Samchodów w tej okolicy ciągle przybywa. Kierowcy już tkwią tam w dużych korkach. Zmotoryzowani praktycznie utknęli na ulicach: Radzikowskiego, Wybickiego i Prądnickiej. Policja kieruje ruchem, ale przejazd jest bardzo trudny.
Kierowcom wyraźnie puszczały nerwy. "Normalnie trzy minuty jadę do pracy. Dzisiaj już pół godziny. To jakiś dramat. Nie można zamykać wszystkich przejazdów o jednym czasie. Ja słyszałam o zamknięciu wiaduktu. Mieszkam w okolicy i widziałam informację. Przeraziło mnie tylko to, że tak będzie do marca" - mówili w rozmowie z reporterką Radia Kraków.
Jak to z remontami bywa, nie każdy się zorientował kiedy wiadukt zostanie zamknięty. To było o tyle trudne, że przebudowa była przesuwana od września. Dlatego kierowcy ze zdziwieniem zawracają przed znakiem informującym o nieczynnym przejeździe. Niektórzy nawet zatrzymywali się na poboczu.
Piesi również na razie muszą omijać to miejsce. Choć zamknięcie wiaduktu będzie uciążliwe, to po modernizacji zamiast jednego pasa ruchu pojawią się tam dwa pasy i chodnik. Samochody na przejazd pod wiaduktem poczekają do marca. Piesi będą mogli przechodzić tamtędy już od 3 grudnia.