I wojna światowa była przeżyciem traumatycznym. Wychowani w polskiej tradycji, pamiętamy o tym mniej, bo przecież ta wojna przyniosła nam upragnioną niepodległość. A jednak wojna to zawsze zabici, ranni i okaleczeni, to głód i choroby, to ewakuacje ludności i uchodźcy. Ten bardziej przyziemny aspekt I wojny światowej, odczuwany z perspektywy mieszkańców Krakowa, opisuje w swoich wspomnieniach Edward Kubalski, urzędnik krakowskiego magistratu.

Kraków w czasie tamtej wojny był, z punktu widzenia wojskowych, Twierdzą Kraków. Był zagrożony przez wojska rosyjskie od jesieni 1914 r. do wiosny 1915, kiedy to wielka ofensywa państw centralnych rozpoczęta pod Gorlicami przełamała rosyjski front. Odtąd Kraków przestał być oblężonym miastem, ale ciągle pozostawał miastem cierpiącym niedostatek, a pod koniec wojny wręcz głód. Miastem, którego mieszkańcy byli przymuszani do coraz co nowych ofiar na rzecz cesarsko-królewskiej armii Austro-Węgier.

W tle codziennych zmagań o przetrwanie toczyła się wielka historia, a w jej ramach sprawa polska. Jej pomyślne rozwiązanie widzieli Polacy niejednakowo, tocząc już od lat poprzedzających Wielką Wojnę aż do 1917 r. tzw. spory orientacyjne. Czytając wspomnienia Kubalskiego, widzimy, jak dążenia niepodległościowe stopniowo zyskiwały teren, by na koniec stać się powszechnym pragnieniem krakowian. Pomyślny obrót koła fortuny pozwolił na koniec pogodzić zwolenników obu orientacji. 

Jaka była rola Galicji i Krakowa w zbiorowym wysiłku Polaków dla odzyskania niepodległości? Jak się miał konserwatyzm elity rządzącej Galicją do rewolucyjnych (narodowych i socjalnych) haseł, które wtedy stawały się coraz bardziej nośne? O tym będziemy rozmawiać na „Przystanku Historia” IPN w Krakowie.