Rada Miasta Krakowa/ fot. Elżbieta Raczyńska
Odwołanie prezydenta to skomplikowany proces
Aby zorganizować referendum w Krakowie, trzeba zebrać ok. 80–90 tys. podpisów, a następnie przekroczyć wysoki próg frekwencji — ponad 158 tys. głosujących.
-
Inicjatywa nie jest oddolna, lecz partyjna
Zdaniem Rzeplińskiej, działania Prawa i Sprawiedliwości przypominają próbę wykorzystania instrumentu obywatelskiego do walki politycznej, a nie wyraz rzeczywistego sprzeciwu społecznego.
-
Brak silnych emocji w Krakowie
W przeciwieństwie do przypadków takich jak Olsztyn czy Zabrze, w Krakowie nie występuje wyraźna, masowa niechęć do prezydenta Miszalskiego — co znacząco obniża szanse na powodzenie referendum.
-
Referenda mogą zostać zawłaszczone przez partie
Rzeplińska ostrzega, że jeśli referenda staną się narzędziem partii politycznych, zamiast obywatele zyskają na nich struktury partyjne – a nie demokracja lokalna.
Trudna procedura i wysokie progi
Róża Rzeplińska podkreśliła, że odwołanie prezydenta miasta to niełatwa procedura. Aby doszło do referendum, inicjatorzy muszą zebrać podpisy co najmniej 10% uprawnionych do głosowania mieszkańców — w przypadku Krakowa to ok. 80–90 tysięcy osób.
Zebranie podpisów to dopiero pierwszy krok. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 60% osób, które uczestniczyły w ostatnich wyborach.
W Krakowie w 2024 roku było to 264 tys. osób — próg wynosi więc ponad 158 tys. głosujących.
Inspiracja Zabrzem czy nadużycie demokracji?
Rzeplińska przypomina, że choć odwołanie włodarza się zdarza (np. w Zabrzu), to są też nieudane próby – jak we Wrocławiu, gdzie zebrano 35 z wymaganych 46 tysięcy podpisów. Jej zdaniem, organizowane obecnie działania „na fali” sukcesów politycznych Prawa i Sprawiedliwości nie mają charakteru czysto obywatelskiego.
To nie jest obywatelska inicjatywa. To wykorzystanie mechanizmu kontroli obywatelskiej przez partię polityczną. Obywatele mają prawo do tego, żeby odwołać swojego włodarza. Przede wszystkim ze względu na to, że w sposób niegospodarny pełni funkcję, zarządza czy urzędem, czy zarządza miastem, gminą. Siła obywateli musi być duża
— podkreśliła.
Emocje, struktury i pieniądze
Jak mówi ekspertka, skuteczne referendum wymaga potężnych nakładów: silnych emocji społecznych, struktur do zbierania podpisów, kanałów komunikacyjnych i pieniędzy. Jej zdaniem takich emocji obecnie w Krakowie brakuje.
Przykład? W Olsztynie prezydent Małkowski został odwołany w atmosferze poważnych zarzutów kryminalnych.
W Krakowie takiej skali kontrowersji nie widać, w związku z tym trzeba zaangażować struktury partyjne, zaangażować pieniądze partyjne do tego, żeby albo przekonać obywateli, mieszkańców Krakowa do tego, że to odwołanie ma sens, albo wywołać w nich taką niechęć do prezydenta, która nie koniecznie będzie obiektywna, ale jest możliwa do wywołania, żeby mieszkańcy Krakowa poszli do referendum i zagłosowali za odwołaniem prezydenta
- uważa ekspertka.
Ryzyko chaosu i zmarnowanego czasu
Jeśli ruszy procedura, cały aparat Urzędu Miasta zostanie zmobilizowany do walki z referendum. Stracą na tym mieszkańcy
— ostrzega Rzeplińska. Jej zdaniem wówczas strategia rozwoju miasta schodzi na drugi plan, a w centrum staje komunikacja kryzysowa.
Doszło do społecznej umowy na czas kadencji. Próba jej zerwania w trybie nadzwyczajnym, bez realnej przyczyny, godzi w podstawy lokalnej demokracji
— podsumowuje.