Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Wiesławem Janczykiem.

Rosną ceny energii. Minister Kurtyka zapowiada, że dopłaty do rachunków za energię obejmą mniej więcej 20% gospodarstw. To znaczy, że co najmniej 20% gospodarstw w przyszłym roku dotknie ubóstwo energetyczne?

- To zupełnie nowy temat, w związku z rosnącymi cenami gazu i ropy na rynkach światowych. Kiedyś chcieliśmy gospodarki rynkowej. Dzisiaj ponosimy skutki tego. W procesie nieuwolnienia cen energii w taki sposób, żeby bez regulatora, czyli Urzędu Regulacji Energetyki, wprowadzać energię do gospodarstw domowych... Dziś ten regulator jeszcze działa i zabezpiecza gospodarstwa domowe przed negatywnymi efektami. Przy gazie to wzrost o 800-900% w ostatnim czasie. Jeśli chodzi o skutki na dzisiaj dla gospodarstw, one są amortyzowane przez działanie regulatora, który nie zgadza się na podniesienie cen energii dla tych odbiorców, którzy nie działają już na rynku wolnych dostaw energii. Ten rynek w Polsce dzisiaj wynosi 40%. Pan mówi o osobach zagrożonych ubóstwem. Premier zapowiedział subsydiowanie zakupu prądu w tych gospodarstwach, gdzie dochody dla jednoosobowych gospodarstw są niższe niż około 1500 złotych miesięcznie i dla wieloosobowych niższe niż 1100 złotych miesięcznie. Rząd przygotowuje pakiet pomocowy o wartości 5 miliardów złotych.

Ubóstwo energetyczne definiuje się w ten sposób, że jeśli 10% wydatków budżetu domowego jest przeznaczane na energię, zaczyna się problem. To pytanie o grupy wrażliwe. Będzie trzeba je uzupełniać na bieżąco? Wyobraźmy sobie pracowników budżetówki, którzy są pozbawieni wyższych pensji, a zostaną dotknięci skutkami wyższych cen energii.

- Ja bym nie chciał uruchamiać fantomu straszenia. Jeśli popatrzymy na komunikaty URE, skutki dla gospodarstw po wrześniowych podwyżkach to dla osób korzystających tylko z kuchenki 8 zł 64 grosze w skali roku. 53 złote za wodę i 165 złotych za ogrzewanie w domu. Nie mówię, że to mało, ale jak dziś rząd w reakcji zapewnia o możliwości wyasygnowania 5 miliardów… Kwotę zwiększono w ciągu kilku dni. W komunikacie premiera jest 5 miliardów. Zaczynaliśmy od 1,5 miliarda. Chciałbym, żeby ludzi było stać na płacenie wyższych kwot. Giełdy zapewniają to, że są też spadki. Nie sądzę, żeby taka sytuacja utrzymywała się drastycznie. To też skutek polityki klimatycznej UE. Jest zakaz spalania węgla, ograniczenie emisji CO2. Koszty emisji są ogromne. Dziś po raz pierwszy po lockdownie doświadczamy tego w portfelach. Rząd dba o wzrost gospodarczy, wzrost wynagrodzeń. Ten wzrost jest widoczny. Minimalna pensja urosła z 1270 do 3000 złotych, a wynagrodzenie w stawce godzinowej z 4 do 20 złotych. To stawki minimalne.

Nabiera rumieńców dyskusja dotycząca atomu w Polsce. Budową elektrowni zainteresowany jest francuski EDF. Jest też inicjatywa budowy małych rektorów. Kiedy atom w Polsce? Jest społeczna zgoda? Niespełna 40% badanych Polaków byłoby za takim rozwiązaniem.

- To kwestia wyboru i lokalizacji elektrowni. Trwają prace związane z uruchomieniem wytwarzania energii z wodoru. To chyba przyszłość. Chodzi o to, żeby nie wydać wielkich pieniędzy, które będą składową przyszłych opłat za dostawę energii, w sposób pochopny. Od lat mówi się o budowie elektrowni jądrowej. Przy tak niskiej akceptacji społecznej dla atomu, przy odchodzeniu od atomu nie będzie to łatwe. Będziemy działać adekwatnie do rynku międzynarodowego. Wszystko jest otwarte. Dyskusja jest. Kto ma dostarczyć technologię atomową, która będzie najbardziej opłacalna? USA? Francja? Inne kraje? Dyskusja jest prowadzona.

Jest jakaś granica ceny za litr benzyny, po przekroczeniu której należałoby obniżyć akcyzę?

- Mówi się, że zostały przekroczone limity cenowe, które w 2012 roku widzieliśmy na stacjach paliw. Dodajmy do tego inflację. Jeszcze nie ma takiego obciążenia portfela. Dochody akcyzowe w państwie są drugie co do wielkości. To powyżej 70 miliardów. Nie jest łatwo obniżać akcyzę. Przyszliśmy w zeszłym tygodniu do Sejmu i po raz pierwszy zobaczyliśmy po stronie wydatków w budżecie kwotę ponad pół biliona. Zwiększyliśmy dochody budżetu państwa w okresie rządzenia o 187 miliardów. Rozdajemy te pieniądze natychmiast na cele społeczne i ograniczanie ubóstwa. Na politykę społeczną hojnie wydajemy pieniądze. Czemu poprzedni rząd PO-PSL nie wydawał? Dlatego, że on za 8 lat zwiększył dochody budżetowe tylko o 15 miliardów złotych. Wrażliwość społeczna i realizowanie postulatów jest nam bliskie. Ci, którzy obserwują gospodarkę, niech zauważą sprawne działania rządu. Nie ustaniemy w nich. Perspektywa dalszego wzrostu PKB, wyższego niż w UE, niż na świecie, może nas napawać optymizmem.

Niepokoją dane, które prezentuje Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. Z danych wynika, że wzrosło u nas skrajne ubóstwo z 4,2% do 5,2%. Jaka powinna być reakcja rządu?

- To ubóstwo dalej jest niższe procentowo niż jak przejmowaliśmy władzę. Zauważmy jeden fakt. To jest liczone na podstawie wydatków, nie dochodów. Dochody poprawiliśmy. Od października wypłacamy 14. emeryturę. Te dane statystyczne, które dzisiaj są mocno prezentowane w mediach, dotyczą wydanych pieniędzy. W pandemii wszyscy wydawaliśmy mniej. To nie jest do końca adekwatna statystyka.