O tym, jak Inspiro inspiruje i o sekrecie sukcesu opowiadają w programie "Przed hejnałem" jego twórcy, Beata Kwiecińska i Maciej Dąbrowski.

 

Nie mieliście przygotowania profesjonalnego do prowadzenia domu kultury. Skąd więc wzięła się potrzeba i chęć zajęcia się taką działalnością? Wiem, że duży wpływ na to miał czas spędzony na emigracji. 

 

Maciej Dąbrowski: - Poznaliśmy się w Anglii, gdzie pojechaliśmy za pracą. Beata zatrzymała się u swojego brata, ja u kolegi. I spotkaliśmy się w tym samym domu, tzn. ja wprowadziłem się do domu, z którego Beata musiała się, trochę z mojego powodu, wyprowadzić. Miałem w związku z tym wyrzuty sumienia i tak nawiązaliśmy znajomość.

 

Beata Kwiecińska – Ja sprzątałam, Maciek był kelnerem. Mnóstwo czasu spędzaliśmy na rozmowach. Ale ja nie chciałam być długo za granicą, zależało mi na skończeniu studiów. Maciek został trochę dłużej. Trzeba przyznać, że gdy byliśmy tam razem, mnóstwo się nauczyliśmy, poznaliśmy ciekawych ludzi. Jestem wdzięczna, że kiedy podjęłam taką decyzję, mogłam wyjechać i nikt mi nie stawał na przeszkodzie. Zobaczyłam dzięki temu kawałek świata.


- Bardzo często wyjazdy młodych ludzi za granicę odbiera się jako traumę pokoleniową. Bo oto kwiat młodzieży musi wyjeżdżać, żeby móc godnie żyć. A przecież wyjazd może być też szansą na poznanie czegoś nowego, nauczenie się języka?

 

Maciej Dąbrowski - To szansa na usamodzielnienie się, na doszkolenie. Natalia Paszkowska z WWA powiedziała kiedyś, że Polska to jest wspaniałe miejsce, bo tu można jeszcze wiele zbudować i zaprojektować. Widzieliśmy, jak wygląda to za granicą, jakie są możliwości, więc chcieliśmy, by to samo powstało w Polsce.

 

Beata Kwiecińska - Z zagranicy przywozić można nowe pomysły, to szansa dla młodych ludzi.

- Jak to się stało, że postanowiliście założyć dom kultury?

 

Beata Kwiecińska - Kiedyś dostałam od mojej mamy płytę z filmem „Cinema Paradiso” w reż. Giuseppe Tornatore, który mnie niesamowicie wzruszył. Nie mogłam po nim usiedzieć. Musimy coś zrobić, taką miałam refleksję.  Pojechałam wtedy do mojej przyjaciółki i razem stwierdziłyśmy, że Maciek też musi zobaczyć ten film.

 

Maciej Dąbrowski - Mnie także zachwycił. Opowiada o niewielkiej miejscowości, której mieszkańcy spotykają się w kościele, by wspólnie oglądać filmy. Właściwie filmy były tylko tłem. Ludzie przede wszystkim spotykają się ze sobą, rozmawiają, współuczestniczą w kulturze. Ta ich chęć współuczestniczenia w kulturze mnie zafascynowała.

 

Beata Kwiecińska - To nie jest jakaś odgórna animacja, tylko potrzeba tych ludzi. Naturalna i ludzka potrzeba kultury.

 

Maciej Dąbrowski - Postanowiliśmy więc zorganizować kino plenerowe na Dni Niepołomic. Byliśmy wtedy nieformalną grupą trojga przyjaciół. Kino okazało się umiarkowanym sukcesem. Wypożyczyliśmy największy ekran, jaki znaleźliśmy w Polsce, ale filmy (wybrane w plebiscycie przez samych mieszkańców Niepołomic) oglądało 20 osób. Padało wtedy okropnie, wszyscy przemokliśmy, ale bawiliśmy się wyśmienicie. To nie była dla nas całkowita porażka, bo urodziła naszą ambicję.

