Zdjęcie ilustracyjne/Fot. pexels
Minimalizm to za mało. Dlaczego potrzebujemy wystarczalizmu?
Nadmiar nie jest obiektywną liczbą przedmiotów. To stan, który czujemy przesyt, niepokój, niewygodę, wrażenie, że coś zaczyna nas przytłaczać.
W moim przypadku był to nadmiar nieudanych prezentów i że chyba nie powinnam się ich pozbywać. Pojawiły się wyrzuty sumienia. Postanowienie pozbywania się rzeczy dało mi niewiarygodną wolność. Nie miałam też nigdy problemu z przywiązywaniem się do przedmiotów, ale z sentymentem. Po czasie zrozumiałam, że sentyment nie potrzebuje konkretnej rzeczy, mogą to być zapachy, muzyka, czyli rzeczy niematerialne – mówi Emily Rand-Przykaza.
Pułapką w gromadzeniu mogą być rzeczy, które są dla nas sentymentalne. Nie muszą mieć one praktycznej wartości, ale wiążą nas ze sobą emocjonalnie. Zrozumienie, że przedmioty nie są jedynymi nośnikami emocji, może dać naprawdę wiele.
Wystarczalizm, w przeciwieństwie do minimalizmu, nie nakazuje liczyć przedmiotów, lecz odnaleźć własne "dość". To podejście niepróbujące nikogo przekonać, że sukcesem jest posiadanie trzech koszulek. Wystarczalizm zakłada, że estetyka i potrzeby każdego człowieka są różne i że umiar powinien wynikać z wnętrza, a nie z trendu.
(cała rozmowa do posłuchania)
Emily Rand-Przykaza/fot. Anna Piekarczyk
Porządek na biurku, porządek w relacjach
Proces wystarczalizmu zaczyna się zwykle od rzeczy – od szafy, półek, biurka, ale na nich się nie kończy. Jeśli wyrzucimy rzeczy, a nie zmienimy nawyków, nadmiar wróci. Aby naprawdę uprościć życie, trzeba pracować nad potrzebą kupowania, reakcją na presję promocji, uzależnieniem od opinii innych.
Ważna jest droga od fizycznego uporządkowania po reorganizację relacji, granic i priorytetów. Czy upraszczanie życia musi boleć? Ból pojawia się wtedy, gdy widzimy odejmowanie jako stratę, a nie jako odzyskiwanie. Problemem nie jest pozbawianie się czegoś, problemem jest brak wdzięczności i pewnego rodzaju roszczeniowość, które sprawiają, że czujemy się uprawnieni do posiadania wszystkiego.
Każdy zna ten moment, kiedy np. przejadł się dobrą czekoladą. To nie jest tak, że możemy zjeść, nie wiadomo ile, bez żadnych konsekwencji. Jest też tak w innych obszarach życia, w pewnym momencie zaczynamy czuć przesyt. Jeżeli zaczniemy sprzątać mieszkanie, ale nie zmienimy nawyków zakupowych, to nic się nie zmieni.
Współczesne życie wypełniają aplikacje, powiadomienia, konieczność rejestracji dosłowanie wszędzie. Przestajemy działać samodzielnie – technologia wykonuje za nas kolejne kroki. To wygodne, ale i groźne, ponieważ zmusza nas do rezygnacji z części autonomii. W cyfrowym świecie wystarczalizm oznacza nieinstalowanie tego, co zbędne, odłączanie się od platform, które pożerają czas. Po drodze dążenia do uwolnienia się od nadmiaru można zauważyć wewnętrzny spokój, który nie zależy od zasobów czy prestiżu, zdolność cieszenia się zwykłym dniem, a także jeden z ważniejszych punktów – dystans do opinii i osądów. Pomaga to odkryć indywidualne granice, które chronią nas przed chaosem i pozwalają nam żyć w zgodzie ze sobą.