Co się wydarzyło i co nam to mówi o tym, jak działają fake newsy w sytuacjach kryzysowych?
Gdy tylko pojawia się tragedia, emocje sięgają zenitu i wtedy rusza karuzela fałszywek. Mamy tu klasyczny przykład. Radny Sosnowca publikuje na Facebooku anonimową wiadomość kobiety, która rzekomo widziała Dudę na lotnisku w Balicach. Piszą, że sprawa zgłoszona jest na policję. Tylko, że, policja mówi, że… nie było żadnego zgłoszenia. Efekt? Zamiast skupić się na realnych tropach, służby muszą śledzić „duchy”.
Przypomina to trochę grę w „Gdzie jest Wally”? Tylko, że tu każda błędna wskazówka kosztuje czas i pieniądze. W ciągu ostatnich godzin policja dostaje setki telefonów. Ktoś widział Dudę w Myślenicach, ktoś inny w Zakopanem, jeszcze inny w kolejce po zapiekankę na krakowskim Kazimierzu.
Apel policji: zgłaszaj, ale z rozsądkiem
Ale uwaga, i to jest ważne: policja apeluje o zgłoszenia, ale „z głową”. Jeśli każda siwa broda i każda niepokojąca sylwetka to powód do alarmu, to za chwilę służby będą miały więcej pracy z dementowaniem bzdur niż ze złapaniem przestępcy.
Udostępniasz? Sprawdź najpierw!
To pokazuje, jak ogromną odpowiedzialność mamy my, zwykli internauci. Bo nawet jeśli ktoś udostępnia tylko ostrzeżenie, ale nie sprawdzi faktów, to właśnie takie wpisy sieją panikę i dezinformację. A jak wiadomo, internet nie zapomina i nie czeka na sprostowania. Wniosek trzeba sprawdzać, zanim klikniesz udostępnij, szczególnie w sytuacjach kryzysowych. I zostawmy śledztwa śledczym. Możemy pomóc, ale nie przez sianie paniki.