Arcybiskup Bordeaux Bertrand de Got został papieżem, choć nie będąc kardynałem, nie uczestniczył w konklawe po śmierci swojego poprzednika Bonifacego VIII. Późniejsza zależność polityki Klemensa V od króla Francji doprowadziła nawet do błędnego przypuszczenia, że Filip IV Piękny mógł mieć wpływ na jego wybór.
Jak przypomina prof. Marek Daniel Kowalski z Instytutu Historii UJ, koronacja Klemensa, do której doszło w Lyonie, nie zapowiadała szczęśliwego panowania: „kiedy papieski orszak przemieszczał się w procesji z kościoła, zwaliła się ściana budynku, obok którego przejeżdżano, zrzuciło to papieża z konia, co oczywiście odebrano jako zły omen. Na dodatek zaginął najcenniejszy klejnot z tiary, który przy tej okazji wypadł, a śmierć poniósł jeden z kardynałów i brat nowego papieża”.
Klemens V nigdy nie opuścił Francji, historia pamięta o nim przede wszystkim, jako tym, który zapoczątkował „niewolę awiniońską” i zgodził się na likwidację zakonu Templariuszy. Papież uległ w ten sposób naciskom króla Francji Filipa Pięknego, który chciał przejąć ogromny majątek zakonu.
W 1314 roku wielki mistrz i pięćdziesięciu czterech byłych już Templariuszy spłonęło na stosach we Francji. Prof. Kowalski: „Jakub de Molay, umierając, przeklął Klemensa V, Filipa Pięknego i kanclerza Nogareta, który był takim złym duchem króla francuskiego i wszyscy faktycznie zmarli jeszcze w tym samym 1314 roku”.
Sposób wyboru papieża regulowała konstytucja „Ubi Periculum”, która nakazywała zwołanie konklawe w miejscu śmierci papieża. Kardynałowie zjechali więc do Prowansji, nie chcieli jednak wybrać nowego papieża pod dyktando francuskiego króla i konklawe zostało zerwane.
Prof. Kowalski: „elektorów udało się podstępem zebrać dopiero dwa lata później, w 1316 roku, pod pretekstem nabożeństwa za króla Francji. Kardynałowie zostali zamknięci i w tej sytuacji postanowili wybrać papieża »przejściowego«. Został nim 72-letni kardynał Jacques Duèse. Wbrew wszelkim oczekiwaniom pontyfikat Jana XXII okazał się jednym z najdłuższych i najbardziej energicznych w historii Kościoła”.
Jan XXII pochodził z rodziny kupieckiej i jako papież udowodnił, że zna się na finansach - stworzył efektywny i generujący olbrzymie dochody system biurokratyczno-skarbowy.
Prof. Kowalski: „wcześniej papieże utrzymywali się z dóbr Państwa Kościelnego, z ceł i podatków. Za czasów Jana XXII kuria straciła kontrolę nad terenami we Włoszech, a co za tym idzie, straciła wszelkie dochody z Italii. Papież w bardzo pomysłowy sposób zareagował na pilną potrzebę nowych wpływów – opodatkował duchowieństwo”.
Wprowadzone zostały dwa rodzaje podatków – opłaty nakładane na całe duchowieństwo, z których najważniejsza była dziesięcina papieska (teoretycznie ogłaszana w sytuacjach specjalnych, jednak papieże awiniońscy bardzo chętnie z niej korzystali), drugą grupą podatków były daniny indywidualne od duchowieństwa z tytułu obejmowanych beneficjów, czyli z tytułu obejmowanych urzędów kościelnych.
Prof. Kowalski: „przez to, że Jan XXII związał płacenie podatku przez duchownych z faktem, że obejmą oni posiadane beneficjum mocą papieskiego nadania, spowodował rzecz niezwykłą. Przekształcił papiestwo, stworzył je takim, jakim znamy je dzisiaj. To jego reformy wpłynęły na przekonanie o papieskiej wszechwładzy wobec kleru. Wcześniej duchowni żyli w swoich kościołach lokalnych, nagle okazało się, że beneficjum można otrzymać nie dzięki poparciu własnego lokalnego biskupa, ewentualnie patronów kościoła albo króla, tylko każdy może się zwrócić do stolicy apostolskiej i może takie nadanie od papieża dostać”.
