Nowa Lewica wybrała nowego-starego przewodniczącego, choć to były takie wybory bez wyborów. Nie potrzebowała zmian Lewica? Marszałek Czarzasty to właściwy człowiek na właściwym miejscu?
- Każda partia potrzebuje zmiany, ale sam przewodniczący o tym nie musi decydować. To praca zespołowa. Razem z Włodzimierzem Czarzastym został wybrany cały zarząd. Oni zdecydują o funkcjonowaniu partii.
Aż 10 wiceprzewodniczących. Aż tyle potrzeba?
- Tak. Mówimy o dużej partii. Mamy przedstawicieli różnych regionów. Partia nie może być skoncentrowana tylko na dużych ośrodkach. Muszą mieć głos osoby z innych regionów.
Nie żałuje pani, że mimo wszystko minister Dziemianowicz-Bąk nie podjęła walki i nie konkurowała z marszałkiem Czarzastym?
- Nie jestem od recenzji działań pani ministry. Nie jestem członkinią Nowej Lewicy. Współpracujemy. Dla mnie ważne jest wejście w nowy cykl wyborczy z dużą siłą. Skład zarządu to pokazuje. Jest wiele młodszych osób, ministrowie, ludzie, którzy budują struktury w regonach. To dobry punkt wyjścia do zmian.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk została wiceprzewodniczącą. Co do końca tej kadencji parlamentu będzie chciała szefowa resortu pracy przeforsować? Co pani by chciała, żeby przeforsowała?
- Przed nami kilka ważnych projektów. Trwają wokół nich dyskusje. To projekt ws. mobbingu i jak mu przeciwdziałać. To projekt ws. zmian w umowach śmieciowych i B2B.
Jest problem z reformą Państwowej Inspekcji Pracy. Ludowcy mówią nie.
- Oby Ludowcy nie chcieli straty kilku miliardów złotych. Zmiany w PIP są jednym z kamieni milowych wpisanych przez poprzedni i ten rząd do KPO. Niezrealizowanie tego wiąże się z konsekwencjami. Potrzebujemy środków z KPO, inwestycji infrastrukturalnych i w ludzi. Oby PSL to zrozumiał. Ta ustawa wzmocni pracowników i pracodawców, którzy nie oszukują. Widzimy wielkie nierówności, a uczciwi tracą.
Wątpliwości budzi zmiana umów cywilnoprawnych w umowy o pracę ze skutkiem natychmiastowym i jednocześnie z wyrównywaniem składek.
- Jest też ścieżka odwoławcza. Mógłby być powrót do wyjściowej sytuacji. Wiemy, że trzeba wzmocnić pracowników.
Nowa Lewica proponuje reformę poprzez zastąpienie składki zdrowotnej podatkiem zdrowotnym. Dodatkowo jeszcze pieniądze miałyby płynąć z podatku tłuszczowego i akcyzy na alkohol. Czy to są pomysły uzgodnione już z Koalicją 15 października, z Koalicją Obywatelską choćby?
- Rozmawiamy. Minister Domański uznaje te pomysły za warte dyskusji. Jest wielka dziura w NFZ. Były głosy o obniżeniu składki dla przedsiębiorców. Trzeba rozmawiać o reorganizacji, ale też o tym, skąd pieniądze w budżecie NFZ mają się znaleźć. Stąd pomysł, żeby składki w formie podatku płaciły też wielkie korporacje. Trzeba szukać pieniędzy.
Chodzi o CIT, tutaj 12% z podstawy. A podatek tłuszczowy to kto zapłaci? Tk naprawdę klient zapłaci?
- Podatek cukrowy i tłuszczowy są po stronie producenta i są zaszyte w produktach. Musimy bilansować to, jak funkcjonują produkty, których nadmierne spożycie daje skutki zdrowotne. Podobnie jest z akcyzą.
W konsekwencji zawsze to jednak tak wygląda, że to klient ostatecznie więcej zapłaci.
- Oby to zmobilizowało producentów, żeby składy były optymalne.
Jednocześnie swoje pomysły dotyczące zmian w całym systemie opieki zdrowotnej zgłasza Prawo i Sprawiedliwość. Między innymi taki pomysł, który już tutaj w Krakowie był całkiem niedawno prezentowany, to znaczy odwrócenie piramidy świadczeń. POZ przejmują przede wszystkim ciężar świadczenia usług zdrowotnych, a nie szpitale. Szpitale dopiero w tym drugim szeregu.
