Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłanką PSL, Urszulą Nowogórską.

Ukraina i Mołdawia otrzymały status kandydatów do UE. Najczęstszym komentarzem są słowa: historyczna chwila”. To ważny moment? Co z niej wynika?

- To na pewno bardzo ważny moment. Te dwa państwa będą na liście oczekujących do przyjęcia do UE. To historyczna decyzja. Ukraina była buforem między Zachodem i Wschodem. Wiele się zmieni wraz z przyjęciem w skład UE. Zmieni się pojmowanie systemów gospodarczych, podejście do bezpieczeństwa. Dla Ukrainy to nowy etap. Dla nas na pewno będzie to nowy partner gospodarczy. Toczą się rozmowy nad tym, czy Polska nie będzie krajem, przez który będzie szedł transport zboża. To ważny moment.

Część komentatorów zauważa jednak, że może to być efekt presji społecznej. Ludzie się domagali takiego gestu. Niektórzy twierdzą, że to gest symboliczny i takim pozostanie. Co pani na to?

- Trudno powiedzieć. Patrząc na szybkość reakcji i pomoc dla Ukrainy, można wyciągać różne wnioski. Niektórzy to potraktują jako rachunek sumienia. Niektórzy dlatego pewne formalności mogą przyspieszać. Czy to będzie tylko decyzja słowna, czy będzie przyjęcie do UE… Musimy poczekać.

Chodzi o to, że będzie to taka niekończąca się kandydatura.

- Trudno powiedzieć. Nie my zdecydujemy. Będziemy głosem, który wesprze Ukrainę, ale UE to 27 państw. Wszystkie muszą być jednoznaczne w tej kwestii.

Wczoraj Sejm przyjął projekt ustawy o dopłatach do węgla. Będzie można kupić do 3 ton na gospodarstwo w cenie 996 złotych za tonę. Obejmuje to też wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie. Sprzedawcy dostaną rekompensatę w wysokości 1073 zł. Cena u dostawców to około 3000 zł. Te 996 zł od klienta i dopłata rozwiążą problem?

- Nie. Żeby była dopłata, musi być ona do czegoś. Na razie pozyskujemy węgiel spoza naszej gałęzi górniczej. To wyzwanie dla państwa. Wczoraj przyjęliśmy też poprawki Senatu do ustawy o uchodźcach. Tam była zapis, że zgadzamy się na zakup interwencyjny węgla w ramach środków zapasowych inwestycyjnych i Funduszu Odbudowy Dróg. Najpierw węgiel musi dopłynąć do Polski. To potrwa. Na pewno będzie to jednak ulga dla gospodarstw domowych. Jest wielka cena, która przekracza budżety ludzi. W rozmowach u mnie w powiecie limanowskim słyszałam, że mieszkańcy pracują 3-4 miesiące, żeby kupić węgiel na zimę. Pomoc państwa musi być. Muszą być działania. Środki się pojawią, ale węgiel do Polski musi dotrzeć.

Jak to zrobić? Rząd często jest krytykowany przez opozycję za reakcje na kryzys paliwowy. PSL ma pomysł, jak zrobić to lepiej?

- Już od dawna mówimy, że trzeba zainwestować w odnawialne źródła energii. To, że będziemy budować panele fotowoltaiczne to jedno. Sieć musi też być zmodernizowana, żeby odbierać ten prąd. Mówimy o tym. Składaliśmy projekty ustaw. Mamy nadzieję, że rozsądek, nie polityka, wygra.

To jest pomysł na lata. Kryzys uderzy w nas już tej jesieni.

- Tak. To się zgadza. Ten proces mógł jednak trwać od 2017 roku. Pewne działania hamujące jednak były. Są zaniedbania. Trzeba to szybko nadrobić.

Dziś na biurko szefa rady miasta w Olkuszu ma trafić wniosek o odwołanie wiceprzewodniczącego rady, Grzegorza Tomsi. To szef regionalnych struktury PSL. To reakcja na jego wpis, w którym nazwał minister Agnieszkę Ścigaj „kukizowym ścierwem”. Wniosek o odwołanie Grzegorza Tomsi mają złożyć radni PiS, a wojewoda Łukasz Kmita apeluje do PSL o wyciągnięcie konsekwencji wobec Grzegorza Tomsi. Będą konsekwencje? Powinny być surowe?

- Te słowa nie powinny nigdy paść, do nikogo. Tutaj nie ma akceptacji takich zachowań. Pan radny przeprosił, ale słowa jednak padły. W małopolskich strukturach będzie sąd koleżeński i się zajmie tym. Będą działania, żeby ukarać pana radnego. To niedopuszczalne.

Jaka jest paleta i możliwości? Jaka kara powinna być właściwa?

- Nie chcę wchodzić w kompetencje sądu koleżeńskiego. W ostatnich latach były różne działania, także wykluczenie z PSL. Nie ja podejmę decyzję, ale sąd koleżeński pochyli się nad tym poważnie.

Takie wykluczenie nie byłoby przesadą?

- My ciężko pracujemy w ostatnich latach i w historii. Czasem mamy w ramach naszych działań lepsze notowania, czasem gorsze. Nigdy nie było jednak akceptacji dla takich zachowań. Szacunek jest najważniejszy.

Nie będzie liberalizacji prawa aborcyjnego. Sejm odrzucił projekt opozycji. Jest masa komentarzy. Maciej Gdula z Lewicy nie kryje rozczarowania postawą PSL. „Po Konfederacji i PiS wiele się nie spodziewałem, ale PSL? Jestem za dyskusją i referendum, ale projekt obywatelski wywalamy do kosza. Wstyd”. Słowo „wstyd” było adresowane do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ma rację poseł Gdula?

- Nie. Nie ma racji. Są tematy, o których można dyskutować, ale nikt nie dyskutuje z wartością, jaką jest życie. Znane są nasze poglądy w tym temacie. Powtarzaliśmy, że wielkim błędem było naruszenie kompromisu. Chcieliśmy go przywrócić. Dzielimy teraz społeczeństwo. Żadna ustawa nie narzuci sumieniu człowieka prawidłowych zachowań.

Pani sumienie tak podpowiada i głosowała pani za odrzuceniem tego projektu?

- Tak. Głosowałam za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Dziś zaczynają się wakacje. Słoneczny weekend przed nami, ale w tle psuje nam humor inflacja i drożejące życie. Jakie to będą wakacje? Wakacje na oddech po pandemii, czy wakacje biedne w cieniu inflacji?

- Zależy jak popatrzeć. Mówi pan o słońcu. To życie i energia. Rolnicy oczekują jednak deszczu. Jest wielka susza. Z drugiej strony jest inflacja, wysokie ceny. Zaciskamy pasa, ograniczamy wydatki, tworzy się listę potrzeb. Większość Polaków tak pewnie robi. Czas jest trudny. Nie ma teraz pandemii, nie ma ograniczeń. Tutaj możliwości wyjazdów są, ale czy kogoś będzie stać? To inna kwestia. Wakacje zaczynamy z przygaszonym uśmiechem. Oby sytuacja gospodarcza się poprawiła. Polacy nie powinni ulegać emocjom. Wszyscy ponad podziałami musimy się kierować rozsądkiem i dobrem obywatela.