Warwick Thornton opowiada o latach dwudziestych ubiegłego wieku w Australii, gdy kwitło tam niewolnictwo – pełnych okrucieństwa, brutalnych i bezwzględnych – kiedy to rzeczywistość była podzielona między uciskającymi a uciskanymi. Łatwo można było odróżnić katów od ich ofiar, panów od ich niewolników. Poruszająca opowieść służy jednak tyle wytykaniu błędów, ale także, jak przekonują twórcy filmu, wyciąganiu wniosków z przeszłości.
Poznajemy czarnoskórego Sama Kelly'ego, który strzela w samoobronie do białego kolonizatora. Od tego momentu staje się poszukiwanym przestępcą, zmuszonym do ucieczki z miasta wraz z ciężarną żoną. Ich śladem ruszają tropiciele pod wodzą doświadczonego sierżanta Fletchera. Rosnące napięcie potęguje w filmie fakt, że scenariusz powstał w oparciu o prawdziwe wydarzenia.
„Sweet Country” zachwyca nie tylko realistycznym odtworzeniem warunków życia w okresie niewolnictwa w Australii i odmalowaniem charakteru relacji między mieszkańcami kraju, ale także ujmuje formą.
Warwick Thornton wykorzystał bowiem w „Sweet Country” formułę amerykańskiego westernu, którą przefiltrował przez własną wrażliwość artystyczną; stąd raczej powolne tempo filmu skłaniające do kontemplacji, minimalizm w warstwie dialogowej i brak inscenizacyjnego rozmachu. Widz obcuje z surowymi obrazami „dzikiej” Australii zaludnionej przez bohaterów pozbawionych skrupułów, nieczułych na krzywdę innych, których prowadzi przez życie instynkt przetrwania.
Film pokazywany jest w ramach festiwalu Netia Off Camera: 4 i 5 maja w kinie ARS.
Urszula Wolak