 

Beata Kwiecińska - Zadawaliśmy sobie pytania - co zrobiliśmy źle, czemu przyszło tylko 20 osób? Chcieliśmy zrobić coś, co nas łączy, a łączą nas marzenia, stąd kolejna akcja Uwolnić marzenia.



- Podobno chcieć, to móc. Ale to nie jest takie proste, bo jeszcze trzeba bardzo dużo włożyć od siebie.

 

Maciej Dąbrowski  - Na następnej imprezie - Uwolnić Marzenia pojawiło się już kilka tysięcy osób. Marzenia umieszczaliśmy w balonach wypełnionych helem.

 

Okazało się, że jest chęć w ludziach, by mówić o swoich marzeniach. Zwrot pozytywnej energii po tej akcji był niesamowity.

 

Beata Kwiecińska - Pracowałam w tym czasie w Ośrodku Pomocy Społecznej i to był dla nas nowy świat.

 

Maciej Dąbrowski - Zaczęliśmy organizować różne akcje na terenie gminy: wykłady, warsztaty plastyczne dla dzieci, warsztaty taneczne. Nie wiedzieliśmy jak je prowadzić, dlatego pytaliśmy innych, szukaliśmy osób, które się na tym znają i uczyliśmy się od nich.

- Przed Inspiro był Bezdom Kultury.

 

Beata Kwiecińska - Prowadziliśmy dom kultury, ale nie mieliśmy domu, stąd nazwa Bezdom Kultury. Wypożyczaliśmy sale gimnastyczne, urządzaliśmy plenerowe akcje, a że w statucie naszego stowarzyszenia mamy wpisaną współpracę z lokalnymi instytucjami, więc często się do nich zwracaliśmy. Chodziliśmy co tydzień do burmistrza Stanisława Kracika z nowymi pomysłami. Mamy to szczęście, że także obecny burmistrz, pan Roman Ptak, jest również bardzo otwarty. Zawsze chętnie się spotyka i z nami rozmawia. Oczywiście nie wszystkie pomysły udaje nam się przeforsować, ale zdajemy sobie sprawę, że są jeszcze inne potrzeby w gminie.

- O Inspiro mówicie: to jest bardziej dom niż kultury. Być może to jest klucz do sukcesu? Jak to się stało, że dostaliście w końcu aktualny budynek? To był wcześniej taki typowy szaro-bury gminny dom kultury?

 

Beata Kwiecińska – Tak. W czasie Bezdomu Kultury pan burmistrz Kracik mógł nas poznać. Pewnego dnia zaproponowaliśmy mu opiekę nad domem kultury. Mieliśmy swoją wizję na realizowanie tej instytucji i przedstawiliśmy ją burmistrzowi. Chcemy przy okazji bardzo mu podziękować, bo to wymagało odwagi. Był pierwszym burmistrzem w Polsce, który przekazał gminny ośrodek instytucji pozarządowej. Podpisaliśmy umowę na rok, do dzisiaj co roku ją przedłużamy. Dostaliśmy też niewielkie pieniądze na remont, 1000 zł. Żeby móc coś zrobić, zaangażowaliśmy naszych przyjaciół. Pomalowaliśmy dom na bardzo intensywny kolor, ale farby starczyło tylko na połowę budynku, więc przez jakiś czas był dwukolorowy. Co daliśmy radę, to zakryliśmy jakimiś wielkimi obrazami, tkaninami. Chcieliśmy, żeby było przytulnie.

