Do niedawna wydawało mi się, że róże to nie krzewy dla mnie. Owszem podobały mi się bardzo, ale wolałam trzymać się od nich z daleka – choć pachnące i kolorowe, to wydawało mi się, że wiosną i latem trzeba im poświęcać zbyt dużo czasu, na dodatek mają kolce i zdarza się, że chorują i są lubiane przez mszyce. Cóż… zapewne do wszystkiego trzeba dorosnąć, więc w tym roku widzę już zdecydowanie więcej atutów i korzyści i będę wszystkich namawiać, by i waszych ogrodach róże zagościły. 

Wybór stanowiska jest chyba wyborem najważniejszym, gdyż nasze późniejsze starania mogą być utrudnione jeśli wybierzemy kiepsko. To wybór zdecydowanie większej rangi niż wybór odmiany. Róże kochają słońce, a w półcieniu nieźle będą rosły jedynie niektóre róże krzewiaste, pnące i parkowe, pozostałe zaś najlepiej kwitną w słońcu. Jednak nie może to być wystawa nadmiernie nagrzewająca się w upalne dni, zbyt blisko ściany czy pod okapem budynku, gdyż w takich warunkach róże atakuje mączniak i przędziorki. Najlepiej, jeśli miejsce dla róż jest po prostu przewiewne. Róże mogą rosnąć w zasadzie w każdym podłożu, tyle, że na glebach gliniastych zadbać trzeba o rozluźnienie piaskiem i dodatkiem obornika, a na piaszczystych, lekkich i przepuszczalnych trzeba pamiętać o regularnym podlewaniu, bo bez dostatku wody będą słabo kwitły. 

Sadzenie to bardzo ważny moment w życiu krzewów w ogrodzie, od niego zależy dobry start. Po pierwsze wykopuję dołek na głębokość dwóch sztychówek (około 35 – 40 cm), na dnie umieszczam warstwę przekompostowanego obornika wymieszanego z ziemią, która już w dołku się znajduje (nie więcej niż pół szpadla obornika pod jeden krzew róży). Następnie przykrywam tak przygotowane podłoże warstwą ziemi i dopiero na to umieszczam korzenie róży, pamiętając by przy sadzeniu nie podwijać ich ku górze, a gdy są za długie można je nieco skrócić. Łatwiej jest jeśli sadzimy róże z donic – wyjmujemy delikatnie, ale bryłę korzeniową można przed posadzeniem delikatnie rozluźnić, by minimalnie odsłonić korzenie; wówczas róża lepiej się ukorzenia. Po umieszczeniu krzewu w dołku obsypujemy go ziemią, a następnie lekko ugniatamy ziemię przy krzewie i porządnie podlewamy. Miejsce okulizacji (zgrubienie z którego wychodzą pędy) może znajdować się kilka centymetrów pod ziemią, wówczas krzew jest mniej narażony na przemarzanie. Po posadzeniu przycinam pędy na wysokość około 15 cm, bo wtedy lepiej się rozkrzewią. 

Potem już tylko codzienna dbałość o krzewy różane polegająca na podlewaniu i nawożeniu sprzyjającym zawiązywaniu pąków kwiatowych i obfitemu kwitnieniu. Podlewanie róż jest dość proste – trzeba kierować się zasadą, że róże nie lubią ani gdy jest zbyt mokro, ani zbyt sucho. Lepiej rzadziej podlać, ale obficie, niż często, małą dawką, a więc płytko – gleba powinna być stale wilgotna, czemu dodatkowo sprzyja dość grube ściółkowanie. W razie potrzeby podlewam róże nie mocząc liści i kwiatów, czyli wykluczone jest podlewanie wachlarzem i deszczykiem z góry. Strumień wody kieruję między rośliny tuż przy ziemi. Jeśli w ogrodzie jest system automatycznego nawadniania to dobrze jest doprowadzić tam gdzie rosną róże linię kroplującą, która będzie dozować wodę bezpośrednio w korzenie, bez moczenia liści i kwiatów. 
Róże lubią gdy się do nich zagląda dość często – na bieżąco usuwa przekwitłe kwiaty, obrywa chore liście, przegląda, by w porę zauważyć i zwalczyć ekologicznymi sposobami choroby lub szkodniki. Na pojawiające się mszyce skuteczne będą opryski gnojówką lub wyciągiem z pokrzyw. Mączniaka zwalczymy naparem ze skrzypu polnego, którym opryskiwać będziemy róże profilaktycznie co dwa tygodnie. Napar sporządza się z łodyg skrzypu, mocząc je najpierw w wodzie przez 12 godzin, a potem gotując przez pól godziny. Po przecedzeniu jest gotowy do użycia. Stosujemy go mieszając jedną część naparu i 5 części wody

Róże trzeba ciąć, wiosną, wtedy kiedy kwitną forsycje, ale każda grupa wymaga nieco innego sposobu, więc planując sadzenie warto sobie o tym doczytać. Poza tym jeśli zależy ci (a komu nie zależy?) na obfitym kwitnieniu róż pnących, trzeba przyginać i przywiązywać do podpór długie, silne pędy, tak by były ułożone jak najbardziej poziomo. Wtedy w każdym kącie liści róże wypuszczą nowe pędy boczne z pąkami kwiatowymi i burza kwiatów będzie niewiarygodnie obfita. 

Na koniec jeszcze jedna uwaga: lubię kupować róże, gdy kwitną, u sprawdzonych producentów, bo jest wtedy możliwość przekonania się jaki kolor, kształt i zapach ma kwiat i jaki krzew ma pokrój. Czasem na zdjęciu w katalogu kolor jest zupełnie inny niż oczekujemy, a ja nie lubię takich rozczarowań. Choć oczywiście kupowanie i sadzenie krzewów z gołym korzeniem, czyli wczesną wiosną i jesienią, też ma swoje zalety, choćby ekonomiczne. 


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.

 

 

 

(Barbara Błaszczyk/Anna Kluz-Łoś)