Dagmara Trela przeprowadzała swoje badania pod opieką kierownika Zakładu Ochrony Środowiska PWSZ Tarnów profesora Jana Kozłowskiego, który przyznaje, że nie czyszczą powietrza tak do końca. Jednak są za słabe. Obniżają jednak o 1/3 stężenie pyłów, które są szkodliwe. Jest to naprawdę istotne tylko w sytuacjach, gdy w powietrzu jest dużo tego pyłu. Jeśli jest go mało, używanie tych oczyszczaczy nie bardzo ma sens.

Tarnowskie przedszkola dostały tylko po jednym oczyszczaczu i o jakiejkolwiek poprawie można mówić jedynie tam, gdzie jest zainstalowany, czyli najczęściej w jednym pomieszczeniu. Przy wyborze magistrat korzystał z opinii Politechniki Krakowskiej. Jedno urządzenie kosztowało około 1400 zł i miało parametry dobrego oczyszczacza domowego. Dyrektorka przedszkola numer 34 w Tarnowie, Urszula Ciężadło, cieszy się z tego, co ma. - Cokolwiek, co się pojawi i służy jakości poprawy pobytu dziecka w przedszkolu, to oczywiście zawsze jest na tak. W czasie największego stężenia smogu na zewnątrz widać było, że w sali z oczyszczaczem powietrze było lepsze niż w innej. Oczyszczacz zawiera trzy filtry, które oczyszczają nie tylko z pyłu, ale i z kurzu. Ma też lampę ledową, która zabija drobnoustroje.

Jednak, jak zwraca uwagę profesor Kozłowski z PWSZ, jest jeszcze jeden problem - wietrzenia sal, w których jest ustawiony oczyszczacz. Teoretycznie mając takie urządzenia nie powinno się tego robić. Ale wtedy w jednym z badanych przedszkoli było wysokie stężenie dwutlenku węgla. Nie jest co prawda tak groźny jak tlenek węgla, czyli czad, ale może powodować u dzieci senność i brak koncentracji. A może to zostać niezauważone przez opiekunów. - Mam wrażenie, że część nie najlepszych wyników w szkołach jest spowodowanych niewłaściwą wentylacją sali – zdaniem profesora Kozłowski problem możnaby rozwiązać w prosty sposób. Kupując czujnik dwutlenku węgla oraz pyłów i wietrzyć pomieszczenia w najlepszym czasie. Oczywiście przeprowadzając wtedy dzieci do innej sali.

Jego zdaniem problem dwutlenku, a zarazem lepszą jakość powietrza mogłyby zapewnić urządzenia, które oczyszczałyby powietrze wchodzące do pomieszczenia. Ale są one dużo droższe. Dlatego zdaniem kierownika Zakładu Ochrony Środowiska PWSZ, jeśli wstępne wyniki badań się potwierdzą to na razie wystarczyłoby wyposażyć każdą salę w przedszkolu w podobny oczyszczacz jak w tej chwili w Tarnowie oraz czujnik pyłów oraz dwutlenku węgla. Ważne jest też optymalne używanie, czyli: niewyłączanie na noc w najgorszych okresach czy też w weekendy. - Za około 2 tys. złotych moglibyśmy w sali przedszkolnej dać dzieciom znacznie wyższy komfort - mówi profesor Kozłowski.

Na razie tarnowski magistrat kupił tylko jedno urządzenie na przedszkole oraz żłobek. Tarnowski magistrat wydał na kupno oczyszczaczy dla 30 żłobków i przedszkoli 50 tysięcy złotych. Kraków ma na to w budżecie 6 milionów złotych, a urządzenia miałyby trafić do wytypowanych 300 pomieszczeń w żłobkach i przedszkolach. Na razie jednak miasto czeka z decyzją na wyniki własnych badań.

Jak przekonuje dr inż. Jakub Bartyzel z krakowskiej AGH, to krok w dobrym kierunku. "Pamiętajmy, że najmłodsi zawsze są najbardziej narażeni na zanieczyszczenia. Efekty zdrowotne dla nich będą dla nich najbardziej odczuwalne czy to w dłuższej czy krótszej perspektywie. Więc myślę, że to jest coś, co warto robić".

 

 

 

Bartek Maziarz/jgk