Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Między sumieniem lekarza a prawem pacjenta

Przed hejnałem: Między sumieniem lekarza a prawem pacjenta

fot: Archiwum RK



Ponad 3 tysiące lekarzy podpisało kilka tygodni temu „Deklarację wiary lekarzy katolickich”. Duża część z nich to lekarzy ginekolodzy, położnicy. Zgodnie z klauzulą sumienia, tacy lekarze nie wystawią recept na antykoncepcję, nie wyślą na badania prenatalne i nie wykonają legalnych zabiegów aborcji. Ostatnie głośne przypadki pokazują, że deklaracja wiary to nie tylko teoria.

Nie milkną echa dramatu pary z Warszawy. Prof. Bogdan Chazan ze szpitala św. Rodziny w Warszawie powołując się na konflikt sumienia, odmówił wykonania aborcji u kobiety w 25. tygodniu ciąży, która miała diagnozę, że dziecko z powodu licznych wad głowy, twarzy i mózgu umrze zaraz po narodzeniu. Chazan nie wskazał kobiecie innego szpitala, w którym mogłaby wykonać zabieg, ale zaoferował opiekę podczas ciąży, porodu i po porodzie oraz poinformował o możliwości skorzystania z hospicjum dla dzieci. Ponadto, jak powiedziała tygodnikowi Wprost matka, domagał się dostarczania kolejnych wyników badań i "chciał wszystko jak najdłużej przeciągać", aby minął termin, kiedy można legalnie wykonać aborcję w przypadku, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony.



Dyskusja na temat stosowania klauzuli sumienia przez lekarzy rozpoczęła się kilka tygodni temu po tym, jak ok. 3 tys. osób związanych ze służbą zdrowia podpisało deklarację wiary. W deklaracji zapisano m.in. pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim oraz potrzebę "przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji". Podpisując ją, lekarze i studenci medycyny deklarują tym samym, że nie będą wykonywać zabiegów sprzecznych z ich światopoglądem.

O deklaracji wiary i jej konsekwencjach dla pacjentów Sylwia Paszkowska rozmawiała 17 czerwca z dr. n. med. Antonim Marcinkiem, dyrektorem Szpitala na Siemiradzkiego im. Rafała Czerwiakowskiego w Krakowie, ordynatorem Oddziału Położniczo-Ginekologicznego oraz z dr Weroniką Chańską - filozofem, etykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

[

Posłuchaj rozmowy z dr. n. med. Antonim Marcinkiem - dyrektorem Szpitala na Siemiradzkiego im. Rafała Czerwiakowskiego w Krakowie, ordynatorem Oddziału Położniczo-Ginekologicznego  

]


Zapis rozmowy z dr. n. med. Antonim Marcinkiem

Jest pan jednym z sygnatariuszy wiary. Dlaczego uznał pan za konieczne podpisanie tej deklaracji?

Jak widać z tego, co się dzieje wokół tej deklaracji, to moja decyzja była bardzo trafna. Zawód lekarza jest niesłychanie istotnym zawodem. Czasami bywa on kontrowersyjnie ustawiany w mediach. Z jednej strony jeśli się jest pacjentem, to wymaga się osobistego stosunku od lekarza, głębokiego zaangażowania.

Profesjonalizmu i empatii.

Oczywiście. Lekarz powinien być profesjonalny, to ma zawarte w tytule. Ale powinien mieć też serce do pacjenta.

Ale mnie niepokoi, gdy lekarz podpisuje deklarację, w której jest napisane "uznajesz ciało i życie ludzkie, będące darem Boga – jest ono święte i nietykalne". Dla mnie powinno być wystarczające to, że lekarz ma swoja etykę. Niezależnie od tego, czy jest wierzący czy niewierzący.

Nigdy w moim szpitalu, gdzie pacjenci są różnych wyznań, nie potraktowano źle nikogo z powodu tego, w co wierzy. Ale dla mnie jako lekarza istotne jest, to jaką wyznaję wiarę. Moje zasady wynikają z mojej wiary.

"Ciało jest święte i nietykalne".

Tak należy powiedzieć. Należy mieć szacunek do ciała.

Szacunek..., ale czy ciało jest "nietykalne"?

To jest interpretacja biblijna. Słowo nietykalne musiałby wyjaśnić pani teolog. Ciało wymaga szacunku.

A "moment poczęcia człowieka i jego zejścia ze świata zależy wyłącznie od Boga"?

Tak.

To gdzie jest rola lekarza?

Lekarz jest narzędziem w ręku Boga.

Liczba legalnych aborcji z roku na rok systematycznie rośnie. W 2010 r. w Małopolsce wykonano ich 27, w 2011 r. - 41, w 2012 r. – 66. Czy takie zabiegi są wykonywane także w szpitalu kierowanym przez pana?

