- A
- A
- A
Mariusz Kwiecień gościem programu "Przed hejnałem"
Przed hejnałem: Mariusz Kwiecień gościem programu "Przed Hejnałem"Mariusz Kwiecień
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. mariuszkwiecien.com
fot. Ryszard Kornecki
crop_free
1
/ 8
6 czerwca otwarcie XVIII Letniego Festiwalu w Operze Krakowskiej. Na deskach Opery zostanie wystawione „Wesele Figara” W.A. Mozarta. W rolę Hrabiego Almavivy wcieli się światowej sławy śpiewak – baryton, Mariusz Kwiecień. Dzięki współpracy z Operą Krakowską co roku odwiedza miasto, które jest dla niego szczególne.
6 czerwca Mariusz Kwiecień był także gościem Sylwii Paszkowskiej. - Jestem Krakusem, tu się urodziłem i wykształciłem. Staram się Kraków pieczołowicie pielęgnować w swoim sercu i w swojej duszy, dlatego co sezon wracam do tego miasta. Myślę, że to ważne żeby śpiewać w Polsce. Ja zrobiłem całą swoją karierę za granicą, jestem po 15 sezonie w MET. To coś znaczy, że po tylu latach tułaczki po świecie i zdobywania doświadczenia w tej chwili, mając tutaj swoją publiczność, mam możliwość śpiewania i wykonywania swoich ulubionych ról. Mogę po prostu wrócić do domu, swojego miejsca, do którego przynależę.
Śpiewak szczególnym sentymentem darzy wszystkie opery Mozarta. - To jest mój konik, zarówno Don Giovanni jak i Hrabia w „Weselu Figara”. To dwie role, które kocham i zamierzam śpiewać jeszcze przez wiele lat. Jak przyznaje, krakowski spektakl ma bardzo dobrą, młoda obsadę, co w przypadku Mozarta jest istotne. "Ważne by były to młode, świeże i piękne głosy, ludzie, którzy chcą razem bawić się tą specyficzną muzyką i tekstem napisanym przez da Ponte. Tekst jest pełen sarkazmu, dwuznaczności i to trzeba rzeczywiście w odpowiedni sposób przekazać. Uważam, że Laco Adamik, który wyreżyserował spektakl, zrobił to naprawdę po mistrzowsku".
Artysta operowy jest nie tylko śpiewakiem, ale także aktorem, który wchodzi w swoją rolę, przekazuje emocje z nią związane.
Pytanie do jakiego stopnia artysta w operze jest śpiewakiem, a do jakiego aktorem? "Często uważam się za aktora śpiewającego. Kocham grać na scenie, kocham na niej być i uczestniczyć w życiu scenicznym. Śpiew jest pewnego rodzaju dodatkiem, który przychodzi sam . Proszę pamiętać, że to nie jest opera, to jest teatr operowy , czyli teatr, do którego dochodzi muzyka. Dla jednych muzyka będzie ważniejsza dla drugich aktorstwo będzie brało górę nad muzyką. Ja uważam, że powinien być pomiędzy nimi odpowiedni balans. Jednak dla profesjonalistów, którzy mają odpowiednie przygotowanie i doświadczenie jest to pełna zabawa aktorstwem z wykorzystaniem swoich możliwości wokalnych".
Nasz gość odniósł międzynarodowy sukces, który poprzedzały lata nauki, także na Zachodzie, w Nowym Jorku. Po okresie edukacji stał się pełnoprawnym członkiem zespołu nowojorskiej opery. To ogromny sukces, czy jednak do zbudowania takiej kariery konieczny jest wyjazd, nie da się jej zbudować tutaj, w Polsce? "Ja myślę, że to tkwi w naszej mentalności. Bardzo ciężko jest w Polsce dyrektorom czy producentom uznać to, że ktoś stąd jest gwiazdą na świecie. Wyjechać za granicę jest fajnie. Jeśli się nam uda, możemy zrobić karierę, grać piękne role, śpiewać z najlepszymi na świecie dyrygentami, orkiestrami i śpiewakami. Jednak w Polsce, mam wrażenie, nie do końca się nas chce. Jeżeli chodzi o polskie realia, nie wiem czy nie lepiej i łatwiej byłoby zrobić karierę tutaj i na co dzień uczestniczyć w życiu operowym w kraju, być pewnego rodzaju osobą na skinienie, którą będzie się traktowało nie na zasadzie gwiazdy".
Artysta wspomina, że kiedy jako młody mężczyzna wyjeżdżał z Polski do Nowego Jorku był, jak większość Polaków, pełen kompleksów. "Wydawało mi się, że nie umiem dobrze mówić w językach obcych, nie byłem na tyle wykształcony również muzycznie, żeby dorównywać innym, a jednak udało mi się. Pracowałem dwa razy więcej i musiałem wiele udowodnić. Ale te kompleksy w człowieku zostają. Do tej pory pewne rzeczy muszę udowadniać tylko dlatego, że jestem Polakiem".
Niektórzy śpiewacy mają problem by zejść ze sceny, kiedy ich instrument zaczyna zawodzić, a wiek nie pozwala w pełni funkcjonować w tym zawodzie. Lata spędzone na scenie, oglądanie siebie na plakatach, w gazetach, sława i oddani fani, którzy przychodzą na spektakle trzymają ich na scenie, choć dawno powinni z niej zejść. Mariusz Kwiecień twierdzi, że jest przygotowany na ten moment opuszczenia sceny. "Jestem nasycony moim zawodem. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że przeżyję tyle wspaniałych momentów na scenie, że zaśpiewam tyle pierwszoplanowych ról w najlepszych teatrach. Moje marzenia artystyczne spełniły się, teraz tylko i wyłącznie kontynuuję moją drogę . Dlatego wydaje mi się, że będzie mi prościej. Dla niektórych osób w moim zawodzie śpiew i bycie na scenie jest wszystkim, co mają w życiu. Ja oprócz tego chcę zbudować coś innego, chcę mieć znajomych, rodzinę, dom, chcę mieć życie poza śpiewaniem. Staram się trzymać balans pomiędzy moim życiem a oddaniem śpiewaniu".
RK
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
19:29
Rekrutacyjna huśtawka w Tarnowie. Wracają pełne roczniki, więcej klas i nowe kierunki
-
19:02
Jaka jest kondycja polskich samorządów?
-
18:20
Incele, cywilizacja kłótni i "Dojrzewanie"
-
18:01
Ekstrakt z codzienności. Iga Lis o swoim pełnometrażowym debiucie
-
16:35
Brutalne pobicie w Zakopanem. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa
-
16:07
Ekonomia i poezja, czyli setne urodziny Uniwersytetu Ekonomicznego
-
16:02
Weekend darmowych podróży dla dzieci w Małopolsce. Prezent od Kolei Małopolskich na Dzień Dziecka
-
15:39
Problematyczne skrzyżowanie w Nowej Hucie z nowym oznakowaniem. Będzie bezpieczniej?
-
15:16
Silny, samotny i milczący. "Męskość w Polsce przypomina grupę rekonstrukcyjną"
-
15:12
Mieszkańcy Olkusza mają dość hałasu pociągów. Czy remont coś zmieni?
-
14:57
Czy warto inwestować w modułową szafę do sypialni? Zalety elastycznych systemów przechowywania
-
10:08
Silny, samotny i milczący. "Męskość w Polsce przypomina grupę rekonstrukcyjną"
-
10:10
"Dojrzewanie". Od tradycyjnych wartości, po inceli i kulturę przemocy