Katarzyna Wnęk-Joniec od kilku lat podróżuje po szkołach. Ostatnim przystankiem była Szkoła Podstawowa nr 4 w Rydułtowach. Dwie doby warsztatów z młodzieżą, gronem pedagogicznym i rodzicami, ponad setka dorosłych na spotkaniu, kilkadziesiąt młodych osób na zajęciach. A tematem był hejt, granice i empatia.
Kiedy dodajemy coś do internetu, to nas nie boli, my tego nie czujemy. Jest to zupełnie inna rzeczywistość. Ból jest po drugiej stronie, ale go nie czujemy. Jeśli nie rozmawiamy o emocjach, jeśli nie uczymy empatii, przemoc się dzieje – mówi Katarzyna Wnęk-Joniec.
Na warsztatach wielokrotnie padało jedno zdanie, że więcej odwagi trzeba mieć, żeby nie kliknąć, niż żeby kliknąć. Hejt jest prosty, a reakcja trudna. Wymaga wyjścia przed szereg, sprzeciwu wobec presji grupy, czasem ryzyka bycia innym.
My mówimy dzieciom: nie hejtuj, nie komentuj, nie obrażaj, ale to za mało. Trzeba dać im narzędzia. Pokazać, że można inaczej. I że świat się od tego nie zawali.
Podczas zajęć mocno wybrzmiał jeszcze jeden wątek, jakim byli świadkowie. Ci, którzy nie hejtują, ale też nie reagują. Badania pokazują, że to właśnie tę grupę można najszybciej nauczyć dobrego reagowania. Na ulicy dzieje się coś złego, ludzie stoją i patrzą. W internecie dzieje się hejt, ludzie scrollują dalej. A przecież właśnie ta cicha większość ma największą moc. Najbardziej raniące komentarze w sieci bardzo często piszą dorośli. To my mamy pokazywać przykład, a często robimy dokładnie odwrotnie.