Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Podczas dyskusji o wotum nieufności dla ministra Przemysława Czarnka, padła zapowiedź likwidacji Katy Nauczyciela i zastąpienia jej nowym aktem prawnym. Co w tym nowy akcie? Jak będzie on regulował kwestię pensum nauczycielskiego?
- Należy ulokować wypowiedź ministra w kontekście trwającej w tamtym czasie debaty ws. kwestii fundamentalnych, czyli sposobu funkcjonowania szkoły. Jak patrzeć na działania ministerstwa edukacji i nauki, w ciągu ostatnich 2,5 roku, kiedy ministrem nowego resortu od ponad 2 lat jest minister Czarnek, a resort nazywa się Ministerstwo Edukacji i Nauki... To są działanie zmierzające do dokonania fundamentalnej reformy, polegającej na dostosowaniu przepisów prawa do obecnej rzeczywistości. Ta wypowiedź odnosząca się do likwidacji Karty Nauczyciela potwierdza, że należy urealnić przepisy. Przypomnę główne propozycje, które były zgłaszane w rozmowach ze związkami zawodowymi. Chodziło głównie o wykazanie i opisanie realnej liczby godzin, nauczyciel wykonuje w czasie swoich obowiązków w szkole i poza nią. Chodziło jednak głównie o teren szkoły. To nie jest tylko praca z uczniem, ale też kontakty z rodzicami, aktywność polegająca na przygotowywaniu lekcji. Z rozmów i statystyk wynika, że liczba godzin realnie spędzanych przez nauczyciela w szkole jest znacznie wyższa niż liczba określona w karcie.
Na jakim poziomie powinno być pensum?
- Tutaj nie chcę o tym mówić. Wskazywano liczby powyżej 20. 22-24, nawet 25 godzin się pojawiało. Wszystko było na stole negocjacyjnym. Związki zawodowe odrzuciły wszystkie dyskusje na temat zmian w pensum nauczycielskim. Czekamy, żeby dokonać tych zmian w przyszłości. Obecnie zmierzamy ku przywróceniu zasad przechodzenia na wcześniejszą emeryturę sprzed roku 2009.
Jest to rytualne porównanie nauczyciela WF, który pracuje tylko w szkole z dziećmi i filologa, który pracę musi zabierać do domu. Nowy dokument będzie różnicował zarobki nauczycieli?
- Jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiego różnicowania. Po pierwsze przygotowanie się do zajęć realizowanych w szkole dotyczy nie tylko nauczyciela historii, ale też nauczyciela WF. Zaangażowanie nauczyciela WF jest szersze. To uczestnictwo w czasie weekendów na zawodach sportowych, wycieczkach. Zwracam uwagę na odpowiedzialność nauczycieli WF. To zdrowie i życie uczniów. Te zajęcia są wyjątkowo dynamiczne. Ryzyko jest większe. Ryzyko złamania ołówka przez zdenerwowanego nauczyciela języka polskiego przy poprawianiu błędów jest porównywalne z możliwością zajścia trudnej sytuacji w czasie lekcji WF?
Mówił pan o emeryturach nauczycielskich, które do Sejmu miały trafić wiosną do Sejmu w postaci projektu ustawy. Zapowiedź zmiany Karty Nauczyciela przekreśla te plany?
- Nie. To niezależne od siebie kwestie. Propozycja przywrócenia emerytur została skierowana do związków zawodowych na początku roku. Początkowo przeszło to bez echa. Przed świętami ZNP nagle się ocknął i stwierdził, że to interesujące. Pewnie w tym miesiącu będzie spotkanie w tej sprawie. Kwestia przywrócenia emerytur i Karta Nauczyciela to odrębne kwestie. W pierwszej jest zgoda, bo decyzja o likwidacji emerytur, była to decyzja polityczna PO i PSL. My jesteśmy stroną, która wyraża chęć i wskazuje potrzebę przeprowadzenia reformy. Co do urealnienia porządku prawnego ws. funkcjonowania nauczyciela, to kwestia, która będzie realizowana po wyborach.
Mamy też zapowiedź odchudzenia podstawy programowej. Jednocześnie ma być większy nacisk na kompetencje miękkie. Jak to ma być realizowane? Chyba nie za pomocą nowego przedmiotu?
- Nie. To wyjście naprzeciw sugestiom środowisk związków zawodowych i rodziców. To kwestia dotycząca obecności ucznia w szkole i realizowania nie tylko podstawy programowej. Chodzi też o formę realizacji. Czas, w którym funkcjonujemy, to czas nowoczesnych technologii, systemów informatycznych. Nabywanie wiedzy odbywa się przy użyciu nowych technik. Z drugiej strony, jako środowisko konserwatywne, mamy przekonanie, że presja i wytrych w postaci zawężania podstawy programowej, pojawia się każdego roku i w każdej epoce. Z naszej strony zawsze jest wskazanie... Nie postępujmy zbyt głęboko, bo okaże się, że wymagania wobec ucznia będą stale malały. To obniży poziom edukacyjny. Takie przykłady negatywne mamy w wielu państwach. Nie chcę wymieniać nazw, ale można doprowadzić do tego, że system edukacyjny będzie tylko od wyłapania diamentów, które będą szlifowane. Cała reszta młodych ludzi będzie przeznaczona do prostych czynności. Tego nie chcemy.
Co dalej z korytarzami solidarnościowymi, które miały wspierać Ukrainę, po zakazie importu ukraińskiego zboża i żywności?
- Wskażę, że ten projekt pojawił się, gdy porty czarnomorskie zostały zamknięte. Eksport zboża ukraińskiego był mocno utrudniony. Zasadne było uruchomienie takich kanałów. Doszło jednak do nadużycia tej formuły przez firmy polskie i międzynarodowe. Nie można zaakceptować tego, że Polska i Ukraina nie zyskują na tych korytarzach, ale daje to zyski firmom żerującym na tej sytuacji. Rozmowy ze stroną ukraińską trwały i trwają. Niedługo będzie konsensus.