Miasto zaprezentowało nowe wyniki badań. Jak wyjaśnia Łukasz Gryga, miejski inżynier ruchu, we wrześniu czas przejazdu między Halą Targową a Rondem Grzegórzeckim był szybszy niż przed pandemią. Wynik porównano do października 2019 roku.

"Te opóźnienia nie są takie straszne, jak zakładano, czyli pesymistyczny scenariusz się nie sprawdził. Z tego względu usnięcie tej drogi dla rowerów zostało wstrzymane" - mówi Gryga.

Decyzja o pozostawieniu drogi oczywiście cieszy rowerzystów, którzy podkreślają, że trasa umożliwia sprawną i bezpieczną komunikację po mieście.


Ale wystarczy przejść kilka metrów dalej ulicą Grzegórzeckiej  i zatrzymać dowolnego kierowcę, by usłyszeć, że w godzinach szczytu trasa szybko się korkuje. Ich zdaniem teraz może być tylko gorzej.
Michał Dumnicki ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów twierdzi jednak, że gdy w Krakowie tworzyły się największe korki, ruch na ulicy Grzegórzeckiej był płynny. 
"Wygląda na to, że już zmiana Dietla doprowadziła do tego, że być może nie jest w stanie tyle samochodów wjechać w ulicę Grzegórzecką, żeby wygenerować duże problemy dla komunikacji zbiorowej" - mówi Dumnicki.

Choć jak zaznacza - rozwiązanie w przyszłości ponownie może ulec zmianie ze względu na postępujące inwestycje kolejowe w tej części miasta. Potwierdza to również miejski inżynier ruchu i dodaje, że mieszkańcy będą mogli również zabrać głos w konsultacjach dla Placu Grzegórzeckiego i podjąć temat drogi dla rowerów.

Kluczowe wciąż pozostają jednak badania natężenia ruchu, a te zgodnie z zapowiedziami mają być cały czas prowadzone.