Kiedy rozmawialiśmy kilkanaście miesięcy temu, to była nasza pierwsza rozmowa po moim powrocie do radia. Przedstawiając pana, powiedziałem, że jest pan z Koalicji Obywatelskiej. Wtedy pan mnie poprawił, że przede wszystkim jest pan z Nowoczesnej. No i w ten weekend w końcu przestali państwo utrzymywać tę fikcję. Nie ma Nowoczesnej, nie ma też Inicjatywy Polskiej, jest jedna Koalicja Obywatelska. Czy to koniec naturalnego procesu konsolidacji, czy może koniec procesu konsumpcji przystawek przez Donalda Tuska?
Nie, nie nazywałbym tego konsumpcją przystawek. Jest to naturalne następstwo naszej wieloletniej współpracy. Wspólny klub parlamentarny działał już pod koniec ósmej kadencji, czyli siedem lat temu. Ta współpraca się zacieśniała. W tej kadencji mieliśmy dziewięciu posłów, którzy cały czas funkcjonowali w ramach Koalicji Obywatelskiej – Klubu Parlamentarnego.
Naturalną rzeczą było, że jeżeli mamy świadomość tego, że za dwa lata są wybory, musimy się skonsolidować i zrobić wszystko, żeby przyciągnąć jak najwięcej wyborców. Głos ludzi, którzy mają poglądy bardziej liberalne, szczególnie nastawionych na wsparcie gospodarki i przedsiębiorców, jest potrzebny właśnie w Koalicji Obywatelskiej. I my od tego nie odejdziemy. Będziemy się starać, żeby ten przekaz był przekazem Nowoczesnej, która funkcjonowała przez dziesięć lat.
Uważam, że wszystkie osoby, które uczestniczyły w tym projekcie, sprawdziły się. W tej chwili w parlamencie jest ponad dwadzieścia kilka osób, które działały w Nowoczesnej. Sprawdziliśmy się i będziemy dalej kontynuować nasze działania w polityce.
To pytanie teraz dalej – skoro Koalicja Obywatelska jest już zjednoczona, to czy będzie próbować poszerzać się o Polskę 2050 i PSL? Czy te partie za dwa lata dostaną ultimatum: albo jedziecie z nami, albo giniecie gdzieś na pułapie dwóch procent?
To nie jest nasza decyzja, to jest decyzja tych naszych koalicjantów.
Ale chęć ze strony Koalicji jest?
Powiem tak – to nie my będziemy decydować, będziemy otwarci. Natomiast sytuacja w ciągu tych dwóch lat może się bardzo zmienić. W tej chwili rzeczywiście notowania naszych koalicjantów nie są za wysokie, w związku z tym jest obawa, czy oni samodzielnie weszliby do parlamentu. Donald Tusk już raz wskazał, żebyśmy działali przed wyborami w 2023 roku i wsparli tych, którzy są na granicy progu wyborczego. To się sprawdziło – wynik Trzeciej Drogi był bardzo dobry. Podobnie może być teraz. W związku z tym będziemy robić wszystko, żeby ta koalicja 15 października funkcjonowała dalej. Zrobimy wszystko, żeby w takiej konfiguracji również w 2027 roku ta koalicja mogła dalej rządzić w Polsce.
Po wyborach w 2027 roku, jeśli będzie taka potrzeba – czy możliwa jest współpraca Koalicji Obywatelskiej z Konfederacją?
Powiem tak – Konfederacja to tak na dobrą sprawę trzy byty. Poseł Mentzen jest osobą, która w kwestiach gospodarczych i liberalizmu była zawsze bliższa Nowoczesnej. W związku z tym będziemy mieli chyba najmniejszy opór, żeby w pewnych kwestiach się porozumiewać.
Natomiast czy to przybierze taki obrót, że wspólnie będziemy działać po 2027 roku – trudno przewidzieć.
Wiadomo, że ta grupa Konfederacji jest najbliższa i nie będę ukrywał, że czasami ich propozycje są zbieżne z tym, co byśmy chcieli zrobić. Tak że droga, uważam, jest otwarta.
No i piątka Mentzena sprzed lat – rozumiem, że już nie jest problemem? Przypomnę: „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej”.
Powiem tak – od początku to krytykowaliśmy i byliśmy w ogóle zbulwersowani, że takie słowa padły. W tej chwili one już jakby straciły na aktualności. Mam nadzieję, że Sławomir Mentzen zrozumiał swój błąd wtedy, że to było nieodpowiedzialne. Każdy przez kilka lat może trochę zmienić swoje poglądy. Mam nadzieję, że ta zmiana u posła Mentzena poszła w nowym kierunku.
A teraz o pieniądze. Choć niektórzy byli członkowie partii Nowoczesna – tak jak pan – z sentymentem wspominają tę partię, to finansowo likwidacja może się państwu opłacić. Kto zwróci wierzycielom dwa miliony długów, które podobno zostały po Nowoczesnej? Organizują państwo jakąś zbiórkę, czy będzie to załatwione inaczej?