- Ten problem związany z wczesnym wykrywaniem chorób są ważny. Jesteśmy otwarci na ogólnoparlamentarną dyskusję, jak skonstruować system ochrony zdrowia. Nie chodzi o punktowe naprawianie. To nie jest optymalne. Oby po tych dwóch szczytach pojawiły się propozycje, nad którymi się zastanowimy.
Pani byłaby za oddzieleniem? Takie rozwiązania na świecie funkcjonują. Jeśli lekarz pracuje w tym sektorze publicznym, to w publicznym, a nie jednocześnie w publicznym i prywatnym?
- Chciałabym zobaczyć wyliczenia, co to by znaczyło dla pacjentów. System zdrowotny publiczny powinien być podstawą. Nie wiem, czy jestem za zakazem łączenia tych funkcji. Wtedy mógłby być odpływ lekarzy z publicznego systemu ochrony zdrowia. Do tego nie można dopuścić.
Zgłosiła pani projekt ustawy o opłacie turystycznej. Wcześniej zrobił to poseł Komarewicz, też poseł z Krakowa. Będzie też projekt rządowy. Te trzy projekty to jest gwarancja tego, że wreszcie się doczekamy opłaty turystycznej?
- Widać, że chcemy takiej opłaty. Turystyka jest ważnym elementem Krakowa i nie tylko, ale to też uciążliwość, wydatki dla miasta, niedogodności. Widzimy akcje społeczne, które Kraków prowadzi. Jest moment, żeby te obserwacje przełożyć na ustawę. Moja jest oparta na ekspertyzie dr Karola Wałachowskiego z UEK. Ma to mocne podstawy naukowe.
To zaplecze Łukasza Gibały jednocześnie.
- Karol Wałachowski jest osobą, która funkcjonuje jako naukowiec, nie zaplecze Łukasza Gibały.
Pani projekt zakłada, że opłata miałaby sięgnąć maksymalnie 25% minimalnej stawki godzinowej brutto, czyli to 8 złotych maksymalnie za noc.
- Teraz opłata uzdrowiskowa to około 5 zł. To maksymalna kwota. Samorządy to same ukształtują w kontekście podziału na dzielnice. Dajemy to narzędzie, bo wierzymy, że pieniądze samorządom są niezbędne. W Krakowie to 50 milionów złotych, jakbyśmy przyjęli 5 zł opłaty za nocleg od turysty. Samorządy będą mogły skorzystać, nie będą musiały. To wyrówna szanse pomiędzy chociażby miastami czy gminami nadmorskimi, ale także tymi miastami, które do tej pory nie mogły po opłatę turystyczną sięgnąć. To Warszawa, Kraków, Wrocław.
8 zł to już jest sporo.
- Można zacząć od 3 zł. Zależało nam na połączeniu tego z określonym wskaźnikiem, żeby nie zmieniać stawki co jakiś czas. Jak są twarde liczby, przy rozwoju gospodarki, przestaje to być adekwatne. Byłaby nowelizacja. Tu mamy to zrobione na starcie.
W tym projekcie jest takie rozwiązanie, że to portale, które oferują noclegi, pobierałyby i odprowadzałyby składkę. To jak to mogłoby funkcjonować?
- To proste. Mamy operatorów, którzy mają bazę noclegów. Oni muszą się z tego sprawozdawać. Czekamy na ustawę o najmie krótkoterminowym. Hotele będą to płaciły bezpośrednio, przy najmie musi być taka platforma.
Rozumiem, że są trzy projekty. Pewnie ten rządowy, który poznamy za kilka dni prawdopodobnie, będzie priorytetowym?
- Z tego co wiem, będzie to zaprezentowane za kilka dni. Zobaczymy priorytety w czasie prac sejmowych. Cieszy mnie, że jest zgoda na wprowadzenie tej opłaty. Porozmawiamy o technikaliach tylko.
To nie jest tak, że jednocześnie równolegle powinny być prowadzone prace nad ustawą o opłacie turystycznej i o najmie krótkoterminowym? Akurat my w Krakowie mamy rejestr.
- Tak. Proszę pamiętać, że jak wejdzie opłata turystyczna, a nie będzie ustawy o najmie krótkoterminowym, będzie to motywacja dla gmin, żeby rejestry prowadzić i wejść do porozumienia z platformami najmu krótkoterminowego i jak stało się w Krakowie, żeby gminy miały wgląd w to, jak wiele takich noclegów jest. Tu gminy dostaną impuls. W Krakowie mamy to załatwione, ale są gminy, które nie widzą z tego zysku. Teraz zobaczą.