Doniesienia o tym, że Polska będzie wyłączona z paktu migracyjnego, są wciąż informacjami medialnymi? Czy mają już swoje potwierdzenie płynące ze strony urzędników brukselskich?
- Premier powiedział. On wie, co mówi. To jednoznaczne. Jesteśmy wyłączeni. Teraz nawet opozycja chce sobie przypisać ten sukces, mówiąc, że list prezydenta...
Czyli nie pomógł list?
- Przedstawił stanowisko prezydenta. To była praca wielu tygodni polskiej dyplomacji. Skuteczna praca. Skala sukcesu politycznego jest tak duża, że nawet opozycja mówi, że to tylko ten list zaważył.
Ale mówi też „czasowe zwolnienie”, nie na stałe.
- Ja mam wrażenie – apeluję do kolegów i wyborców PiS… Nie można tak odbierać każdej sytuacji, która zmienia nasze położenie polityczne na lepsze. Politycy opozycji zaklinają rzeczywistość. Mówią, że to tylko na chwilę. Przedwczoraj nawoływali do wielkich marszów. Temat jest załatwiony, mówią, że chwilowo. Nie można kłamać prawdą, bo robi się mętlik w głowie obywatelom. W obszarze bezpieczeństwa i zabezpieczenia granic ten rząd działa lepiej niż poprzedni.
Czy Polskie Stronnictwo Ludowe rozmawia z Prawem i Sprawiedliwością w sprawie poparcia dla ustawy Ludowców, znoszącej dwukadencyjność?
- My rozmawiamy ze wszystkimi w parlamencie. Dobrzy samorządowcy, którzy są zawsze dobrze oceniani przez swoich wyborców lokalnych… Z bliska widać lepiej. Oni nie powinni być dyskwalifikowani. To propozycja do wszystkich stron. To sprawa funkcjonowania samorządu. Dzisiaj jaka reforma się sprawdziła najlepiej w Polsce? Samorządowa. Samorządowcy na to pracowali. Nasz pomysł jest taki, żeby przedyskutować dwukadencyjność. To otwarta kwestia. Rozmawiamy ze wszystkimi.
Co w zamian? Przecież to są przepisy wprowadzane przez Prawo i Sprawiedliwość.
Teraz mieliby się wycofać politycy Prawa i Sprawiedliwości z tego co sami uchwalili?
- Zakładam, że jest wielu sprawdzonych polityków PiS, którzy znakomicie funkcjonują w samorządzie jako wójtowie, burmistrzowie.
Myślenice i Wadowice – można przywołać burmistrzów.
- Tak, pewnie nie tylko. Oni mają legitymację, są też sympatycy PiS. Oni niech się zastanowią. Co w zamian? To dla dobra rozwoju lokalnych społeczności. Można coś robić bez transakcji. My tak chcemy, nie dajemy nic w zamian. Chcemy zrobić dobrze społecznościom lokalnym.
Zniesienie i powrót do czteroletnich kadencji? Czy pięcioletnie by zostały?
- Tu jesteśmy otwarci. Jest projekt do dyskusji. Wchodzimy w nią. Oby była większość w parlamencie, żeby to uchwalić.
Deklaruje pan, że jeśli nie uda się panu doprowadzić do końca ustaw o opłacie turystycznej i najmie krótkoterminowym, poda się pan do dymisji. Już oficjalnie pan o tym mówi. No to kiedy zobaczymy te projekty?
- Najem krótkoterminowy jest skierowany do prac rady ministrów. To już się dzieje. W tym tygodniu mam spotkanie swojej rady. Z Krakowa to pan Bartek Walas, dziekan wydziału turystyki na uczelni w Suchej Beskidzkiej, wieloletni prezes i wiceprezes Polskiej Organizacji Turystycznej. Drugi to Radosław Frąc, jeden z najlepszych w Polsce przedstawicieli restauratorów. To ważna część branży turystycznej. Z tą ósemką dalsze kroki ustalę. Nie oznajmię tego teraz. Opłata powinna być. To jednak sekwencja zdarzeń. Wszystko musi być po kolei. Najpierw najem krótkoterminowy. To uszczelni szarą strefę, ucywilizuje ten biznes najmu i usługi hotelarskiej. Druga rzecz to opłata turystyczna, trzecia to nowy wehikuł promujący Polskę przez turystykę, kulturę, sport.
Do tego wehikułu będzie część pieniędzy z opłaty turystycznej płynąć?
- Tylko część. Większość ma zostać w samorządach. Ta opłata, którą ja będę rekomendował w parlamencie, ma być fakultatywna. Gminy zdecydują, czy chcą to wprowadzić. To nie jest nowy podatek. To zostawienie samorządom pewnej decyzji. Nadmierny ruch turystyczny powoduje, że trzeba więcej pieniędzy na promocję, sprzątanie i tak dalej.
W pana ocenie, jakie te proporcje powinny być? Ile dla samorządu, ile do tego wehikułu, o którym pan mówi?
- Moja propozycja to 80% do 20%.
80 samorządy, 20 wehikuł?
- Tak. Większość będzie do współpracy między POT i ROT – regionalnymi organizacjami turystycznymi. Trzeba mocniej budować promocję. Te środki dadzą podstawę, żeby uruchomić wehikuł promujący polskie marki turystyczne. Polska powinna to wdrożyć. To nowy portal, który promuje Polskę przez kulturę, jakość turystyczną.
Co stoi za deklaracjami odbudowy narciarstwa alpejskiego na Nosalu? Są konkretne pieniądze, czy to na razie tylko deklaracje?
- Nie jest problem w pieniądzach. Nosal to tradycyjny szlak narciarski. Były perypetie własnościowe, teraz nieroztropni i złośliwi ekolodzy mają swoją politykę. Procedury powodują, że nawet TPN, który ma być gospodarzem tego obiektu, nie może tego zrealizować. Zobaczymy na Igrzyskach w Mediolanie, jaki będzie poziom polskich alpejczyków. 5 milionów Polaków jeździ na nartach, zostawiają pieniądze na całym świecie. Wszyscy z nas żyją, a my nie możemy się doczekać systemu szkolenia, bo Nosal jest nieczynny.
CBA bada sprawę budowy hali lodowej w Zakopanem. Pan mówił w Zakopanem, że komuś zależało na tym, żeby inwestycja się przeciągała. Komu?
- Mam nadzieję, że to wyjdzie w badaniu CBA. Nie chcę mówić. Przyglądałem się tej inwestycji. Chciałem, żeby to szło szybko. Polscy łyżwiarze mają szanse na medale olimpijskie. Mogli skorzystać jeszcze przed Igrzyskami z tego obiektu. Jednak nie. Jak ktoś mnie zapyta, powiem, co mi się rzuciło, ale nowa pani dyrektor się wzięła za to dynamicznie. Trzeba zakończyć budowę tego potrzebnego obiektu. Tam też ma być ścianka wspinaczkowa, obiekty lekkoatletyczne do treningu. Nie będzie trudno, żeby polskie służby tę sprawę wyjaśniły. Ten obiekt za długo jest realizowany.