Co zastanie w krakowskim Kościele kardynał Ryś? W jakim stanie jest dziś ta instytucja?
Najprostsza odpowiedź brzmi: głębokie podziały. Postać poprzedniego metropolity była bardzo polaryzująca. Te podziały widać na różnych poziomach - zarówno wśród duchownych, jak i wiernych.
Wiemy, że przynajmniej część księży archidiecezji była wyraźnie przeciwko arcybiskupowi Jędraszewskiemu, choć raczej się z tym nie ujawniała. Symbolicznym przykładem był choćby słynny zegar odliczający czas do jego przejścia na emeryturę. Również pożegnanie arcybiskupa było rozłożone na kilka lat i uczestniczyli w nim duchowni.
Podziały są też bardzo widoczne wśród wiernych. Arcybiskup Jędraszewski odchodzi, zostawiając diecezję w stanie - mówiąc wprost - bardzo kiepskim. Oczywiście wiara jest sprawą osobistą, ale duszpasterz ma ogromny wpływ na wiernych: jako wzór, inspirator, ktoś, kto może zachęcać do aktywnego uczestnictwa w Kościele. W ostatnich latach wielu wiernych mocno się od Kościoła zdystansowało – i to jest w dużej mierze konsekwencja publicznego zaangażowania arcybiskupa Jędraszewskiego. Pole, na które przychodzi kardynał Ryś, jest więc mocno zaniedbane.
Ten model jest już po prostu nieaktualny. Opisywał sytuację sprzed wielu lat, kiedy silnym ośrodkiem oddziaływania było Radio Maryja, a Kraków - jako „postpapieska stolica” z kardynałem Dziwiszem, kustoszem pamięci o Janie Pawle II - miał stanowić przeciwwagę.
Dziś ten podział stracił sens. Ostatnim naprawdę silnym momentem krakowskiego Kościoła były Światowe Dni Młodzieży, a to było już dawno temu.
Jeśli jednak myślimy o liniach i środowiskach, w których kardynał Ryś będzie funkcjonował, to ma on w Krakowie naturalnych sojuszników: środowiska Tygodnika Powszechnego, Znaku, wydawnictwa WAM, Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów. Przez lata był autorem w tych miejscach, ma tam realne relacje. To dobra sieć kontaktów, która pozwala budować nowy program duszpasterski dla archidiecezji w kryzysie.
Zdecydowanie doszło tu do kolizji. W ostatnich latach pojawiały się głosy - także w Radzie Miasta - domagające się mniejszej obecności Kościoła w przestrzeni publicznej. Były spory o nazwy skwerów, dyskusje wokół Wawelu i katedry wawelskiej - tematy, które zawsze silnie działają na wyobraźnię krakowian.
Każdy arcybiskup, niezależnie od osobowości, powinien umieć strategicznie współpracować z władzami miasta. Kościół funkcjonuje w przestrzeni miejskiej i podejmuje różne działania. Odbudowa zaufania będzie więc konieczna.
Kardynał Ryś ma jednak bardzo ujmującą, także dyplomatyczną osobowość. Jestem przekonany, że poradzi sobie w mieście, które być może obrało dziś inny kierunek relacji z Kościołem niż w przeszłości.
To nie dotyczy tylko Krakowa. To element szerszej zmiany miejsca Kościoła w przestrzeni publicznej. Ani dobrej, ani złej - po prostu realnej. Dla mnie takie sceny mają dziś raczej charakter folkloru.
Problem z arcybiskupem Jędraszewskim polegał na czymś innym: na jego bardzo wyrazistych, politycznych wypowiedziach i otwartym identyfikowaniu się z konkretnymi opcjami partyjnymi. To był jego wybór i on determinował relacje z władzami. W mieście rządzonym przez niechętną mu władzę trudno było oczekiwać zaproszeń na uroczystości.
Sam arcybiskup też różnie na zaproszenia reagował. Pamiętam, że jeszcze na początku jego posługi próbowaliśmy zaprosić go - grzecznościowo - do redakcji portalu Onet na spotkanie świąteczne. Odmówił. Do tego dochodziły konflikty z Tygodnikiem Powszechnym, wyrzucenie redakcji z Wiślnej, poszukiwanie nowej siedziby. To była postać kontrowersyjna i dzieląca.
Dlatego dziś najważniejsze będą pierwsze gesty kardynała Rysia – ale przede wszystkim w przestrzeni duszpasterskiej. Gdy obejmował diecezję łódzką, jego pierwszym ruchem były rekolekcje dla księży. To samo dzieje się teraz w Krakowie. To kluczowe, bo musi nawiązać relacje z duchowieństwem, które ma bardzo różne poglądy.
W Łodzi potem pojawiły się inicjatywy takie jak Arena Młodych czy reaktywacja ekumenicznej Drogi Krzyżowej. To działania, które budują wiarygodność Kościoła, bo pokazują, że zajmuje się on tym, co do niego należy - i robi to dobrze.
Kluczowa jest bezpośredniość. Wierni nie mogą mieć poczucia, że arcybiskup jest kimś odległym, zamkniętym w „kryształowej wieży” przy Franciszkańskiej. Symboliczne było choćby „zamurowanie” okna papieskiego – dla wielu wiernych bardzo znaczącego.
Kardynał Ryś idealnie nadaje się do likwidowania tego dystansu. Ogromnym atutem jest też jego doświadczenie z Łodzi - diecezji silnie zlaicyzowanej, w której relacje z Kościołem były bardzo złe. Udało mu się tam przeprowadzić realne ożywienie duszpasterskie. Dziś Kraków również potrzebuje nowej ewangelizacji.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden sygnał: jedną z ostatnich decyzji kardynała Rysia w Łodzi było powołanie diecezjalnej komisji do wyjaśniania przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży. Powiedział wprost, że nie ma sensu czekać na Episkopat - trzeba działać lokalnie. To bardzo ważne także w kontekście Krakowa, gdzie takich prób realnego rozliczenia w czasie rządów arcybiskupa Jędraszewskiego właściwie nie było.
Zapewne będzie pełnił pewne funkcje pomocnicze, głosił kazania. Pytanie jednak, jaką wagę będzie miał ten głos. Dynamika relacji Kościoła i społeczeństwa w Polsce jest dziś taka, że nawet bardzo skandaliczne i dzielące wypowiedzi w pewnym momencie po prostu przestają poruszać. Ludzie idą gdzie indziej.
Zadaniem Kościoła jest dziś odzyskiwanie zaufania. Czy głos arcybiskupa Jędraszewskiego będzie w tym procesie istotny? Trudno powiedzieć. Być może będzie miał wokół siebie wąskie grono zwolenników. Ważne jednak, by nie doszło do sytuacji konkurencji czy animowania dawnych animozji wśród duchowieństwa. Jeśli tego uda się uniknąć, współistnienie „starego” i „nowego” metropolity nie powinno być problemem.