"Stulecie"
Smak Słowa 2014
Jak opowiedzieć sto lat historii miejsca.. Pokazać najważniejsze wydarzenia, zmiany, rozwój. Norweska pisarka robi to opisując losy jednej rodziny. A jeśli jeszcze na pierwszy plan wysunie się kobiety, to opowieść stanie się bliższa czytelnikom, bo wejdą do domów, kuchni, salonów i spiżarni, ogrodów i komórek. A skoro tym krajem jest północna Norwegia, a właściwie jej skrawek - wyspy Lofoty, to na dodatek wsiądą z bohaterkami do łodzi, będą pokonywać morskie mile między wyspami i układać życie zgodnie z rytmem surowej, północnej przyrody.
Takie właśnie bohaterki opisuje w swojej powieści Herbjorg Wassmo. I nie stworzyła ich na potrzeby rodzinnej sagi, ona je przywołała z historii własnej rodziny i opowiadając o ich życiu od połowy XIX wieku przez kolejne sto lat pokazała światu niezwykłe, unikatowe, czasem mordercze a czasem urzekające miejsce, jakim są Lofoty.
Wassmo nie pilnuje chronologii. Przeplata losy kobiet: prababki, babki, matki , w końcu siebie samej, ciągle znajdując między nimi wspólną nić - jest nią przyroda, która dyktuje mieszkańcom rytm życia.
Poruszają historie ich wszystkich, najczęściej otoczonych gromadą dzieci, z mężczyznami, na których nie zawsze mogły liczyć. To kobiety muszą podejmować najważniejsze decyzje, mężczyzn najczęściej nie ma w domu, są gdzieś: w podróży, na morzu, w odległej wiosce. Wracają, świętują sukces i znowu wypływają. Surowy klimat nie pozwala kobietom na oddech, życie to ciągle zmaganie się z przeciwnościami, ale każda z nich ma marzenia, tęskni za czymś nie do końca określonym.
Te marzenia czasem stają się realne, ale nie oznacza to wcale lepszego życia. Tak jak w przypadku Elidy, która ratując życie ciężko chorego męża rusza z nim w długą, niepewną i skomplikowaną podróż do wielkiego miasta, równocześnie organizując życie dzieciom, oddając je na wychowanie, znajdując im tymczasowe domy. Jej determinacja, niesamowita podróż przez całą Norwegię, a potem walka o życie ukochanego mężczyzny, to jeden z najbardziej poruszających wątków powieści.
Równie porywająca jest historia prababki autorki, Sary Susanne, która chciała się uczyć, wyjechać w świat, a życie zmusiło ją do pozostania w domu i opiekowania się gromadą dzieci. Tęsknota za czymś odległym i nieznanym nie opuściła jej do końca życia.
Autorka opowiada w wywiadach, jak mieszkańcy Lofotów przez lata postrzegani byli przez resztę Norwegów. Uchodzili za prymitywnych, głupszych, analfabetów, w najlepszym razie prostych pracowitych robotników. A przecież w jej opowieści jest miejsce na literaturę, i na malarstwo i na głęboka filozofię.
Znakomita proza, głęboko zapadające w pamięć nietuzinkowe postaci, egzotyka zimnej Północy, mocny fabularyzowany dokument epoki.
Pytanie. Jak do 1925 roku nazywała się stolica Norwegii Oslo?
Odp: Kristiania (zmianę ogłoszono 1 stycznia 1925 roku)