koronkowe rękawiczki, wielki kapelusz i przez dwie trzecie piosenki bardzo delikatnie zdejmowała najpierw jedną rękawiczkę, potem drugą, pobudzając wyobraźnię widowni, a przecież polegało to tylko na ściągnięciu długiej rękawiczki" – wspomina aktor.
Jako scenograf Krystyna Zachwatowicz współpracowała z wieloma reżyserami w polskich i zagranicznych teatrach, w Starym Teatrze między innymi z Konradem Swinarskim i Jerzym Jarockim. Kiedy w 1971 roku Andrzej Wajda szukał kogoś, kto pomógłby mu przygotować kostiumy do spektaklu "Biesy" w Starym Teatrze, Piotr Skrzynecki polecił mu wtedy Krystynę Zachwatowicz. Praca nad tym projektem stała się początkiem ich wspólnej pracy teatralnej, filmowej, społecznej oraz wspólnego życia.
"Odtąd przez wiele, wiele lat na takim właśnie uzupełnianiu się i wzajemnym zrozumieniu polegać miała nasza - Krystyny i moja - wspólna praca" – napisał w autobiografii Wajda. Oboje często podkreślali, że oprócz uczuć i fascynacji połączyła ich także wspólnota charakterów. "To była zgodność charakterów, zainteresowań, stosunku do życia. Właściwie nie było żadnego momentu niezgody. Przez tyle lat" – podkreślała artystka.
Kilka lat później wzięli ślub.
"Zamieszkaliśmy ze sobą w 1973 r. i nie myśleliśmy, żeby to koniecznie potwierdzać urzędowo, ale w 1975 r. wyszły problemy techniczne, musiałam być zameldowana itd. Nie było żadnej uroczystości. Przyjechał z Krakowa nasz przyjaciel Piotr Skrzynecki i przyszła Basia Ślesicka, bardzo zaprzyjaźniona z nami producentka prawie wszystkich filmów Andrzeja. Tylko oni, świadkowie. Potem zjedliśmy obiad i już" – wspomina artystka.
Małżonkowie świetnie dogadywali się również na płaszczyźnie zawodowej. "Przez lata wielokrotnie pracowałam z reżyserami, którzy nie mieli żadnego wykształcenia plastycznego i w związku z tym żadnej wyobraźni plastycznej. Od scenografa praca z takim reżyserem wymaga tłumaczeń, rysowania, a i tak bardzo często prowadzi to do konfliktów, bo taki reżyser nie potrafi z rysunku odczytać" – czytamy w książce Bartosza Michalaka "Wajda. Kronika wypadków filmowych". "Pierwszym poważnym reżyserem, który miał i wykształcenie, i świetnie rysował, był Konrad Swinarski. Drugim – właśnie Andrzej. Przy pracy z takim artystą porozumienie jest błyskawiczne" – zaznaczyła.
Krystyna Zachwatowicz jest autorką scenografii do większości teatralnych inscenizacji Andrzeja Wajdy, oprócz "Biesów" do "Zbrodni i kary" (zrealizowanych także w USA i w Moskwie) oraz adaptacji "Idioty" Dostojewskiego (także w Japonii), "Nocy listopadowej" i "Wesela" Wyspiańskiego, "Białego małżeństwa" Różewicza (w USA), "Makbeta" Szekspira. Projektowała też kostiumy do filmów Andrzeja Wajdy: "Wesela", "Smugi cienia", "Biesów", "Zemsty".
"Scenografię rozumie jako sztukę usługową, wspomagającą zamysł reżysera w dramaturgii scenicznego dramatu. Scenograf musi być przygotowany na spotkanie z reżyserem, musi stworzyć własny egzemplarz reżyserski pozwalający na budowanie przestrzeni dla postaci kreowanych przez aktorów" – wskazała kierowniczka Muzeum Starego Teatru Anna Litak, opowiadając o zasadach, jakimi w pracy w teatrze kierowała się Krystyna Zachwatowicz-Wajda.
"Praca nad przedstawieniem w teatrze to rodzaj dialogu wielu twórców poszukujących prawdy o człowieku, jego emocji, empatii, spojrzeniu na drugiego. Scenograf dodaje dekoracje, kostiumy, rekwizyty, buduje realizm sceniczny, zamyka sensy w materialnych formach. Projekty pani Krystyny Zachwatowicz-Wajdy miały mocny charakter, były podmiotowe, zarówno dla postaci, jak i kreowanej na scenie fikcji. Współtworzyły sceniczny dramat" – podkreśliła Anna Litak.
Po otrzymaniu w 1987 roku nagrody Kyoto Prize za całokształt twórczości Andrzej Wajda postanowił wraz z Krystyną Zachwatowicz-Wajdą przekazać otrzymaną kwotę na założenie Fundacji Kyoto–Kraków i budowę Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Dzięki staraniom Krystyny Zachwatowicz-Wajdy i Andrzeja Wajdy oraz wsparciu władz Japonii, Polski i samorządu krakowskiego, Manggha została otwarta 30 listopada 1994 r.
