Rozmowa Jacka Banki z Wojewodą Małopolskim Piotrem Ćwikiem, numerem 6 na krakowskiej liście PiS w wyborach do sejmu

 

Jak to będzie przed wyborami? Będzie pan łączył pracę wojewody zaktywnością kandydata w wyborach, czy na czas kampanii zdecyduje się pan na urlop?

Trzeba wyraźnie rozdzielić te dwa elementy ze względu na jednak ogrom pracy, jaki trzeba wykonać, jeśli chodzi o urząd wojewódzki. Przypomnę, że również pan wicewojewoda kandyduje w okręgu chrzanowskim. To jest praca, którą na pewno trzeba wykonywać, natomiast są jeszcze okresy południowe i wieczorne, kiedy już nie jako wojewoda, a jako kandydat, będę mógł trochę popracować, mam nadzieję, w kampanii wyborczej,

 

Czyli po godzinach pracy będzie pan kandydatem?

Tak. Z takim wyraźnym rozdzieleniem tych dwóch rzeczywistości – przed południem jestem w urzędzie i pracuję na roboczo, a po południu jako prywatny kandydat idę w teren i prowadzę kampanię. Mam nadzieję, że tak to się uda ułożyć. Wszyscy będziemy pracować na to, żeby PiS uzyskało jak najlepszy wynik nie tylko w naszym okręgu, ale we wszystkich okręgach w Małopolsce i w całym kraju.

 

Pamiętam, że kiedy wojewoda Kracik startował w wyborach na prezydenta Krakowa, to przed drugą turą wziął urlop. Zresztą tego domagali się od niego krakowscy radni PiS.

Tutaj sytuacja była trochę inna. Był jeden kandydat na prezydenta miasta Krakowa, tu mówimy o całej grupie osób kandydujących wspólnie na jednej liście i prowadzących kompanię. Oczywiście specyfika kampanii jest różna w zależności od tego, co kto robi na co dzień w życiu. Na pewno parlamentarzyści mają tutaj sytuację ułatwioną na czas kampanii, dlatego że nie ma posiedzeń Sejmu i tę kampanię bardzo aktywnie będą prowadzili w terenie. Są też na listach takie osoby, jak choćby ja jako osoba, która pełni urząd, są też osoby, które pracują zawodowo i trzeba będzie to jakoś pogodzić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby zostawić na dwutygodniowy okres Urząd Wojewódzki bez osoby, która będzie nim zarządzać.

 

Pamiętam jeszcze słowa wojewody Kracika: Nie przyłapiecie mnie nigdy na jeździe samochodem służbowym na spotkania wyborcze.

W ogóle takiej sytuacji nie dopuszczam. Nie będę organizował żadnych spotkań wyborczych w czasie, kiedy będę w pracy w urzędzie wojewódzkim, natomiast popołudniowe godziny, wieczorne – swoim prywatnym samochodem będę się starał być w terenie i być obecny na spotkaniach, które będę planował.

 

Krakowscy radni KO zapowiadają, że odwołają się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ws. uchylonych uchwał o nocnym burmistrzu i dostępie osób niepełnosprawnych do świadczeń medycznych. W opinii radnych to część pana aktywności wyborczej.

Zachęcam radnych koalicyjnych, żeby zrobili research tych uchwał, które zostały podjęte, zakwestionowane i uchylone w ramach nadzorczych działań wojewody. Za każdym razem analizowaliśmy te uchwały wspólnie z zespołem prawników, czyli fachowców, którzy na co dzień od wielu lat zajmują się nadzorem nad samorządami w całym województwie. Niestety trzeba wskazać, że radni nie widzą tego, że wkraczają w kompetencje prezydenta. Trzeba powiedzieć również o tym, że na takim samym stanowisku stoi prawnik Urzędu Miasta Krakowa i sam prezydent miasta, który wyraźnie też na to wskazywał. Każdy ma swoje kompetencje. Organ uchwałodawczy nie może wchodzić w kompetencje organu wykonawczego, jakim w tym wypadku jest prezydent. W każdym takim przypadku na terenie województwa małopolskiego, jeśli będą podejmowane takie uchwały, będą po prostu uchylane.

