Równowaga ekologiczna to system zależności międzygatunkowych, w którym nie dochodzi do nadmiaru ani niedoboru różnego rodzaju pokarmu czy zasobów. W świecie pozbawionym ludzkiej ingerencji każdy gatunek pełni określoną rolę, a ekosystem sam reguluje swoją strukturę i dynamikę.
"Człowiek pierwotny był częścią przyrody – jednym z jej elementów, funkcjonującym jak inne naczelne. Dopiero rewolucja neolityczna, a później przemysłowa, wytrąciła nas z tej równowagi, czyniąc z przyrody zasób do zarządzania. Biosfera radziła sobie tak długo, jak długo ludzkości jako całej populacji było nieporównywalnie mniej (...). Pomysł, żeby zarządzać biosferą jako zasobem, to początek antropocenu, początek być może VI Wielkiego Wymierania” – Przypomina prof. Marcin Urbaniak.
Mit regulacji populacji
Współczesne argumenty myśliwych często opierają się na twierdzeniu, że bez ich interwencji przyroda nie poradziłaby sobie z nadmierną liczebnością niektórych gatunków. Jednak to narracja oparta na błędnym rozumieniu mechanizmów przyrody. Prawdziwymi regulatorami są drapieżniki – wilki, rysie, niedźwiedzie – które eliminują słabe osobniki i utrzymują populacje w zdrowej kondycji. Tymczasem człowiek swoją aktywnością, w tym polowaniami, wprowadza chaos i stres do ekosystemu.
Badania naukowe prowadzone przez Instytut Biologii Ssaków PAN w Białowieży pokazują, że przyroda sama potrafi regulować liczebność zwierząt. Populacje reagują dynamicznie na zmiany środowiskowe, dostęp pokarmu czy presję drapieżników. Urbaniak wskazuje, że myśliwi, wbrew własnym zapewnieniom, nie dysponują narzędziami ani wiedzą, by rzetelnie monitorować populację.
Myśliwi twierdzą, że liczą na oko w trakcie polowania, co jest absolutnie wyssaną z palca statystyką, bo nie mają ani metodologii, ani wykształcenia, żeby precyzyjnie liczyć populacje zwierząt. Zamiast wspierać przyrodę, ich działania – dokarmianie, odstrzały, nęcenie – prowadzą do wzrostu dzietności, zaburzenia migracji i zwiększenia stresu u zwierząt. Ten stres z kolei wypycha dziką faunę z lasów do przestrzeni miejskich, gdzie zwierzęta stają się ofiarami kolejnych odstrzałów. Z perspektywy nowoczesnej ekologii wszelkie działania, które robią myśliwi, są zakłócające i zaburzające. Przyroda nie potrzebuje człowieka jako regulatora – potrzebuje raczej, by człowiek przestał przeszkadzać jej w samoregulacji.
W świecie, gdzie równowaga ekologiczna jest coraz bardziej krucha, największym wyzwaniem staje się więc - nie zarządzanie przyrodą, lecz odzyskanie pokory wobec niej i stosowanie współczesnej wiedzy w praktyce.