Mówimy o setkach kilometrów linii, które trzeba namalować. To bardzo duża operacja, która potrwa kilkanaście tygodni – mówi Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury komunalnej i Transportu w Krakowie. Pyclik dodaje, że część prac, zwłaszcza na ruchliwych ulicach, prowadzona będzie w nocy, żeby nie generować dodatkowych utrudnień.
Malowanie jest też okazją do przyjrzenia się miejscom, w którym linie należy nie tylko odnowić, ale przede wszystkim poprawić. Ogromne zamieszanie wprowadza np. oznakowanie przy wiadukcie kolejowym Łobzów PKP, gdzie niedawno zmieniono organizację ruchu. Drogowcy zamazali stare strzałki, które wskazywały, z którego pasa w danym kierunku należy skręcić, ale zapomnieli namalować nowych. To oznacza, że na skrzyżowaniu Stachiewicza i Radzikowskiego często dochodzi do sporego zamieszania.
Oprócz tego wielu kierowców wskazuje na ulicę Lubomirskiego przy skrzyżowaniu z Rakowicką, gdzie kierowcy jadący od strony Dworca Głównego często mylą pasy przez nieprecyzyjne oznakowanie. Krakowscy taksówkarze wskazali też niedociągnięcia na rondzie Mogilskim. Policjanci z kolei do poprawki zgłaszają rondo Czyżyńskie.
Zachęcamy do zgłaszania źle namalowanych pasów na krakowskich ulicach. Warto, bo jak zapewniają urzędnicy z ZIKiT-u, wszystkie przypadki, które zgromadzą dziennikarze Radia Kraków zostaną sprawdzone i - jeśli państwa uwagi okażą się słuszne - poprawione.
A Witold Norek z krakowskiej drogówki przypomina, że pasy na jezdniach mają tylko ułatwiać życie i nie zastąpią przepisów. A te mówią, że jeśli pasy są niewidoczne, to przy skręcie w lewo zbliżamy się maksymalnie do osi jezdni, a w prawo – do jej prawej krawędzi.
(Grzegorz Krzywak/ko)