Sąd Okręgowy w Krakowie zmienił kwalifikację czynu - prokuratura oskarżyła Pawła W. i Mariusza K. o to, że działali z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia kobiety, za co groziło im nawet dożywocie.
"Ja uważałem, że oskarżeni dopuścili się usiłowania zabójstwa, sąd przyjął, że dopuścili się pobicia z ciężkim skutkiem dla pokrzywdzonej" - powiedział dziennikarzom prokurator Mariusz Boroń i dodał, że być może rozważy zażalenie od wyroku. W jego ocenie, sprawcy - dokonując pobicia - "co najmniej godzili się z tym, że może dojść do śmierci pokrzywdzonej".
Do zmiany kwalifikacji czynu negatywnie odniósł się także brat pokrzywdzonej kobiety. "Zmiana kwalifikacji prawnej to jest jakaś kpina, nie wyobrażam sobie, żeby to w apelacji się utrzymało. Mówię w imieniu siostry, która nie wytrzymała do końca, nie mogła słuchać tej argumentacji sądu. Ciężko to komentować" - mówił dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku. "Jestem przekonany, że gdyby nie interwencja policji, to siostra już by nie żyła" - dodał.
Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura oskarżyła 43-letniego biznesmena Pawła W. i jego 30-letniego kolegę Mariusza K. o to, że w marcu 2017 r. w Stróży, działając z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia kobiety, pobili ją brutalnie; kobieta przeżyła dzięki interwencji policji.
Według oskarżenia sprawcy przewrócili kobietę na podłogę, bili ją pięściami i kopali po głowie i całym ciele. Dodatkowo Mariusz K. - jak napisała prokuratura w akcie oskarżenia - zadawał ofierze ciosy nożem w okolicę głowy i po całym ciele.
W ten sposób sprawcy spowodowali u zaatakowanej kobiety liczne obrażenia, w tym złamanie kręgosłupa szyjnego i ucisk na rdzeń kręgowy, co spowodowało rozwijającą się ostrą niewydolność oddechową i realnie zagroziło jej życiu.
Paweł W. oskarżony także został o podpalenie we wrześniu 2015 r. pojazdów i spowodowanie straty ponad 55 tys. zł oraz sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a także o grożenie policjantom i znieważanie ich podczas zatrzymania. Podobne zarzuty za działania w stosunku do policjantów usłyszał Mariusz K.
W śledztwie oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych czynów, przedstawiając wersje przebiegu zdarzeń odmienne od ustalonej na podstawie całokształtu dowodów zgromadzonych w śledztwie – podawała prokuratura.
Jak poddawała policja, początek zdarzenia rozegrał się w Krakowie, gdzie w jednym z lokali Paweł W. prosił szwagra o załagodzenie konfliktu z żoną, a następnie napadł na niego z kolegą. Kiedy szwagier uciekł, Paweł K. postanowił pojechać do Stróży do żony. Kobieta, zawiadomiona przez brata, wezwała policję.
(Marcin Friedrich/PAP/ko)