Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (tak brzmi pełna nazwa Zgromadzenia), w "Wieczorze Galicjowym" reprezentują: s. Małgorzata Syska – historyk, Radna Generalna; s. Maria Mięsowska - Radna Prowincjalna, Dyrektor Bursy w Krakowie i s. Justyna Sieniawska - Mistrzyni Junioratu.
- A
- A
- A
Dlaczego kobiety wstępują do zakonów? Pracują dla Nieba, ale robią wszystko, żeby innym tu na ziemi żyło się lepiej
W jubileuszowym roku 175‑lecia zgromadzenia Siostry Służebniczki Starowiejskie opowiadają, co dziś przyciąga kobiety do życia zakonnego, jak rodzi się powołanie i dlaczego – zamiast „myśleć o sobie” – wybierają służbę. Siostry w całej Polsce i w całym świecie służą jako wychowawczynie, kucharki, opiekunki w przedszkolach i domach dziecka, katechetki, pielęgniarki; pracują w zakrystiach i kancelariach parafialnych; ale także studiują, pracują naukowo i piszą książki.
Dlaczego kobiety wstępują do zakonów?
„Najprościej powiedzieć: powołanie” – mówi s. Małgorzata Syska. „Głębokie przeświadczenie, łaska, że to jest moje miejsce… i że właśnie tutaj chce mnie mieć Pan Bóg”.
U niej – jak podkreśla – był to proces. Dorastała obok sióstr, widziała ich pracę w parafii, a kolejne etapy życia potwierdzały wybór: katecheza w Krakowie, posługa w Starej Wsi, dziś – cztery dekady drogi.
S. Justyna Sieniawska akcentuje, że początkiem była nie tyle myśl o „zakonie”, ile pragnienie bliskości z Jezusem. „Z czasem, już w szkole średniej, codzienna Eucharystia… Szukałam relacji miłości, większej, przekraczającej ziemię”. Dziś towarzyszy kandydatkom i młodym siostrom: „Przychodzą dziewczyny – jest ich mniej, to prawda – ale te, które są, to bardzo wartościowe osoby. Pomagamy im odkryć, czy to jest ich miejsce, i dojrzewać, by czuły się w tym piękne, spełnione”.
Dziedzictwo Edmunda: pedagogika bez kar cielesnych
Historia służebniczek zaczyna się od świeckiego – Edmunda Bojanowskiego (1814–1871). Zauważył biedę dziewiętnastowiecznej wsi i stworzył sieć ochronek: miejsca, gdzie dzieci uczyły się modlitwy, czytania, śpiewu i – co wtedy było rewolucją – doświadczały wychowania bez przemocy. „Nie należało wyręczać dziecka w niczym, co było w stanie zrobić samodzielnie… a największą nowością było niestosowanie kar cielesnych” – przypominają siostry. S. Justyna dodaje: „Edmund miał geniusz pedagogiczny. Jego reguły to kopalnia aktualnych wskazań – na ich bazie powstały współczesne podręczniki metodyczne. To koncepcja holistyczna: widzi całego człowieka”.
Między Krakowem a światem
Kraków to jeden z ważnych adresów zgromadzenia – z historią sięgającą jeszcze Galicji, przez ochronki na Woli Justowskiej, Ruszczy czy Olszy, po pracę w szpitalach wojennych. Dziś przy ul. Lenartowicza działa bursa: „Mamy trzydzieści miejsc dla dziewcząt uczących się w krakowskich szkołach. Jest kaplica z Najświętszym Sakramentem – wiele z nich z tego korzysta, zwłaszcza w trudnych chwilach” – mówi s. Maria Mięsowska.
Skala działań? W Polsce ok. 140 placówek (całość – ok. 200). Poza krajem siostry posługują m.in. w Afryce (Zambia, Tanzania, Malawi, RPA), na Syberii (Brack, Angarsk, Czyta), na Ukrainie (dziewięć miejsc, także Odessa), w Niemczech (Bawaria), w Rzymie i w USA (dom prowincjalny w Cherry Hill pod Filadelfią oraz wspólnoty m.in. w Woodbridge).
„Idziemy tam, gdzie potrzeba jest największa – i czasem zamykamy dzieła tam, gdzie system opieki już sobie radzi” – mówi s. Małgorzata.
„Ukryj się w Bogu” – mała droga s. Leonii
Wątek duchowości prowadzi naturalnie do Starej Wsi i s. Leonii Nastał. „Była ukryta w Bogu” – podkreślają siostry. Pozostał jej Dziennik duchowy, w którym – jak wierzą – Jezus prowadzi ją drogą niemowlęctwa duchowego: „Ukryj się w Bogu tak, jak Bóg ukrył się w tobie”. Proces beatyfikacyjny postępuje – w 2016 r. potwierdzono heroiczność cnót. „Jest tak dużo łask, które ludzie przypisują jej wstawiennictwu – czekamy na ten jeden, ewidentny znak” – słyszymy.
Służyć tam, gdzie trzeba
Dzieje zgromadzenia to mapa służby: od pierwszych ochronek, przez opiekę nad sierotami wojennymi, po współczesne przedszkola, domy pomocy i okna życia (m.in. w Częstochowie). Bywało trudno – po wojnie władze komunistyczne ograniczały pracę sióstr i przejmowały placówki – ale linia pozostawała ta sama: towarzyszyć najsłabszym.
„Przez czterdzieści lat Pan Bóg prowadził mnie i pokazywał: ‘Ja ciebie tu chcę mieć’ – a ja odpowiadałam: tak” – wraca do początku s. Małgorzata.
Komentarze (2)
Najnowsze
-
15:36
"Nerki bez usterki". Nefrolodzy prowadzą ogólnopolski program rozpoznania Przewlekłej Choroby Nerek wśród młodzieży
-
13:53
Wisła o włos lepsza, choć nie był to łatwy mecz
-
13:21
Nowy Sącz: tylko chwilowa ulga dla mieszkańców. Od poniedziałku wracają korki i objazdy
-
11:58
Rakowicki nocą. Wyjątkowe ujęcia
-
11:49
Cysterna uderzyła w bariery na A4. Są utrudnienia
-
10:50
Absolutny rekord! Podsumowano kolejną coroczną kwestę na Cmentarzu Rakowickim
-
10:10
Spotkanie, które leczy – rozmowy o rodzinie
-
09:45
Zmiany w tarnowskiej oświacie. Połączenie dwóch szkół odrzucone, inne wciąż pod dyskusją
-
08:53
O powiększenie przewagi i utrzymanie kontaktu z czołówką zagrają Wisła i Wieczysta. TRANSMISJA
-
21:39
Bez bisów, oklasków i przemówień: Koncert Memento vitae
-
20:20
Czarodziejska Góra Tomasza Manna – czas, choroba i sens życia
-
17:00
Dlaczego kobiety wstępują do zakonów? Pracują dla Nieba, ale robią wszystko, żeby innym tu na ziemi żyło się lepiej