Premier Kopacz liczy, że program będzie kontynuowany w kolejnych latach. "Ci ludzie znaleźli się tam nie z własnej woli, nasze zobowiązania wobec nich są ogromne" - mówił senator Wiatr w Radiu Kraków. Jego zdaniem, zamiast planów potrzebna jest grupa ludzi, którzy działają naprawdę.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PiS, Kazimierzem Wiatrem.
Jako były członek senackiej komisji łączności z Polakami za granicą jak pan przyjmuje zapowiedź 30 milionów na program repatriacyjny? Mówiła o tym premier Kopacz.
- Minęło 26 lat od 4 czerwca 1989 roku. Ta pomoc dla Polaków, którzy zostali na wschodzie, jest symboliczna. To ogromne potrzeby działań. Pamiętamy niedawną sytuację, kiedy grupa Polaków na Ukrainie miała trudności. To wymaga ogromnej troski. Ci ludzie składają ciągle ofiarę na ołtarzu ojczyzny. Oni do dziś tam są. Oni się denerwują na słowo Polonia. To Polacy na wschodzie.
Premier Kopacz mówi o dużym programie repatriacyjnym. Co trzeba zrobić?
- Odwoływanie się do słów pani Kopacz jest niezręczne. Było 8 lat. Co się wydarzyło? Na 8 tygodni przed wyborami jest erupcja pomysłów i obietnic. To nie jest wiarygodne.
Co trzeba zrobić? W dyskusji o zmianie ustawy repatriacyjnej mówi się o przyspieszeniu procesu, żeby ciężar zdjąć z samorządu i przerzucić na rząd. Co jeszcze? Ta ustawa obowiązuje od 2000 roku.
- Wydaje się, że nie ma woli. Nie jest tak, że jest ustawa i jest wszystko. Wiele osób uważa, że ich zadaniem jest tworzenie ustaw. To jednak trzeba wypełnić wolą i aktywnością. To jest wyzwanie. Przywołam Michała Dworczyka. Jemu nie były potrzebne ustawy. On jechał na wschód i pomagał. Jest potrzeba grupa ludzi, która będzie działała naprawdę.
Dyskusja o repatriantach to pochodna dyskusji o uchodźcach. Wczoraj wicewojewoda informował, jak wyglądają przygotowania do przyjęcia uchodźców z Syrii czy Erytrei. Mówił, że w Małopolsce mogłoby to być 320 osób. To niewiele. Pana AGH gości więcej studentów z zagranicy.
- Słusznie pan łączy te rzeczy. Ogromna waga w ostatnich tygodniach rozmowy o repatriantach jest wywołana tym, że ostatnio ich garstka została sprowadzona. Tych przybyszów, uchodźców czy imigrantów ma być 8 tysięcy.
6,5 tysiąca. 5000 Polaków zostało sprowadzonych od momentu wejścia w życie tej ustawy.
- No tak. Warto dodać, że porównanie tych liczb jest niesłychane. To pierwsza grupa tych imigrantów. Nie wiemy, ile tego będzie łącznie. Mamy jeszcze ogromną grupę osób z Ukrainy u nas. Nie wiadomo, czy ta grupa będzie rosła. Nasze zobowiązania wobec Polaków na wschodzie są jednak ogromne.
Zapytam prowokacyjnie. Małopolscy samorządowcy bez protestów przyjęli informacje o przygotowaniach Małopolski do przyjęcia uchodźców. Wojewoda mówił o 320 osobach. Mamy krakowskie uczelnie, które deklarują pomoc studentom. Również AGH deklarowała przyjecie uchodźców. Jak mówimy o 320 osobach, to może wszyscy powinni przyjechać do Krakowa? Duże miasta służą temu, żeby znajdować dla siebie miejsce, pracę czy naukę. Prezydent Nowego Sącza nie chce na przykład widzieć u siebie uchodźców.
- Cała ta rozmowa o tych osobach jest trudna. Z jednej strony większość z nas to chrześcijanie i mamy zakorzenioną miłość bliźniego. Problem w tym, że ta pomoc wymaga wzajemności. Jak ja oglądam w telewizji, te obrazki to mi się to kojarzy z inwazją. Ci ludzie nie chcą akceptować naszej kultury. To złożone. Z uwagą słuchałem wypowiedzi księdza profesora Cisło, który od lat pomaga katolikom w tym rejonie. Od 3 lat pomaga w Syrii. On mówi, że katolicy z Syrii nie uciekają, ale tam potrzebują pomocy. Kto zatem idzie? To trudne sprawy. Jest rozdarcie wynikające z chęci niesienia pomocy. Czy my pomagamy właściwej grupie? Otwarcie granic Europy jest łamaniem prawa. Europa sama łamie prawo. Narzucając nam limity, też łamie ustalenia. Jesteśmy państwem prawa, trzeba tego pilnować. Nie ma sprzeczności. Pomagać trzeba tam i tu. To otwarta rozmowa. Te okoliczności powodują jednak duże emocje. Rząd i parlament został wybrany przez obywateli w określonym celu. To jest sprecyzowane w konstytucji. To nasz obowiązek. Jak jest kolizja to pamiętamy krytyczne momenty, kiedy trzeba stanąć na poziomie racji stanu.
Caritas w Syrii pomaga od dawna.
- Ksiądz profesor Cisło też. Dla mnie to niesłychane. W Syrii walą się kościoły, które mają 2000 lat. To kolebka chrześcijaństwa. Robi się wyprawy, żeby odnajdywać zabytki a tu widzimy to w telewizji.
Pamiętajmy o tym przyrzeczeniu, że każda osoba będzie odpowiednio badana.
- Wiemy, że to badanie jest bardzo trudne.
Prezydent Andrzej Duda powinien podpisać ustawę antysmogową?
- Nie mam zdania. Trzeba wszystkie okoliczności zbadać. W Krakowie mamy problem. Nasze położenie sprzyja gromadzeniu zanieczyszczeń. Są działania, żeby ruch powietrza był. Jakby się wczytać w treść, to tam są szczegóły. Trzeba to analizować. Nie chcę się wypowiadać zdecydowanie za lub przeciw. Czasem wydaje się, że coś pomoże, ale nie wiadomo.
Jest apel do rządzących. Podpisali się profesorowie z Krakowa: Chwalba, Majcherek, Pisarek... Pana nie ma.
- Walczyć trzeba. Nie ma wątpliwości. Jednak tytuły ustaw bywają mylące. Ustawa nazywa się o zwalczaniu przemocy a jest o czym innym. Trzeba analizować. Najważniejsza jest skuteczność rozwiązań.