 

Radni mówią tak: nie może wojewoda zamieniać się w recenzenta pracy samorządu.

Rolą wojewody jest nadzór nad prawem ustanowionym przez samorządy, aby było one zgodne z obowiązującymi przepisami. Tutaj ustawa o samorządzie wyraźnie mówi o rozgraniczeniu tych kompetencji między organ uchwałodawczy i wykonawczy. Wojewoda nie odnosi się do zawartości merytorycznej. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że samorządy mają dowolność, jeśli chodzi o przyjmowanie uchwał, ale one muszą być przyjęte z rozgraniczeniem kompetencji. Te zapisy bardzo szczegółowe, które narzucają prezydentowi miasta wprost tok działania w poszczególnych kwestiach zależnie od uchwały przyjętej – rzeczywiście tych uchwał i uchylonych jest na dzisiaj już 12. Ma nadzieję, że to wzbudzi jakiś rachunek sumienia u radnych koalicyjnych, którzy kolejne uchwały podejmują. Trzeba je po prostu inaczej pisać. Trzeba je pisać starannie, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Pan przewodniczący rady zwraca uwagę na to, że Rada Miasta Krakowa jest wolnym samorządem. Oczywiście, że jest wolnym samorządem, ale funkcjonuje w ramach w ramach prawa polskiego. Tak jak wszystkie inne samorządy na terenie woj. małopolskiego i na terenie całego kraju.

 

Co było nie tak w tych uchwałach? Np. o nocnym burmistrzu?

 

Bardzo dokładnie opisane są kolejne działania i kroki, które powinien podejmować prezydent, co jest niedopuszczalne, dlatego że tu inicjatywa, jeśli chodzi o powołanie instytucji nocnego burmistrza, może wyjść rzeczywiście ze strony prezydenta i prezydent organizuje zgodnie z tymi zasadami, które sam ustala. Rada Miasta Krakowa bardzo szczegółowo opisała te kolejne działania, które mają być podejmowane przez prezydenta, podobnie zresztą jak w innych uchylonych uchwałach. Widać też w tych uchwałach pewną niestaranność językową, ale myślę, że tę przypadłość łatwiej będzie zlikwidować. Życzę, żeby się udało pisać te uchwały w taki sposób, żeby nie były uchylane. Oczywiście do bzdur, które opowiadają radni Miasta Krakowa, odniosłem się w piątek w komentarzu, bo uważam że trzeba wyraźnie mówić. Nie mam żadnych pobudek politycznych i żadnego kontekstu politycznego. Być może pan przewodniczący Komarewicz ma takie doświadczenie, że działał kiedyś pod dyktando Warszawy. Nie zdarzyło mi się, żebym z kimkolwiek rozmawiał na temat uchwał podejmowanych przez Radę Miasta Krakowa, by ktoś do mnie dzwonił, komentował, wywierał naciski, jeśli chodzi o rząd w Warszawie czy przedstawicieli administracji rządowej. To jest wierutna bzdura. Aż przykro to komentować. Skoro takie doświadczenia mają niektórzy radni, to znaczy, że pewnie gdzieś się z tym spotkali. Teraz jest inna epoka, inna władza, inne rządy i suwerennie działamy, realizując zadania. Jak powiedziałem, analiza każdej kolejnej uchwały dokonywana jest nie tylko w odniesieniu do Miasta Krakowa, ale wszystkich samorządów w woj. małopolskim przez zespół prawników. Każdorazowo po tej analizie spotykamy się, rozmawiamy i podejmujemy decyzję.

 

Dlaczego inspektorzy WIOŚ nie pojawili się podczas pożaru taśmociągu w krakowskiej hucie? Nie byli także tuż po ugaszeniu pożaru.

