Solidarność prowadzi zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy w tej sprawie. Zdaniem posła Siarki problemem może być określenie co jest dużym sklepem. "Już teraz zakaz handlu w święta jest częściowo martwy" - mówił poseł Siarka w porannej rozmowie Radia Kraków. Podpisy pod projektem będą zbierane do końca miesiąca.


 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Edwardem Siarką.

 

Do 23 sierpnia w Małopolsce i do końca miesiąca w całym kraju Solidarność będzie zbierać podpisy pod projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Sprawa jest przesądzona?

- Nie mamy projektu ustawy. Jak zwykle rozstrzygnie się to w zapisach. Szczegóły to kwestie co rozumiemy przez sklepy wielkopowierzchniowe, co przez małe. To było przy podatkach już. Ja na Podhalu wtedy się zetknąłem z tematem. Tam był zapis, że za handel w niedziele należy zastosować dodatkową kwotę podatku. Wtedy handlowcy w miejscowościach turystycznych wskazywali to, że 40% ich przychodów to handel weekendowy.

 

Z takiego rozwiązania będą zadowoleni handlowcy na Podhalu? Ruch turystyczny wiąże się z weekendami.

- Wtedy pojawiał się w ich opinii taki argument, że jak wszyscy nie będą handlowali to można to udźwignąć. Jak zaczniemy dzielić handlowców to nie. Stąd moje wątpliwości co do pojęcia małego, rodzinnego biznesu. Ta dyskusja pokazuje, że ten mały biznes to też kilka sklepów. Właściciel tego nie obsłuży. Ten przepis o handlu w święta przez właścicieli jest fikcją. Ten przepis jest martwy.

 

Może powinny być wyłączenia, które obejmą miejsca turystyczne jak Zakopane czy Kraków?

- To się da zrobić. Jest potrzebny zapis ustawy, on zdecyduje jak tę kwestię należy uregulować. Stało się coś złego w społeczeństwie. Jest moda na handel w niedziele. Dzisiaj mamy wzmożony ruch w sieciach. Spotykamy się w galeriach, hipermarketach. Całe rodziny przychodzą. Na pewno trzeba to uregulować. Jak? To skomplikowane. Trzeba szukać rozwiązania. Jestem zwolennikiem tego, żeby wyłączenia były.

 

Słyszę w pana głosie wątpliwości...

- Wątpliwości są. To dotyczy Zakopanego czy Białki. Tam przyjeżdża masa osób. Nasza turystyka jest taka, że zamiast iść do baru, idziemy do sklepu na zakupy. To trzeba rozstrzygnąć w toku prac nad projektem. Solidarność podpisy zbierze. Obywatelskie projekty w naszym rządzie nie są odrzucane.

 

Prezes PiS już powiedział, że jest za tym. Wola polityczna jest.

- O tym już się mówiło. Za PO to się nie udało, chociaż oni też zabierali głos w tej sprawie.

 

Są wątpliwości, zapowiada się dyskusja. Warto przypomnieć, że Polska nie jest odosobniona. W niedziele pracują Szwedzi, Estończycy...

- Chyba 9 krajów w Europie ma takie ograniczenia.

 

We wrześniu poznamy też projekt ustawy zmieniającej ustrój szkolny. Podhale liczyło ilu nauczycieli straci pracę w gimnazjach?

- Takich obliczeń teraz nie ma. W wielu wypadkach dużo będzie zależało od polityki gminy. Moja gmina Raba Wyżna, będzie w trudnej sytuacji. My wprowadzaliśmy reformę Handkego dosłownie. Wybudowaliśmy piękne gimnazjum. Tam jest około 450 uczniów. Będzie problem w gminach, które zainwestowały w nowe obiekty. Tam gdzie są zespoły, czy w miastach problem jest mniejszy. Z miast płyną też opinie, że gimnazjum jest złe. Niewątpliwie jesteśmy w trudnym momencie. Jest mało dzieci i pytanie jak mają przerwać mniejsze szkoły. Zobaczymy jakie będą zapisy ustawy. Nie wydaje mi się, żeby zwolnienia były najważniejszym problemem. Oni miejsce pracy znajdą, ale to też będzie zależało od gminy. Wójt musi to koordynować. Często dyrektorzy chcą sobie sami regulować sprawy.

 

Może za szybko jest ta reforma? Powinno to obowiązywać od września przyszłego roku. Jest przecież problem z wybudowanymi budynkami gimnazjów.

- Przez lata dużo złego się w tej sprawie działo. Jak minister Handke ogłaszał reformę to chwilę potem poluzowano zapisy. Nic się nie zmieniło, bo uczniowie chodzili do tej samej szkoły. Narastały problemy wychowawcze. Byłem dyrektorem szkoły na styku reformy. Mieliśmy poważne argumenty za gimnazjami. Dzisiaj uważam, że bez dobrego podejścia do wychowania, zmiana struktury niewiele pomoże.

 

Ma pan wątpliwości co do tych zmian?

- Nie. Rozmawiałem z panią minister. Jednak jak tylko zmienimy sieć szkół i za tym nie pójdzie nacisk na kwestie wychowawcze to problemy nie znikną. Dzisiaj argumentem przeciwko gimnazjom są problemy wychowawcze.

 

Chociaż mówi się, że więcej problemów wychowawczych jest w podstawówkach.

- Są różne środowiska. W małych środowiskach problemy wychowawcze są w gimnazjach.

 

Przed wyborami były zapowiedzi repolonizacji majątku PKL, odzyskania kolejki na Kasprowy. Jest cisza...

- Sprawa PKL wraca co jakiś czas. Ona była w naszych deklaracjach wyborczych. Z tego co wiem wynika, że rozmowy są. Przy czym mamy do czynienia z podmiotem samodzielnym. Bez dogadania się, przeprowadzenie operacji byłoby trudne. Starosta znalazł przyczółek. Mówię o decyzji związanej ze sprzedażą ziemi cudzoziemcom. Starosta powinien być stroną, sąd przyznał rację. Jest to punkt zaczepienia. Tu jednak musi dojść do porozumienia. Na jakich zasadach? Nie wiadomo, ale rozmowy są.

 

Cały czas trwają podsumowania ŚDM. Jaki był efekt ŚDM na Podhalu?

- Chciałbym jako prezes małopolskich strażaków, podziękować ochotnikom. To był wielki wysiłek. Służby państwowe poprosiły o pomoc. Strażacy byli na Błoniach, na Brzegach i w parafiach. Przez tydzień pomagano w gminach. To duża sprawa, wydarzenie historyczne. To mocno promuje Polskę.