- A
- A
- A
"Daaaaaali", czyli niekończący się żart
Quentin Dupieux wie najlepiej czym jest zabawa w kino, która prowadzi do powstania... sporego kawałka dobrego kina. Jego najnowsza produkcja to kolejny udany filmowy żart. Była już mordercza opona, zdeprawowana kurtka, teraz czas na największego artysto-celebrytę XX wieku. Salvador Dali objawia się w tym, trwającym trochę ponad godzinę, filmie w aż sześciu wcieleniach aktorskich, zaś reżyser-scenarzysta-kamerzysta Dupieux nie miał ambicji, by umieszczać w filmie wszystkie kluczowe sceny z biografii mistrza. Ba! Miał ambicję, żeby nie umieszczać żadnej. Tylko po co oglądać taki film? Po co w ogóle oglądać głupie filmy? W najnowszym wydaniu Magazynu Filmowego Tadeusz Marek rozmawia z filmoznawcą prof. Bogusławem Skowronkiem (UKEN).
Autor:
Tadeusz Marek
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
10:42
Wyjątkowy muzyczny pociąg wyjechał z dworca w Krakowie
-
10:10
Wigilia przyjazna dzieciom – jak pogodzić tradycję ze smakiem najmłodszych?
-
09:36
Scrooge, Dickens i pytanie o to, czy człowiek może się zmienić
-
09:19
Wigilia bez barier. W Brzesku od 32 lat nikt nie zostaje sam
-
08:41
Gdzie ci skoczkowie z tamtych lat???
-
08:11
W niedzielę zaczyna się astronomiczna zima
-
07:52
Święta pod znakiem mrozu? Wiemy, jaka będzie pogoda
-
07:05
Tragiczna niedziela na małopolskich drodach. Zginęły dwie osoby, jedna w "korytarzu życia"
-
22:05
Tylmanowa: wjechał w mur i zostawił auto na jezdni
-
21:23
Nie żyje Michał Urbaniak
-
20:02
Kolizja w Zubrzyku. Przerwa w ruchu kolejowym w Dolinie Popradu do niedzielnego wieczora
-
16:39
„Co ja mam do powiedzenia?” O pamiętnikach wiejskich kobiet
-
16:18
Filharmonia Krakowska nagrywa płytę z pieśniami Stanisława Wiechowicza