"Przez te ponad 30 lat Krystyna Zachwatowicz-Wajda wspiera naszą instytucję, podejmowane przez nas działania, swoją wiedzą i doświadczeniem, między innymi poprzez udział w Radzie Muzeum" – podkreśliła dyrektor Muzeum Manggha Katarzyna Nowak, dodając, że to "drugi krakowski adres Krystyny Zachwatowicz-Wajdy". "Wiele spotkań, wywiadów, nagrań, wydarzeń z jej udziałem, na jej prośbę, odbywa się właśnie w Muzeum Manggha. Tutaj siedzibę ma także Fundacja Kyoto-Kraków, której jest prezeską, więc to miejsce ma podwójne znaczenie" – podkreśliła.
Pracownicy muzeum zwracają uwagę, że Zachwatowicz-Wajda codziennie przychodzi do pracy. "Jest to taka codzienna obecność, jak również uczestniczenie w naszych wydarzeniach - wernisażach, spotkaniach, koncertach. Przygotowane przez nas wydarzenia skupiają publiczność Krakowa, ale również naszych pracowników i tutaj zawsze jest obecna także nasza fundatorka" – zaznaczyła dyrektorka instytucji, wskazując na aktywny udział Krystyny Zachwatowicz-Wajdy w obchodach jubileuszu 30-lecia Mangghi. W ubiegłym roku zakończyła także pracę nad stroną internetową poświęconą Andrzejowi Wajdzie. "To jest też bardzo aktywna działalność związana z Fundacją Kyoto Kraków, w tym nagrodą imienia Andrzeja Wajdy. To są konkretne zadania, nad którymi pochyla się codziennie, przychodząc do fundacji, odpowiadając na listy, prowadząc korespondencję w sprawach swoich i męża" – wskazała Katarzyna Nowak.
W roku 1990 Zachwatowicz-Wajda habilitowała się na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a od 2001 r. kierowała tamtejszą Katedrą Scenografii. W 2005 r. otrzymała tytuł profesora sztuk pięknych. Jak zauważyła kierownik katedry prof. Małgorzata Komorowska, przez kilkanaście lat pracy Zachwatowicz-Wajda w bardzo znaczący sposób wpłynęła na kształt katedry, sposób uczenia i program.
"Kiedy przyszła, scenografia jeszcze była formą specjalizacji i studiów podyplomowych. Natomiast dzięki inicjatywie pani profesor i jej wysiłkom scenografia w 2006 r. stała się samodzielnym kierunkiem pięcioletnich studiów. Dla pani profesor było bardzo istotne, żeby ktoś, kogo chcemy uczyć, był świadom tego, co wybiera. I dzięki temu właśnie, że udało się to wprowadzić, mogliśmy też sformułować osobny program nauczania scenografii i zaczęliśmy jako katedra przeprowadzać na ten kierunek egzamin wstępny" – opowiedziała.
Zwróciła uwagę, że Zachwatowicz-Wajda rozszerzyła bazę przygotowania teoretycznego i praktycznego. Obok pracowni scenografii teatralnej i pracowni scenografii filmowej powstały dwie nowe – kształtowania przestrzeni teatralnej oraz kostiumu. Wprowadziła tzw. lata tematyczne, wymyśliła też swój własny przedmiot, propedeutykę scenografii, która przygotowała studenta do wejścia w świat teatru. Organizowała wycieczki do warszawskich teatrów. Zapraszała również tych studentów do siebie do domu na obiad.
"Na pewno nie była wzorem srogiego pedagoga. Starała się zrozumieć młodych ludzi i pewną przepaść, która pod względem wiedzy, umiejętności, wykształcenia dzieli kolejne pokolenia. Z dużą cierpliwością i życzliwością starała się te rzeczy wyrównywać" – przyznała prof. Komorowska.
"W latach 50., kiedy pani profesor kończyła studia, profesor Frycz miał taki zwyczaj, że dyplom stał na stole, a komisja oglądała go bez obecności studenta, co oznaczało, że dyplom ma się sam bronić; być zrozumiały i odczytywany. Obecnie studenci przygotowuję pracę opisową, czytają ją i tłumaczą przed komisją. Pani profesor oczywiście nie zmieniała reguł, ale zależało jej, żeby scenografia była na tyle mocnym przekazem, żeby ją można było odczytać bez szczegółowego wyjaśniania, żeby komunikat dawał się czytać pozawerbalnie. To była nauka świadomości przekazu i odpowiedzialności za to, co się robi" – zaznaczyła prof. Komorowska.
Za swe zasługi Krystyna Zachwatowicz-Wajda została odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1998) oraz Orderem Wschodzącego Słońca Złote Promienie z Rozetą (Japonia 2013). We wrześniu 2020 została uhonorowana przez Miasto Kraków Medalem "Za mądrość obywatelską".