Duchowni zaczęli się więc zwracać bezpośrednio do papieża, co zaowocowało intensyfikacją ich kontaktów z Kurią Rzymską, rozwojem prawa kanonicznego i sądownictwa w Awinionie. Prof. Kowalski: „to wszystko wytworzyło przekonanie o tym, że władza papieska jest nieograniczona”.
Opodatkowanie duchowieństwa miało największy wpływ na ewolucję papiestwa i stan papieskiej kasy, były też jednak oczywiście i inne źródła dochodu. Niektóre państwa, w tym Polska, płaciły świętopietrze, była to jednak zdaniem prof. Kowalskiego opłata symboliczna, niewpływająca w żaden sposób na papieski budżet.
Ważniejszym źródłem gotówki, szczególnie w czasie Wielkiej Schizmy (1378-1417), były dochody z odpustów.
Prof.: Kowalski: „oczywiście odpustu się nie kupowało. To była ofiara. Przy czym największe dochody papiestwu przynosiły odpusty jubileuszowe. W okresie awiniońskim wprowadzono zasadę, że rok jubileuszowy jest ogłaszany nie co 100, a co 50 lat”.
W roku jubileuszowym odpusty udzielane były nie tylko pielgrzymom, którzy dotarli do Rzymu, ale w każdym kraju wyznaczano też konkretny kościół, który „zastępował” rzymskie świątynie – w Polsce często bywała to katedra krakowska. Pielgrzymi mogli liczyć na odpuszczenie grzechów po odwiedzeniu takiej świątyni, modlitwie i złożeniu ofiary (która była znacznie niższa niż koszty podróży do Rzymu).
Papież przyznawał też doraźne odpusty, chcąc wspomóc niektóre kościoły na przykład, gdy doszło do pożaru świątyni (w tym przypadku do uzyskania odpustu opłata była często obowiązkowa) lub chcąc uczynić kościół atrakcyjniejszym miejscem pielgrzymkowym.
Wszystkie te opłaty i podatki doprowadziły do powstania niezwykle bogatej i sprawnie działającej instytucji. Awinion rozkwitł. Papież Klemens VI mógł wykupić miasto od królowej Neapolu Joanny I (królowa po zabiciu męża potrzebowała papieskiej przychylności, nie targowała się więc zbytnio), w Awinionie powstał monumentalny pałac papieski.
Prof. Kowalski: „po raz pierwszy okazało się, że może funkcjonować państwo, które właściwie nie ma terytorium, ale ma pieniądze, czyli że wszystkie te usługi, które w innych średniowiecznych państwach świadczyli poddani, można sobie kupić”.
Nic dziwnego, że kolejni papieże nie spieszyli się z przeprowadzką do pogrążonego w chaosie Rzymu. Mimo oporu kardynałów pierwszy zdecydował się na ten krok Urban V w 1367 roku, nie wytrwał jednak w Wiecznym Mieście i po kilku latach powrócił z dworem do Awinionu, mimo gróźb późniejszych świętych Katarzyny ze Sieny i Brygidy Szwedzkiej, które wieszczyły mu w związku z tym rychłą śmierć. Jak się okazało, miały rację.
Prof. Kowalski: „kiedy więc następnemu papieżowi Grzegorzowi XI Katarzyna i Brygida także zagroziły śmiercią, zdecydował on o ostatecznym powrocie i rzeczywiście w 1377 roku papiestwo na stałe wróciło do Rzymu”.
Koniec niewoli awiniońskiej jest jednocześnie początkiem wielkiej schizmy zachodniej. W magazynie „Na początku było słowo” wrócimy w przyszłości do opowieści o antypapieżach, rozłamach w Kościele, i Soborze w Konstancji