-
Profesor Fryderyk Zoll podkreśla, że zarzuty wobec byłego ministra sprawiedliwości są bezprecedensowe i wymagają twardych dowodów na istnienie grupy przestępczej.
-
Ostrzega przed upolitycznianiem wymiaru sprawiedliwości – rozliczanie poprzedników nie może stać się regułą demokracji.
-
Wskazuje, że definicja „zorganizowanej grupy przestępczej” pierwotnie dotyczyła mafii, nie struktur państwowych.
-
Krytykuje obecny, scentralizowany model prokuratury i apeluje o reformę systemu, który dziś blokuje skuteczne ściganie przestępstw.
-
Broni znaczenia immunitetu jako koniecznego zabezpieczenia przed politycznym naciskiem na sędziów i parlamentarzystów.
- A
- A
- A
Profesor Fryderyk Zoll: "Polska prokuratura wciąż działa jak w czasach radzieckich"
"Demokracja kończy się tam, gdzie zwycięstwo wyborcze oznacza dla przegranych więzienie" - ostrzega prof. Fryderyk Zoll, prawnik (UJ, Uniwersytet w Osnabrück). Przypomina, że prawo nie może być mieczem jednej, czy drugiej partii; dobrze, jeżeli jest kręgosłupem państwa. A punktem wyjścia do rozmowy na antenie Radia Kraków są zarzuty dla Zbigniewa Ziobry - w tym ten o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.Zarzuty wobec byłego ministra sprawiedliwości – ciężar dowodowy i wyjątkowy charakter sprawy
Profesor Fryderyk Zoll podkreśla, że zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej wobec byłego ministra sprawiedliwości jest wyjątkowy w polskiej historii. Tłumaczy, że prokuratura musi wykazać istnienie celowego porozumienia i struktury, której celem było popełnianie przestępstw - w tym przypadku, wykorzystanie Funduszu Sprawiedliwości do celów niezgodnych z prawem.
Zoll dodaje, że nawet jeśli w takim układzie nie każdy pełnił główną rolę, to liczy się świadomość udziału w procederze.
Profesor przestrzega przed niebezpieczeństwem, jakie niesie zamiana demokratycznej zmiany władzy w cykl zemsty i karania poprzedników.
Mówi o konieczności ogromnej ostrożności przy ocenie takich spraw – zwłaszcza, że prawda medialna i prawda wynikająca z akt postępowania karnego często drastycznie się różnią. Jednocześnie przyznaje, że nieprawidłowości w działaniu Funduszu Sprawiedliwości wydają się poważne i wymagają rozliczenia, ale bez instrumentalizacji prawa.
Jeżeli zmienimy całe życie polityczne w taką stawkę, że przegrani idą do więzienia, to jest koniec z demokracją. Ale to, co się działo z Funduszem Sprawiedliwości, było bardzo poważnym naruszeniem
- przekonuje Fryderyk Zoll.
Zorganizowana grupa przestępcza a aparat państwa
Zoll zwraca uwagę na delikatną granicę między działaniem mafijnym a nadużyciem władzy publicznej. Kodeksowy opis „zorganizowanej grupy przestępczej” pierwotnie odnosił się do gangów czy mafii, a nie do struktur ministerialnych. Dlatego trzeba zbadać, czy osoby w resorcie działały z góry z zamiarem popełniania przestępstw, czy też po prostu wykonywały polecenia w ramach hierarchii służbowej:
Ten przepis miał na uwadze gang czy mafię, a nie urzędników ministerstwa. Dlatego trzeba bardzo poważnie się zastanowić, czy struktura państwa została wykorzystana przez osoby, które przyszły z zamiarem popełniania przestępstw.
Profesor przyznaje, że sprawa ma znaczenie nie tylko prawne, ale też społeczne. W silnie spolaryzowanym społeczeństwie żadne zarzuty nie będą działały neutralnie – jedni będą je usprawiedliwiać, inni widzieć w nich zemstę. Podkreśla, że prokuratura w Polsce wciąż funkcjonuje w strukturze odziedziczonej po modelu radzieckim i wymaga gruntownej decentralizacji. Bez tej reformy każda kolejna zmiana władzy będzie sparaliżowana strachem przed rozliczeniami politycznymi.
Każdy prokurator, który podejmuje jakiekolwiek działania, zadaje sobie pytanie: co będzie, kiedy zmieni się władza? Te dylematy powodują, że system nie pracuje; że tam, gdzie powinna być wymierzana sprawiedliwość, działania są sparaliżowane, bo każdy się boi. Z taką strukturą nie sposób mieć sprawne państwo
- mówi prof. Zoll.
Rola i sens immunitetu w państwie prawa
Zoll broni instytucji immunitetu, wskazując, że w polskiej rzeczywistości politycznej – pełnej napięć i pokus odwetu – jest on gwarancją niezależności, nie przywilejem. Ma chronić polityków i sędziów przed instrumentalnym wykorzystaniem prawa przez władzę.
Profesor odnosi się także do sprawy Konrada Berkowicza, który miał nie zapłacić za zakupy w sklepie.
Immunitet to nie przywilej, tylko gwarancja, że ludzie będą sądzeni przez sąd niezależny. W naszej kulturze prawnej to konieczne zabezpieczenie przed nadużyciami władzy
uważa gość Radia Kraków.
Komentarze (1)
Najnowsze
-
16:11
O Kantorze bez postumentów
-
15:39
Tarnów planuje łączenie szkół. Rodzice i nauczyciele protestują
-
15:29
Anna Dymna: "Ludzie z niepełnosprawnością traktują słowa jak największych przyjaciół"
-
14:45
Korepetycje z edukacji zdrowotnej. Lekcja 3: Białko w diecie. Fakty i mity
-
14:13
Koniec galerii handlowych w Krakowie? Miasto już rozmawia z inwestorami
-
13:33
"Do wykształcenia nawyku potrzebujemy 21 dni. To mit"
-
13:15
Takich derbów w Krakowie nie było od lat!
-
12:41
Co z pawilonem poświęconym Wisławie Szymborskiej? Radni dyskutują o pomyśle grupy krakowian
-
12:33
Była dyrektor pozwała szpital Narutowicza. Chce w sumie około 800 tysięcy
-
12:20
Wisła minimalnie lepsza w Derbach
-
12:04
Wielka awantura w schronisku nad Morskim Okiem. Dwoje turystów trafiło do aresztu