 

Maciej Dąbrowski – W pewnym momencie okazało się, że do domu kultury przychodzi 350 osób tygodniowo na zajęcia, a mamy tylko jedną niewielką toaletę, w której nie mieści się mama z dzieckiem. Były też nieszczelne okna. Cały budynek wymagał remontu. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu lokalnej społeczności udało się wywalczyć pieniądze na remont w ministerstwie. Wstawili się za nami, ale wstawili się też za swoją gminą, bo to Gmina złożyła do Ministerstwa Kultury wniosek na pozyskanie środków na remont domu kultury, to dalej ich budynek. Mieszkańcy gminy i przyjaciele Inspiro, razem prawie 1500 osób złożyło podpis pod pismem popierającym ten wniosek, bo w pierwszym rozdaniu nie dostaliśmy pieniędzy.

- Organizowaliście jakieś protesty?


Beata Kwiecińska  – Absolutnie nie. Cała akcja zbierania funduszy to było coś bardzo pozytywnego. Raczej zastanawialiśmy się z gośćmi domu kultury, jak rozwiązać ten problem, że nie mamy miliona złotych na remont. Ludzie mieli swoje pomysły. Proponowali np. sprzedaż ciasteczek, wyprzedaże garażowe, żeby w ten sposób zarobić na remont. Kiedy kolejny raz odmawiano nam funduszy rodzice zaczęli proponować, że sami wyremontują dom, każdy przecież coś potrafi. Nie poddawaliśmy się, chcieliśmy przekonać ministerstwo, że to jest naprawdę dobra inwestycja. Najbardziej mnie wzruszyło, kiedy już jechaliśmy z tymi podpisami do Warszawy, że mama jednego z dzieci upiekła ciasteczka - to były serduszka z napisem Inspiro - i powiedziała, że może kiedy zobaczą tam, w tym ministerstwie, że w Inspiro są ludzie, że to nie jest tylko budynek, to zmienią zdanie. Niestety, z uwagi na bezpieczeństwo ministra nie przyjęto ciasteczek, ale się udało. W końcu przekazano 0,5 mln zł na remont, resztę dołożyła gmina. Wspólnie z mieszkańcami w czasie warsztatów zaplanowaliśmy, jak ma wyglądać nasz wymarzony dom kultury. Robiliśmy mapy mentalne, 21 młodych architektów zbierało informacje. Oni też uczestniczyli w tych warsztatach. Stworzyliśmy bardzo piękną wizualizację.

- Bardzo podstępnie doszliście do tego, żeby zamienić pasję w pracę.


Maciej Dąbrowski - Mamy najwspanialszą pracę na świecie. Spotykamy się ze wspaniałymi ludźmi, wymyślamy razem różne zwariowane rzeczy.

 

- A inni chcą się od was uczyć.

 

Maciej Dąbrowski: To prawda. Przyjmujemy bardzo dużo wizyt studyjnych z całej Polski. Przyjeżdżają, by wydobyć sekret naszego domu kultury. Nie robimy tego dla pieniędzy. To jest nasz wkład w zmianę świata, w którym żyjemy.

- Jak będziecie zmieniać świat w 13. semestrze działalności Inspiro?

Maciej Dąbrowski - Rozpoczynają się np. zajęcia Śrubki i blaszki.  To inicjatywa mamy, która do nas przychodzi. Powiedziała kiedyś, że jeśli zrobimy śrubkologię, to na pewno zapisze na nią swoje dziecko. Uświadomiliśmy sobie, że wszystkie dzieci lubią bawić się śrubkami, dlatego ruszamy z takimi zajęciami. Przyjmujemy także pomysły wszystkich uczestników zajęć.
 

Beata Kwiecińska – Będzie oczywiście balet, taniec współczesny, zajęcia z patchworku dla dzieci, dla całych rodzin. Będziemy organizować także warsztaty weekendowe.

 

Maciej Dąbrowski - Będą warsztaty językowe dla dzieci, zajęcia konstrukcyjne.
 

Beata Kwiecińska  - Będziemy również śpiewać w tym roku. Może powstanie chór w Inspiro. Zapraszamy na stronę internetową: www.inspiro.org