Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Anną Paluch.

 

Podczas wizyty prezydenta w Zakopanem przedsiębiorcy chcieli wręczyć głowie państwa ciupagę z hasłem przypominającym o ich trudnym losie w pandemii. Wobec wzrostów zakażeń gastronomia może spodziewać się wkrótce dobrych wieści, czy na razie żadnych marzeń?

- Sądzę, że wszystko będzie zależało od zachowań obywateli. Wirusa się nie oszuka. Jak nie przestrzega się zasad i obostrzeń, wirus szaleje. Ja myślę, że jesteśmy na ostatniej prostej. Widać światło w tunelu. Szczepienia idą. Jestem przekonana, że za 2-4 miesiące będzie prawie normalnie. Pracujemy nad szczepieniami. Jest szansa na wsparcie przedsiębiorstw nowymi funduszami. Na to bym się radziła nastawić i na tym się skupić.

 

Gastronomia czeka na kroplówkę. Według GUS w zeszłym roku zniknęło ponad 2000 firm gastronomicznych, 4000 zawiesiło działalność. To dane z pierwszej połowy pandemii. Jaki jest obraz branży na południu Małopolski?

- Trudny. Chodzę po ulicach mojego miasteczka. Restauratorzy mówią, że jest trudno. Niektórzy zaczęli tuż przed pandemią, wybudowali restauracje, są zadłużeni i mają problem. To trudna sytuacja, ale zadaniem rządu jest ochrona najsłabszych i ratowanie szerokiej grupy obywateli.

 

Mówiła pani o programie szczepień. Premier mówi o ewentualnej budowie fabryki szczepionek z Krajowego Planu Odbudowy. Potrzebna jest taka państwowa fabryka, czy wystarczą działające już firmy biotechnologiczne?

- Problem w tym, że Komisja Europejska dała plamę. Z funduszy europejskich producenci szczepionek zostali dofinansowani i zaczęli sprzedawać szczepionki, bo umowa jest zła. Jest taka akcja, żeby Polska też produkowała szczepionki. Firma Mabion kupiła technologię z USA. Jest wsparcie z Polskiego Funduszu Rozwoju. Na przełomie czerwca i lipca może być polska szczepionka.

 

Polska szczepionka robiona na licencji… Ponieważ potrzebny jest transfer...

- Tak. To transfer technologii z USA.

 

Jakie będą konsekwencje braku poparcia dla ratyfikacji programu odbudowy ze strony Solidarnej Polski, o ile Solidarna Polska zagłosuje przeciwko?

- Solidarna Polska powinna się zastanowić. Poparcie dla tego programu jest szersze niż skład naszego klubu. To potężne wsparcie – 770 miliardów złotych. To kwota wynegocjowana przez premiera. To pieniądze na lata 2021-2027. One były konsultowane w styczniu i lutym. Od 26 lutego trwają konsultacje Krajowego Planu Odbudowy. To ponad 24 miliardy dotacji, ewentualne 34 miliardy kredytów także. Są zgrupowane w najważniejsze dla naszej sytuacji filary. To konkurencyjność gospodarki - prawie 19 miliardów. Do tego sięgną przedsiębiorcy. Wsparcie ochrony zdrowia około 19 miliardów złotych. Na przyjazne środowisku środki transportu – 27,5 miliarda, projekty energetyczne – 28,5 miliarda i na transformację cyfrową ponad 13,5 miliarda. To potężne pieniądze. Trwają prace, które mają doprowadzić do jak najlepszego wydania pieniędzy. Jest 1200 projektów z ubiegłego roku od regionów, sektora gospodarczego, samorządów. Baza jest duża. To pozwoli zainwestować pieniądze tak, żeby nasza gospodarka była odporna, przedsiębiorcy dostaną zastrzyk na odbudowę.

 

To 57 miliardów euro, biorąc pod uwagę dotację i pożyczki. Poparcie deklarują posłowie Koalicji Obywatelskiej, ale Ludowcy stawiają warunki – większą partycypację samorządów i podniesienie kwoty wolnej od podatku. To warunki do spełnienia?

- Trudno powiedzieć. Będziemy się zastanawiać. Nie do mnie należy ocena. Ja wspieram te działania, ale trudno mi powiedzieć, czy to oferta warta rozpatrzenia. Słyszeliśmy już wiele nierealnych ofert opozycji.

 

Choć trafiła pani do rady doradców politycznych…

- To zespół doradców politycznych premiera. Znaleźli się w tym gronie politycy o najdłuższym stażu. W styczniu mi stuknęło 30 lat w ekipie najpierw Porozumienia Centrum, potem PiS. Generalnie to stara gwardia z Porozumienia Centrum i przedstawiciele Solidarności. Chcemy wspierać pana premiera. Mamy 2,5 roku pracy, wiele wyzwań dla gospodarki, Polski. Po Covid trzeba ruszyć do przodu, przypilnować, żeby zmiany były trwalsze.

 

Dlaczego w radzie nie ma nikogo z Porozumienia Jarosława Gowina, które zarządza ministerstwem pracy, rozwoju i technologii?

- Nie na tym rzecz polega. Nasi mniejsi koalicjanci za wszelką cenę chcą pokazać, że są. Ostudził ich ostatni sondaż. Wyborcy Zjednoczonej Prawicy przykładają wielką wagę do jedności. Jeśli ktoś coś popsuje, nie ma czego szukać na prawicy. W drugim sondażu jako wspólnota mamy 39,8%, a sami 38%. 1,8% na dwóch naszych koalicjantów to nie jest wiele. To odniosło skutek.

 

Samorządowcy z Pienin, władze województwa małopolskiego i PKL podpisały list intencyjny ws. budowy kolei linowej Sromowce-Krościenko-Szczawnica. Kiedy by się mogły rozpocząć prace nad tą inwestycją? To przesądzone, że to ruszy?

- To długa droga. Projekt, o którym mówimy, to projekt z czasów połowy lat 90. Już wtedy o tym mówiono. To teren Penińskiego Parku. Kwestie środowiskowe to wielka przeszkoda. Kilka lat zajmie planowanie, uzgadnianie dokumentów, żeby ludzie od ochrony przyrody dali się przekonać, że oddziaływanie na przyrodę będzie pozytywne. Od 70. lat, kiedy powstał nowy układ komunikacyjny związany z budową jeziora Czorsztyńskiego, środkiem Pienińskiego Parku przejeżdżają tysiące samochodów z łódkami na spływ, dziesiątki tysięcy samochodów mieszkańców i turystów. Rozwiązanie, o którym mówimy, ma zmniejszyć ten ruch. Park nie będzie zatruwany spalinami. Przed nami lata badań, postępowań. One pozwolą udowodnić, że słusznie myślimy. Mówię o gminach pienińskich, marszałku i PKL, które też dają swój wkład.

 

Czyli wymiar środowiskowy ma mieć ta inwestycja, ale turystyczny też?

- Wszystkie takie inwestycje dają lepszy poziom życia mieszkańców. Słyszymy od dawna, zęby to wprowadzać. Postaramy się to zrobić.