Przepisy są takie, że w sytuacji, kiedy nie ma możliwości, żeby likwidowana partia spłaciła swoje zobowiązania, część tych zobowiązań prawdopodobnie przejdzie na Skarb Państwa. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że Skarb Państwa na Nowoczesnej zarobi ponad 20 milionów złotych. Nie wypłacił nam ani grosza subwencji ani dotacji, która nam się należała.
Ta sprawa cały czas jest w sądzie. Gdyby się okazało, że wyrok po wielu latach okaże się dla nas korzystny, to Nowoczesna – nie wiem, kto przejmie te pieniądze – ale to byłoby 22 miliony złotych. W związku z tym nawet jeżeli Skarb Państwa miałby w tej chwili pokryć zobowiązania Nowoczesnej, to i tak będzie do przodu 20 milionów. Nie ma więc podstaw, żeby oskarżać Nowoczesną, że zmarnotrawiła 2 miliony złotych z publicznych pieniędzy, bo tak na dobrą sprawę budżet państwa na Nowoczesnej zaoszczędził ponad 20 milionów złotych. I taka jest prawda.
Na sobotniej konwencji premier Donald Tusk zapowiedział likwidację dwukadencyjności w samorządach. Pan to popiera?
Powiem tak – jak rozmawiałem w Sejmie, to mniej więcej połowa jest za, połowa przeciw. Te przepisy jeszcze nie zafunkcjonowały, bo dopiero teraz kończy się druga kadencja samorządowców, których to będzie dotyczyło.
Ja zaproponowałem rozwiązanie kompromisowe: dopuścić trzecią kadencję, ale pod warunkiem, że ktoś wygra w pierwszej turze i uzyska powyżej 50% poparcia. Dlaczego? Bo wtedy mieszkańcy decydują, czy chcą go na trzecią kadencję. Być może to rozwiązanie znajdzie miejsce w nowych przepisach – trudno powiedzieć.
Wiadomo, że PSL to promuje, a Prawo i Sprawiedliwość będzie przeciwne. W Koalicji Obywatelskiej zdania są różne. Ci, którzy mają bliskie kontakty z samorządami, uważają, że powinno się wycofać z dwukadencyjności. Szukajmy dobrego rozwiązania, żeby zachowali swoje stanowiska ci, którzy się sprawdzili. A przede wszystkim, żeby decyzja należała do wyborców. Jeżeli oni poprą kandydata powyżej 50%, to powinien móc dalej pełnić funkcję. Ale do tego potrzebna jest zmiana prawa.
Skoro już mówimy o samorządzie – jak pan ocenia zatrzymanie przez CBA prezydenta Nowego Sącza Ludomira Handzla, wybranego z poparciem Koalicji Obywatelskiej?
Powiem tak – ta sytuacja jest trochę inna, bo w przypadku Tarnowa było śledztwo krajowe, a tutaj mamy działania Prokuratury Europejskiej.
Nie zapominajmy, że prezydent Nowego Sącza wygrał wybory z żoną posła PiS Arkadiusza Mularczyka. Najbardziej aktywny i żądny krwi jest właśnie poseł Mularczyk, który twierdzi, że prezydent Handzel powinien natychmiast podać się do dymisji. Sytuacja jest o tyle dziwna, że tam doszło do nieprawidłowości na rzecz spółki samorządowej. Ten konkurs na działania związane z edukacją nauczycieli wygrała spółka miejska. Można się zastanowić, czy nie doszło tam do zbyt mocnego poparcia dla własnej spółki, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. To nie jest afera korupcyjna.
Pytanie, jak to się stało, że europejska prokuratura pochyliła się nad konkursem w Nowym Sączu. Poseł Mularczyk jest eurodeputowanym – czy jakiś sygnał z PiS nie poszedł? Nie chcę przesądzać. Sąd odmówił aresztu, co oznacza, że zarzuty nie były aż tak mocne. Wydaje się, że może to być trochę nadmuchane, ale poczekajmy.
I na koniec – dlaczego dopiero teraz dowiadujemy się o działce, na której planowana jest budowa części infrastruktury CPK, którą dwutygodniowy rząd Morawieckiego sprzedał za dwadzieścia parę milionów, a dziś jest warta kilkaset? Czy nie powinno być tak, że państwo po zmianie władzy robią audyt i pokazują wszystko, co zrobił poprzedni rząd?
Z tego, co wiem, działania w tej kwestii zostały już podjęte wiele miesięcy temu. To, że teraz wypłynęło to dzięki dziennikarzom – bardzo dobrze.
Okazuje się, że ta sprawa została już rozeznana, a działania prokuratury podjęto dużo wcześniej.
Rzeczywiście, to jest czysta korupcja i przekręt. Ktoś kupuje tanio działkę, wiedząc, że za chwilę będzie dużo droższa. Ktoś mu to ułatwił.
Nie dziwię się, że Prawo i Sprawiedliwość, widząc, że traci władzę, w ostatniej chwili chciało się jeszcze nachapać. W wielu przypadkach dochodziło do takich nieprawidłowości i – tak na dobrą sprawę – do okradania państwa. Nie bójmy się mówić, że Prawo i Sprawiedliwość okradało to państwo. To jest jeden z przykładów, jak to funkcjonowało.