-
Codzienne potańcówki na Rynku w Krakowie są częścią akcji mającej zagłuszyć ukraińskie demonstracje solidarnościowe.
-
Sympatia wobec Ukraińców gwałtownie spada – z 51% do 30% w ciągu roku – a niechęć rośnie, co sprzyja takim inicjatywom.
-
Organizatorzy zmienili taktykę: zamiast agresji – muzyka i taniec, które mają odwracać uwagę i neutralizować empatię.
-
Profesor Pędziwiatr apeluje o edukację społeczną i przeciwdziałanie dezinformacji, która żeruje na zmęczeniu wojną.
-
Za niektórymi akcjami mogą stać środowiska inspirowane przez Rosję, wykorzystujące „pozytywną energię” do rozbijania solidarności z Ukrainą.
- A
- A
- A
„Pozytywna energia” w służbie propagandy. Jak Rosja rozgrywa krakowski Rynek
Rosyjska propaganda zmienia języka. Ci, którzy organizują na Rynku Głównym potańcówki zagłuszające demonstracje solidarności z Ukrainą, nie krzyczą już „won do siebie”, ale mówią o „dobrych wibracjach”. Ten nowy język protestu jest bardziej subtelny i skuteczniejszy – pozwala wciągnąć przypadkowych przechodniów, którzy nie wiedzą, że stają się częścią akcji przeciwko Ukrainie. O tym rozmawialiśmy na antenie Radia Kraków z prof. Konradem Pędziwiatrem.Zabawa, która ma zagłuszyć wojnę
Na Rynku Głównym w Krakowie od kilku miesięcy odbywają się codzienne potańcówki, sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza". Organizatorzy twierdzą, że ich celem jest „pokazanie, że w Krakowie nie ma wojny” i że „przynoszą pozytywną energię”. W rzeczywistości jednak – jak tłumaczy prof. Konrad Pędziwiatr, socjolog i ekspert ds. migracji z Uniwersytetu Ekonomicznego – ich prawdziwym celem jest zagłuszanie ukraińskich akcji solidarnościowych przypominających o trwającym konflikcie. To nie niewinna zabawa, lecz działanie o charakterze symbolicznym i politycznym.
Inicjatywa ta ma nade wszystko zagłuszyć te ciche akty solidarności i przypominanie o tym, że wojna cały czas trwa. (…) Wpisuje się w szerszy kontekst upolityczniania obecności Ukraińców, zmęczenia pomaganiem i wykorzystywania tego w celach politycznych.
- mówi profesor.
Pędziwiatr przywołuje dane CBOS pokazujące, jak gwałtownie zmieniły się postawy Polaków wobec Ukraińców. W 2023 roku aż 51% badanych deklarowało sympatię – rekordowy poziom. W 2024 roku wskaźnik ten spadł do 30%, a odsetek osób wyrażających niechęć wzrósł z 17 do 38%.
Pędziwiatr interpretuje ten zwrot jako efekt społecznego zmęczenia wojną i emocjonalnego przesilenia, które zostało wzmocnione przez polityczne kalkulacje i narracje o „nadmiernej pomocy”.
Zmieniona taktyka – od krzyku do uśmiechu
Wcześniejsze manifestacje antyukraińskie w Krakowie były głośne i wrogie – z transparentami i hasłami w rodzaju „won do siebie”. Teraz, jak zauważa profesor, organizatorzy zmienili strategię. Zrozumieli, że otwarta agresja zraża ludzi, więc zastąpili ją muzyką i „pozytywnymi wibracjami”.
Nowy język protestu jest bardziej subtelny, ale też skuteczniejszy – pozwala wciągnąć przypadkowych przechodniów, którzy nie wiedzą, że stają się częścią akcji wymierzonej w solidarność z Ukrainą.
Organizatorzy zdali sobie sprawę, że wcześniejsze hasła nie rezonowały. Postanowili wyciszyć otwarte nawoływania, a cel swój i tak osiągają skuteczniej, angażując nieświadomych ludzi
- przekonuje gość Radia Kraków.
Czy można w ogóle mówić o problemie społecznym, skoro większość uczestników potańcówek nie zna ich prawdziwego celu? Profesor odpowiada jednoznacznie: tak, to problem – właśnie dlatego, że odbywa się nieświadomie. Podkreśla też znaczenie edukacji, informowania i przeciwdziałania mitom, które budują niechęć wobec uchodźców. Zwraca uwagę, że mimo spadku sympatii wciąż większość Polaków popiera przyjmowanie uchodźców z Ukrainy – to kapitał społeczny, który trzeba chronić:
Warto robić to, co państwo robią – uświadamiać mieszkańcom miasta, czemu te działania służą. Trzeba postawić tamę budowaniu paniki moralnej wokół obecności ukraińskiej i rozwiewać mity o rzekomym wykorzystywaniu systemu.
Cienie propagandy – kto naprawdę tańczy?
Prof. Pędziwiatr zwraca uwagę na szerszy kontekst: inspiracje i powiązania z rosyjską propagandą. Tego typu inicjatywy – mówi – były już obserwowane w Europie Zachodniej i często okazywało się, że stoją za nimi środowiska finansowo lub organizacyjnie związane z rosyjskimi interesami. W Polsce te powiązania są trudniejsze do uchwycenia, ale mechanizm jest podobny: rozbijać solidarność, budować chaos i obojętność:Bardzo często dowiadujemy się, że inicjatorami tego typu działań są środowiska mające powiązania z rosyjskimi biznesami. W Polsce też pojawiają się takie sygnały.
Komentarze (0)
Najnowsze
-
22:04
Jak to jest być seniorem? Tarnowska młodzież i "symulator starości"
-
20:45
Biologia komórki, chemia supramolekularna, mentalne podróże - znamy laureatów Nagrody Narodowego Centrum Nauki
-
20:26
Anglojęzyczny teatr KITE. Sztuka, która pyta o moralność, współudział i przetrwanie
-
19:57
Pożar miejskiego archiwum. Sąd podtrzymuje wyrok dla głównego rzeczoznawcy
-
18:41
Polskie szachistki mistrzynami Europy!
-
18:26
„Pozytywna energia” w służbie propagandy. Jak Rosja rozgrywa krakowski Rynek
-
18:03
Śmiertelny wypadek w Tatrach w rejonie przełęczy Zawrat
-
17:37
Mecenasi, spektakle autorskie, repertuar dla dzieci - nowe pomysły na Teatr Variete
-
17:08
"Nasz syn Michael" - reportaż Ewy Szkurłat
-
16:48
Awaria spowodowała opóźnienia pociągów na trasie Kraków - Tarnów
-
16:16
Zapadł prawomocny wyrok ws. pożaru miejskiego archiwum w Krakowie
-
22:00
Dlaczego kościół boi się masonów? Wyjaśniają Witold Sokała i Tomasz P. Terlikowski
-
20:51
Poezja w piosenkach, czyli autobiograficzna opowieść Michała Zabłockiego