To właśnie tam siły 10. Brygady Kawalerii odpierały ataki niemieckiej 2. Dywizji Panc. oraz 4. Dywizji Lekkiej , realizując zadanie powstrzymania wojsk niemieckich przed linią Myślenice- Dobczyce, aby nie dopuścić do ich wyjścia z Pogórza na otwartą przestrzeń przed Krakowem. Wobec przygniatającej przewagi Niemców, maczkowcy, mimo, że byli najnowocześniejszą jednostą Wojska Polskiego - ponieśli ogromne straty, ale zadanie zostało wykonane. Umiejętnie wykorzystując ukształtowanie terenu do celów obrony, żołnierze Maczka opóźnili marsz niemiecki o kilka bezcennych dni.

To wszystko nie byłoby możliwe bez aktów determinacji i poświęcenia pojedynczych żołnierzy, takich jak Wincenty Dziechciarz, który dowodząc drużyną ckm zniszczył... No właśnie, tu jest pewnien problem, ponieważ przypisuje  mu się liczbę od 2 do 7 pojazdów wroga, przy czym najbliższe prawdy jest chyba stwierdzenie, że jego drużyna zniszczyła dwa, on sam dalsze dwa, strzelając z ckm'u, kiedy jego żołnierze zginęli, a trzy kolejne padły łupem działka ppanc, którego celowniczym był st. ułan Franciszek Dziuba. Dziś już nie dowiemy się jak bylo naprawdę, ponieważ ani Dziechciarz, ani Dziuba, ani nikt z ich stanowisk nie przeżył obrony Wysokiej.  Ale nie to jest najważniejsze - wszak wojna to nie wyścigi o rekord. Najważniejsze jest to, że walcząc przeciwko ogromnej przewadze, żołnierze z brygady Maczka wypełnili swoją powinność i kazali napastnikom drogo zapłacić za przejście przez Jordanów, gdzie niemieckie dywizje straciły ponad 70 pojazdów.

Szef sztabu 10 Brygady, Franciszek Sibiński, w swojej książce "Pierwsza pancerna", tak podsumował te walki wokół Jordanowa z pierwszych dni września:

"Przekonaliśmy się, że mimo ogromnej przewagi nieprzyjaciela, szczególnie w lotnictwie, czołgach i artylerii, jesteśmy w stanie stawiać mu poważny opór i zadawać ciężkie straty. Nasi żołnierze bili się doskonale, przeszli ten chrzest bojowy bez śladu kompleksu niższości. Armaty przeciwpancerne 37 mm potwierdziły pokładane w nich nadzieje - w ciągu tego dnia mieliśmy na rozkładzie 40 do 50 czołgów niemieckich. Obsługi dział biły się dosłownie aż do śmierci: dopóki działo nie zostało rozbite przez pociski, dopóki załoga nie została rozjechana przez czołgi."

Wincenty Dziechciarz został pośmiertnie odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari niech więc on i to odznaczenie bedą symbolem stojącym za wszystkimi tymi, którzy w tej bitwie zginęli.

 

 

Andrzej Kukuczka