Z tego, co pamiętam, informacja o pożarze dotarła do Centrum Zarządzania Kryzysowego i została przekazana do dyżurnych w tym dniu pracowników WIOŚ, którzy pełnili dyżur w Nowym Sączu, ok godz. 15.30. Zasadnicza część pożaru zakończyła się o godz. 17. Dogaszanie trwało dłużej. Na miejscu obecnych było 21 zastępów straży pożarnej. Obecna była też jednostka ratownictwa chemicznego, która dysponuje sprzętem do dokonania stosownych pomiarów, takim samym jak dysponuje WIOŚ. I jeśli byłaby taka dyspozycja ze strony PSP, to oczywiście WIOŚ na miejscu by się pojawił. Wiem, że WIOŚ dokonał takich pomiarów w następnym dniu ze stacji monitorujących, które znajdują się w pobliżu, porównując wyniki z dnia kolejnego z dniem pożaru. Nie stwierdził przekroczeń, jeśli chodzi o substancje szkodliwe i ich obecność w powietrzu.

 

Sam byłem podczas pożaru w Grębałowie i w powietrzu było wyraźnie czuć smród.

Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z pożarem, to trudno, żeby nie było czuć efektu tego, co jest spalane. Spalił się taśmociąg i jakaś ilość koksu, która tym taśmociągiem była transportowana. Ten pożar rozpoczął się o przebiegał na wysokości 20 metrów nad ziemią. Spaliła się guma, która stanowi główny surowiec do przygotowania i produkcji tego transportera. Oczywiście, że był odczuwalny, natomiast zgodnie z tym, co WIOŚ przekazał w meldunku, o który poprosiłem, byli w kontakcie z PSP, byli przygotowani do tego, żeby w razie czego przybyć na miejsce, natomiast nie było takiej dyspozycji ze strony PSP. Bardzo zwracam uwagę, że była tam jednostka specjalistyczna ratownictwa chemicznego w pełni wykwalifikowana, przygotowana i ze sprzętem do tego, aby dokonać pomiarów.

 

Chociaż pamiętamy okoliczności znowelizowania ustawy o inspektoracie. To miało być tak, że to są inspektorzy, którzy funkcjonują 24 godziny na dobę.

I tak też było. Akurat nie w Krakowie tylko w Nowym Sączu, ale dyżur był.

 

A kiedy poznamy wyniki badań?

Już powinny być dostępne na stronie WIOŚ. Taka była deklaracja, że zostaną zamieszczone po badaniach, które były przeprowadzone następnego dnia porównawczo ze zwróceniem uwagi na wyniki ze stacji monitoringowych, które są w pobliżu pożaru, z pokazaniem wyników, jakie były normy, jeśli chodzi o dzień pożaru i dzień po.

 

Czy wiadomo już, co pokazał pyłomierz postawiony w Skawinie, po tym gdy miejski pyłomierz wskazywał zanieczyszczenia powietrza? Znane są już wyniki tych nowych badań?

Mówimy o urządzeniach do pomiarów lotnych związków organicznych. To urządzenie, które zostało zakupione przez gminę Skawina, nie było atestowane, dokonywało pomiarów na innych zasadach, niż te, które są w WIOŚ. Od razu po tych informacjach swoich pomiarów dokonał WIOŚ, przekazując informację, że nie ma przekroczeń tych lotnych związków, o których donosił urząd miasta. Następnym krokiem było sprowadzenie specjalnie z Bydgoszczy urządzenia, jedynego w Polsce, które funkcjonuje, i dokonanie jeszcze bardziej szczegółowych pomiarów, które również nie potwierdziły tego, co zostało zmierzone przez urządzenie zakupione przez urząd miasta i gminę Skawina. Kolejnym krokiem, który jeszcze będzie podjęty, w miesiącu wrześniu nowy sprzęt przyjedzie do Polski z Nowej Zelandii. Pierwszy miejscem w którym się pojawi, będzie Skawina. Tam dokona pomiarów.

 

Pan, także jako mieszkaniec Skawiny, raczej jest dobrej myśli, biorąc pod uwagę badanie WIOŚ i badanie urządzenia z Bydgoszczy?

- Musimy tutaj rozdzielić dwa elementy; mówimy o pomiarach lotnych związków organicznych, ale mówimy też o uciążliwościach zapachowych, które są w Skawinie i przedostają się do atmosfery. To jest pewnik. Czekamy, kiedy jeden z dużych zakładów upora się z tym problemem. Jeden się już uporał. Tam trwają prace, które są związane z uszczelnieniem produkcji zapachów.