W poszukiwaniu pizzy z karpiem wybraliśmy się do Doliny Karpia. Jasne, że nie chodziło o tę pizzę, ale o miejsce inne, niż wszystkie. Jedziesz rowerem między stawami, ptactwo śpiewa, karp pływa, wioski są urokliwe. I byłoby idealnie, gdyby nie tiry.
Doceniamy podróże, w których można łączyć dwa środki transportu - rower i pociąg. To wygodne, bo pakujesz rower do pociągu, wysiadasz na stacji, wskakujesz na dwa kółka i mkniesz. Nie martwisz się o miejsce parkingowe, najlepiej zadaszone, żeby potem nie gotować się w nagrzanym samochodzie.
Z Krakowa do Zatora można dojechać pociągiem ekspresowo, i tak właśnie zrobiliśmy. Ze stacji od razu wjechaliśmy w spokojne rejony Doliny Karpia. Krajobraz urzekający, relaks na całego – połacie stawów hodowlanych, zielone pola, trzcinowiska i mnóstwo ptactwa wodnego. To świetne miejsce, żeby uciec od miejskiego hałasu i nacieszyć się naturą.
Jechaliśmy wygodnymi drogami między stawami i groblami. Oczywiście nie wszędzie można wjechać, niektórzy pilnują swoich grobli i przejazdu nie ma, w sumie szkoda.
Bociany latały tam i z powrotem, wędkarze (a może raczej rybacy) medytowali nad wodą, trzciny szumiały; miejski człowiek może zwariować od nadmiaru takiego dobra.
Trasa jest łatwa, prowadziła drogami asfaltowymi, zdarzały się szutrowe odcinki. Wszyscy sobie na niej poradzą.
Po sześciu kilometrach dojechaliśmy do Łowiczek – niewielkiej i urokliwej wioski, gdzie można na chwilę przystanąć i złapać oddech. Wiecie, że w Łowiczkach hrabia Maurycy Potocki miał hodowlę bażantów? No, my też nie. Po bażantach śladu nie ma, są karpie.
Na skrzyżowaniach dzieją się cuda, tutaj rządzi znakoza - kolorowe strzałki, rowerowe symbole, łatwo się pogubić, więc czujność przede wszystkim. To chyba jakaś ogólnopolska przypadłość - przedobrzyć na rowerowych trasach z oznakowaniem. Miało być bike friendly, nie jest.
Z Łowiczek możecie pojechać na pobliskie lądowisko dla lekkich samolotów. Ciekawy punkt na trasie, szczególnie dla fanów lotnictwa i fotografii. Wracaliśmy stamtąd drogą przez groble i ścieżki wśród stawów. To najpiękniejszy fragment trasy. A kto zgłodnieje po drodze, niech się nie martwi, bo sklepików mnóstwo.
crop_free
1
/ 22
Zator w Zatorze
Ale, ale… Żeby nie było tak idealnie – ta rajska okolica sąsiaduje z największym parkiem rozrywki w Polsce, Eneryglandią (jest tuż za miastem). Ludzie kochani, czego tu nie ma! No jest wszystko, i niestety są też korki, bo wszyscy dojeżdżają do parku samochodami. Musicie uważać na siebie, a jeżeli się da, omijać najbardziej ruchliwe fragmenty trasy. Nie mamy nic przeciwko zabawie, w końcu też jesteśmy homo ludens (człowiek bawiący się), ale weźcie pod uwagę, że tych „ludensów” są tłumy (a każdy przyjechał samochodem).
Wróciliśmy do Zatora, to był nasz start i nasza meta. Na rynku zatorskim jest kościół z XIV wieku, kilka ładnych kamienic. Zajrzyjcie do pałacu Potockich (kiedyś był wapiennym zamkiem), możecie zobaczyć fragmenty średniowiecznych obwarowań miejskich w zachodniej części miasta.
Byłby Zator naprawdę urzekającym miejscem, gdyby nie tiry, które przejeżdżają przez jego centrum. Głowa może zaboleć, nic przyjemnego. Nazwa miasteczka (prawa miejskie od 1292 roku) oznacza dokładnie to, co oznacza. Ale wieki temu ów zator dotyczył zwężenia nurtu rzeki. Dziś mamy tirowy zator w Zatorze. Niech ktoś wyprowadzi ten ruch z centrum!
Gdzie jechała księżna Anna Danuta
Nasza wycieczka to fragment większej, oficjalnej sieci tras rowerowych Doliny Karpia. W Zatorze i okolicy jest sporo oznakowań i map, które pomagają w planowaniu dłuższych wypraw. Region ma ogromny potencjał - piękne widoki, bogata przyroda i rybackie tradycje, ale zdecydowanie przydałoby się lepiej zorganizować i oznakować trasy, by jazda była wygodniejsza i bezpieczniejsza.
Warto pamiętać, że Dolina Karpia leży blisko Wiślanej Trasy Rowerowej, dzięki której można dojechać rowerem chociażby z Krakowa do Oświęcimia. To spory atut, jeśli ktoś lubi łączyć lokalne wypady z dłuższymi trasami wzdłuż Wisły.
Przejechaliśmy w sumie 15-20 km, spokojnie można tę trasę pokonać w pół dnia. Miejscowi proponują o wiele dłuższą wersję, decyzja należy do was.
Dolina Karpia ma potencjał, żeby stać się nie tylko lokalną atrakcją, ale szlaków rowerowych póki co niewiele. A mogłoby być tak pięknie, bo historia, bo dziedzictwo kulturowe, bo Sienkiewicz nawet, który w „Krzyżakach” wspominał o Zatorze. I pewnie miał na myśli nasz Zator - pisze przecież, że księżna Anna Danuta wyjeżdżała z tynieckiej gospody „Pod lutym turem” (tu spotkała się z Maćkiem z Bogdańca) do Zatora. Jeżeli znacie jakiś inny Zator na tej drodze, dajcie znać.
Szerokiej drogi!
PS. Pizzy z karpiem nigdzie nie znaleźliśmy.
Ocena trasy (w skali od 1 do 6) – 3,8
Kryteria:
- bezpieczeństwo i jakość trasy – 2 (trasy w Dolinę Karpia bardzo często prowadzone są wśród szlaków komunikacyjnych o bardzo wąskich drogach, po których pędzą ogromne tiry),
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z
opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 –
recepcja), a także na nasz profil na
Facebooku oraz
Twitterze
Radio Kraków informuje,
iż od dnia 25 maja 2018 roku wprowadza aktualizację polityki prywatności i zabezpieczeń w zakresie przetwarzania
danych osobowych. Niniejsza informacja ma na celu zapoznanie osoby korzystające z Portalu Radia Kraków oraz
słuchaczy Radia Kraków ze szczegółami stosowanych przez Radio Kraków technologii oraz z przepisami o ochronie
danych osobowych, obowiązujących od dnia 25 maja 2018 roku. Zapraszamy do zapoznania się z informacjami
zawartymi w Polityce Prywatności.