Kluby morsów również zauważają to zwiększone zainteresowanie. Powodem prawdopodobnie jest epidemia. Kluby fitness są zamknięte, a morsowanie daje możliwość spędzenia aktywnie czasu na zewnątrz. I we względnie bezpiecznych warunkach.
No dobrze, ale skoro tak wiele osób chce morsować, to powiedzmy czy warto. I czy to jest naprawdę zdrowe.
- Są pozytywne skutki morsowania oraz negatywne, jeśli się z tym przesadzi - mówi Kaja Milanowska-Zabel, bioinformatyczka, zajmująca się opracowywaniem nowych form terapii. Sama morsuje od 8 lat i jest współzałożycielką grupy morsów w Myślenicach.
Pierwsza zasada: aby morsować, trzeba być zdrowym. Kaja zaleca wizytę u lekarza, który ewentualnie wykluczy niebezpieczne przeciwskazania, o których możemy nie mieć pojęcia.
Jeśli jest zielone światło, to morsowanie aktywuje układ hormonalny, krwionośny i odpornościowy.
Dzięki morsowaniu lepiej radzimy sobie ze stresem, jesteśmy mniej narażeni na ryzyko... utonięcia, gdyby doszło do takiej ekstremalnej sytuacji.
Do tego nasz organizm lepiej zwalcza infekcje.
Ale uwaga: jeśli przesadzimy z morsowaniem, nasza adaptacja stresu może się przerodzić... w stres chroniczny. A nasz układ odpornościowy może się całkowicie rozregulować.
- To trochę tak jak z przetrenowaniem - wyjaśnia Kaja - Jeśli nie dajemy naszym mięśniom, stawom, kościom czasu na regenerację, możemy złapać kontuzję. Organizm również potrzebuje się zregenerować po morsowaniu.
Dlatego morsy często spotykają się jedynie raz w tygodniu.
Posłuchajcie niezwykle ciekawej rozmowy z Kają Milanowską-Zabel. Dzięki temu podejmiecie bardziej odpowiedzialną decyzję: morsować czy nie.