W moim szpitalu nie.

To znaczy, że nie zgłaszają się pacjentki z zagrożeniem życia?

Oczywiście, że zgłaszają się. Zabiegi terminacji z powodu bezpośredniego życia są wykonywane. Żaden szpital nie może odmówić pacjentce pomocy.

A ciąża pozamaciczna?

Ciąża pozamaciczna jest zagrożeniem życia. Takie pacjentki są operowane.

A zdarzyło się panu odmówić pacjentkom wykonania legalnej aborcji z innych względów?

To jest pytanie osobiste. Jeśli pani redaktor zaprosiła mnie na spowiedź, to dziękuję, mam swojego spowiednika. Cały Kraków słyszał, że miałem pacjentkę, która została specjalnie do mnie przysłana. Jej ciąża miała być wynikiem gwałtu. Kobieta miała przy sobie tylko zaświadczenie od prokuratora. Żadnej obdukcji. Zaproponowałem jej opiekę podczas ciąży – zgodnie z moim sumieniem. I to zostało poczytane jako odmowa pomocy. Miałem komisje lekarskie, musiałem się tłumaczyć. Ale jak widać został ten problem wyjaśniony.

Czy pana zdaniem pacjent, przychodząc do lekarza, powinien wiedzieć o tym, że lekarz jest sygnatariuszem deklaracji wiary.

Nie, nie uważam tak. To jest sprawa pacjenta, a nie moja.

Ale czy to nie jest uczciwe wobec pacjenta powiedzenie mu na wstępie: tak, podpisałem deklarację wiary?

To by zależało od pytania pacjenta. Jeśli pacjent by mnie o to zapytał i to byłoby istotne dla procesu jego terapii, mógłbym na to pytanie odpowiedzieć. Pacjenci zwykle, gdy przychodzą do lekarza, to wiedzą, do kogo przychodzą.

Pan ma szczególną specjalizację: jest pan ginekologiem położnikiem. Największe kontrowersje dotyczą nie dermatologów czy dentystów, a właśnie anestozjologów i ginekologów. Bo oni biorą udział w przerwaniu ciąży.

Wiem o tym doskonale.Jeśli chodzi o kodeks etyki lekarskiej, było bardzo istotne, ale by ginekologom położnikom zapewnić możliwość działania, które byłoby zgodne z ich sumieniem.

A czy pan na swoim oddziale ma takiego lekarza, który nie ma "konfliktu sumienia"?

Nie pytam o to. Istotna sprawa jest to, z kim się pracuje. Moje zainteresowania jako pracodawcy dotyczą tego, aby lekarz pracował etycznie.

Zapytam inaczej. Czy pana oddział zapewnia pełnię świadczeń? Czy kobieta, która była ofiarą gwałtu, zaszła w ciążę i jej życie nie jest bezpośrednio zagrożone – czy będzie mogła w szpitalu przy ul. Siemiradzkiego wykonać legalną aborcję.

To, co pani określiła jako pełnię świadczeń – to nie do końca tak jest. Lekarze również mają prawo, jako świadczeniodawcy, mieć respektowane swoje przekonania. Jeśli pani rozumie, że kasa chorych, która podpisuje umowy na wszystkie działania, stawia lekarza w sytuacji...

Ale nie lekarza tylko szpital. Bo szpital nie jest osobą a instytucją, która powinna w takim razie skupiać lekarzy o różnych przekonaniach.

Jeśli jest zagrożenie zdrowia i życia pacjenta, to wykonujemy zabiegi, które to życie chronią. Jeśli nie – to każdy lekarz może postępować zgodnie...

Ale ja pytam o szpital.

Szpital to jest zespół. Składa się z różnych ludzi. Nie ma tak, że tworzymy selekcję wśród lekarzy i dobieramy takich ludzi, którzy wykonują albo nie wykonują aborcji. Jeśli fundusz sobie życzy, żeby tak było – to niech takie szpitale wyznaczy, które będą miały swoją selekcję.

A gdzie miejsce na empatię wobec kobiety? Która jest w ciąży i wie, że to dziecko nie ma szans przeżycia?

Kobieta, decydując się na macierzyństwo, bierze na siebie odpowiedzialność za to życie. Macierzyństwo jest niesłychanie trudnym posłannictwem. Jako lekarz, mogę powiedzieć, że mężczyzna też jest odpowiedzialny za macierzyństwo. Kobieta jest dla mnie bohaterem - mężczyzna by sobie w takiej sytuacji nie poradził.


[

Posłuchaj rozmowy z dr Weroniką Chańską - filozofem, etykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego  

]
Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię