Dlaczego tak łatwo dajemy się nabrać na taką emocjonalną bombę? Mamy tu wszystkie składniki, żeby wcisnąć gaz do dechy i popędzić w stronę paniki!
Po pierwsze, mamy mocny nagłówek: "Potrójne morderstwo w Krakowie". To jest chwytliwe, bo dotyczy naszego miasta, naszej ulicy. To nie dzieje się gdzieś daleko, to tu! Nieważne, że to absolutna bzdura. Mózg od razu krzyczy: "Uwaga, zagrożenie!"
Po drugie, element wzmacniający emocje i podział: narodowość sprawcy. W obecnej sytuacji geopolitycznej i społecznej, dodanie wątku Ukraińca to - niestety - nic innego jak podrzucenie zapałki do beczki z łatwopalnymi uprzedzeniami. Jak widzieliśmy w sieci, od razu pojawiły się komentarze o "Wołyniu" czy "banderowskich rządach". To jest właśnie cel: nie informacja, ale wzbudzenie nienawiści i podsycanie nieufności.
Po trzecie, sztuczny "dowód", czyli to nagranie karetek na sygnale, które jeżdżą po Krakowie codziennie. Jak się okazuje, to wystarczy. Genialne w swojej prostocie! Nagranie nie ma żadnego związku z rzekomym morderstwem, ale... jest prawdziwe, bo pokazuje akcję służb. "Coś się działo! Musieli interweniować!" – tak myśli nasz mózg.
To jest trik: bierzesz prawdziwy, ale neutralny obraz – karetki jadące do wypadku, pożaru, czegokolwiek – i doklejasz do niego zmyśloną, ale dramatyczną historię. Taki wizualny, psychologiczny trik daje pozory wiarygodności.
Na koniec mechanizm wirusowy! "Dostałem to na TikToku, znajomy mi podesłał na Facebooku..." "Przecież gdyby to była bzdura, to by się tak nie niosło, prawda?" BŁĄD! To właśnie szybkość udostępnień jest tu kluczowa. To działa jak pożar: nie ma czasu na sprawdzanie, trzeba klikać "Udostępnij", bo to jest GORĄCE! Zanim policja zdementuje – a Małopolska Policja zrobiła to błyskawicznie, za co duży plus! – fejk już zrobił swoje, nabijając ponad 100 tysięcy reakcji.
Podsumowując: Krwawa historia + podsycenie nienawiści + fałszywy wizualny "dowód" = viralowa bomba emocjonalna. Najpierw sprawdźmy, co mówi policja, co piszą wiarygodne media, a dopiero potem klikajmy "Udostępnij", bo inaczej sami stajemy się nieświadomymi kurierami fejka.