To, co obserwujemy to operacja na pełną skalę: perfekcyjnie zaplanowana, wielowarstwowa, a do tego tania. Telegram w tym scenariuszu to laboratorium manipulacji. Tam powstają fejki, które następnie trafiają na TikToka, X czy Facebooka. I to działa, bo te treści są po prostu dobrze zrobione.
Mamy nagrania z aktorami ucharakteryzowanymi na żołnierzy i flagi Stanów Zjednoczonych płonące w tle. Nazwiska takie jak Elon Musk czy Donald Trump. Wszystko to wygląda jak z prawdziwego frontu, ale jest wyreżyserowane jak film.
I teraz ważne, te filmy nie muszą przekonywać wszystkich. Wystarczy, że trafią na grupę tak zwanych poszukiwaczy prawdy. Osób, które z zasady nie wierzą w tradycyjne media. A każdą treść spoza głównego nurtu traktują jako bardziej prawdziwą. To właśnie oni udostępniają te materiały dalej.
Z Telegrama do polskiego Facebooka, TikToka i forów i zaczyna się efekt kuli śnieżnej. Kreml nie działa na ślepo. Targetuje. Dla Polaków serwuje Wołyń, dla Niemców strach o gospodarkę, dla krajów Afryki narrację o imperialistycznym zachodzie. To nie jest żadna amatorszczyzna. To fabryka treści, w której, jak mówi BBC, pracują całe zespoły ludzi, często byłych oficerów wywiadu.
The Telegram channels spreading pro-Russian propaganda in Poland https://t.co/FCg4IiarcE
— BBC News (World) (@BBCWorld) June 24, 2025
Ich produkt to nie prawda, tylko narracja. Emocjonalna, łatwa do przyswojenia, często bazująca na prawdziwych faktach, ale odpowiednio przyprawionych manipulacjom.
Tak jak nie da się wyeliminować spamu z internetu, tak nie da się wyłączyć propagandy. Ale da się ją rozpoznawać i podważać. I co najważniejsze, uczyć ludzi jak ją filtrować. Tylko to daje nam realną odporność.