- A
- A
- A
ks. Jacek Prusak: "Musimy przyswoić nauki Jana Pawła II"
"Kiedyś mieliśmy osobę, teraz mamy spuściznę. Byliśmy skupieni na osobie, dzięki niej było mniej sporów i czuliśmy dumę. Zostawił nam po sobie naukę i przesłanie. To wymaga przepracowania przez społeczeństwo i kościół. Wojtyła był długo papieżem, wiele rzeczy powiedział i napisał a my znamy je powierzchownie." - mówił na antenie Radia Kraków ksiądz Jacek Prusak, jezuita.Zapis rozmowy Jacka Bańki z księdzem Jackiem Prusakiem, jezuitą.
Podczas wczorajszego orędzia do Polaków papież mówił, że Jan Paweł II ciągle inspiruje współczesny kościół? Jak rozumieć te słowa?
- Żeby wracać do myśli Jana Pawła II. Papież podkreśla, że te słowa są aktualne i inspirujące. Nasz papież jest zapamiętany jako walczący o sprawiedliwość społeczną. Wobec podziałów na świecie, papież Franciszek chciał podkreślić ten wymiar posługi Jana Pawła II. Wybitnym teologiem jest jego następca – Benedykt XVI. Zapamiętałem jedną rzecz z Meksyku. Nigdzie nie widziałem zdjęć papieża Benedykta XVI, ale wszędzie były zdjęcia Jana Pawła II. Latynosi go zapamiętali jako osobę, która przyniosła nadzieję. W tym sensie Franciszek mówi o aktualności tego przesłania Jana Pawła II. Jego przesłanie zamknięte hasłem „Nie lękajcie się” jest aktualne. Za tym się kryje filozofia Jana Pawła II, ale chodzi jednak o to przesłanie religijne, zawarte w tym jednym zdaniu. Ono jest aktualne.
Skoro ksiądz mówi o tej nadziei dostrzeganej z perspektywy świata latynoskiego, to jak ksiądz odbiera tę sejmową awanturę wokół uchwały dotyczącej Jana Pawła II? Z niesmakiem?
- Tak, ale trzeba pamiętać, że Jan Paweł II staje się teraz zakładnikiem wielu środowisk w Polsce. Wielu chce coś na nim ugrać. Jedni w nim postrzegają jedyny filar spójności Polaków a inni będą widzieli przeszkodę w modernizacji Polski. On wpływał na politykę. Obie opinie są skrajne, ale poziom dyskusji i debaty jest żenujący.
Czyli mamy jeszcze coś do przepracowania w Polsce. To się wiąże z nauczaniem Jana Pawła II?
- Najpierw musimy to nauczanie przyswoić. Kiedyś mieliśmy osobę, teraz mamy spuściznę. Byliśmy skupieni na osobie, dzięki niej było mniej sporów i czuliśmy dumę. Zostawił nam po sobie naukę i przesłanie. To wymaga przepracowania przez społeczeństwo i kościół. Wojtyła był długo papieżem, wiele rzeczy powiedział i napisał a my znamy je powierzchownie.
Czyli to słynne pokolenie JP2 okazało się wydmuszką? To pokolenie w ogóle istniało?
- Jest spór czy to umowne pokolenie JP2 można traktować socjologicznie jako pokolenie. Niewątpliwie jest wielu Polaków, których życie pokryło się z pontyfikatem Jana Pawła II i ten pontyfikat był znaczący dla ich celów życiowych. Myślę, że czegoś nie przyswoiliśmy, ale ja bym to inaczej widział. Papież za nas nie zrobi tego, co my musimy zrobić sami. On nas może motywować. To pokolenie JP2 nie miało ojca. Zobaczymy czy dzieci się usamodzielnią. Na razie mam umiarkowany optymizm. Na pewno widać w Polsce wpływ Jana Pawła II, ale spodziewaliśmy się więcej. Nie przekłada się to tak do końca.
W niedzielę jest kanonizacja Jana Pawła II a później Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Co mamy do zrobienia między kanonizacją a spotkaniem w Krakowie w 2016 roku?
- Chodzi o dobre przygotowanie się na spotkanie z Franciszkiem. Do tego trzeba tak podejść, że musimy wziąć na poważnie ewangelizację polskich katolików, żeby oni dali świadectwo. Nie przyjedzie przecież polski papież. Przyjedzie człowiek który nigdy nie był w Polsce. Nie przyjedzie, żeby odpowiadać o Janie Pawle II. On przyjedzie, żeby młodzieży pokazać drogę do przodu. Być może powoła się na swojego poprzednika, który podjął inicjatywę, ale nie po to, żeby jeszcze raz obchodzić kanonizację Jana Pawła II. Trzeba wykorzystać to wszystko dla nowej ewangelizacji. My się do tego musimy sami przygotować.
Jak to może być? Stawialiśmy sobie to pytanie przed wizytą Benedykta XVI i był dobrze, ale to mogła być fala jeszcze pod naszym papieżu. Jak może być teraz?
- Może być tylko lepiej, biorąc pod uwagę osobowość Franciszka. On jest bardziej podobny do Jana Pawła II. Nie zmarnujmy szansy. To może być większe wydarzenie niż to związane z Benedyktem XVI. Nie chce ich zestawiać ze sobą, ale mamy latynoskiego papieża, który lubi tłumy, nie boi się bliskości i pokazuje nam, że potrafi nas zaskakiwać. Raczej byłbym otwarty na niespodzianki niż zastanawiał się czy da się coś jeszcze wskrzesić. Możemy się spodziewać więcej niż nam się wydaje.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
14:27
Ingres kardynała Rysia: To, co dzieje się w Krakowie, wpływa na Kościół w Polsce
-
14:27
Kradzież na jarmarku bożonarodzeniowym. Podejrzany pracował... obok
-
14:25
"Zaraz to wszystko przeminie". O pasterzach Tatr i dziedzictwie, które znika
-
14:14
Ryglice zbudują pierwsze w gminie miejsce schronienia
-
13:45
Kraków jedną z najszybciej rozwijających się metropolii w kraju
-
13:05
Wawel świętuje rekord frekwencyjny i zapowiada wystawy na 2026 rok
-
13:01
Najgorętszy dzień w krakowskim magistracie. Trwa ostatnia w tym roku sesja Rady Miasta
-
12:27
Jeśli błoto nie zniknie, ciężarówki nie pojadą. Powiat stawia twarde ultimatum
-
12:11
Strefa Czystego Transportu w Krakowie: jak przyjezdni mogą opłacić wjazd?
-
11:38
Atom potrzebuje ludzi. Politechnika Krakowska uruchamia nową specjalność
-
11:14
Od Krakowa po Bałtyk. Muzyczny pociąg uczci 80-lecie PWM
-
22:30
Czy słusznie boimy się w Kościele uczuć? "Wspólnota, która leczy. Wspólnota, która rani" Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk