Fot. Marek Lasyk
Prof. Andrzej Szczerski, dr Aleksandra Krypczyk-De Barra i dr Dominika Sarkowicz/fot. Sylwia Paszkowska
"Chełmoński" bez kolejek?
Frekwencyjne hity w polskich muzeach mają swoją ciemną stronę: tłok, brak swobody, a czasem niemożliwość zobaczenia całego obrazu.
Widzimy duże zainteresowanie wystawą zarówno wśród tych, którzy już byli na wystawie, jak i tych, którzy kupili bilety z wyprzedzeniem w internecie. Chcemy zapewnić komfortowe warunki. Nie chcemy sytuacji, w której trzeba czekać, aż tłum się rozejdzie, by zobaczyć obraz - mówi prof. dr hab. Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie.
Zostały wprowadzone bilety na określone godziny, a przez pierwsze dwa tygodnie ekspozycja będzie czynna aż do godziny 20:00. Poniedziałki, tradycyjnie dni zamknięcia muzeów, w tym przypadku staną się dodatkową okazją do spokojnego zwiedzania.
Na wystawie możemy zobaczyć ikoniczne dzieła Chełmońskiego, te, które wypływają na naszą wyobraźnię i emocje. Są też dzieła z kolekcji prywatnych, rzadko prezentowane publicznie, które pokazują i dają nam możliwość do zapoznania się z ich pięknem. Pojawiają się także obrazy prezentowane pierwszy raz w Polsce, przechowywane np. w kolekcjach amerykańskich – mów dr Aleksandra Krypczyk-De Barra.
Krakowska odsłona prezentuje pełne spektrum twórczości Chełmońskiego - od ikon polskiej kultury wizualnej po dzieła niemal nieznane. Obok "Babiego lata", "Bocianów", "Owczarka" czy "Burzy", zobaczyć można obrazy z prywatnych kolekcji, rzadko prezentowane w Polsce. Wśród nich m.in. "Polska furmanka" z muzeum w San Francisco, "Sielanka" należąca niegdyś do Heleny Modrzejewskiej, a także "Polska karczma" z Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie - dzieło odnalezione w zbiorach przez warszawskiego kuratora Wojciecha Głowackiego. Wisienką na torcie jest "Powrót z balu", także z kolekcji Modrzejewskiej, które Chełmoński uważał za swoje najlepsze dzieło.
(cała rozmowa do posłuchania)
Krakowski bonus - "Czwórka"
Kraków ma też swoją dodatkową atrakcję, słynną "Czwórkę", której nie pokazano ani w Warszawie, ani w Poznaniu. Ten monumentalny obraz pozostaje w stałej ekspozycji w Sukiennicach, ale towarzyszy mu osobna wystawa poświęcona historii dzieła, niedawnej konserwacji i badaniom.
Bilet kupiony na wystawę główną obowiązuje także na "Czwórkę" i nie trzeba wykorzystywać go tego samego dnia. Można wrócić później i w spokoju obejrzeć obraz w Sukiennicach. Serdecznie zapraszamy nie tylko do obejrzenia tego wybitnego dzieła, które przeszło całkiem niedawno konserwację, ale również zobaczenia wystawy, która opowiada o całej historii obrazu - dodaje dr Dominika Sarkowicz.
Sztuka a życie prywatne
Józef Chełmoński wyrastał na Mazowszu, a jego wrażliwość artystyczna kształtowała się w pracowni Wojciecha Gersona w Warszawie. Następnie tworzył w Monachium, gdzie zaprzyjaźnił się ze Stanisławem Witkiewiczem i Adamem Chmielowskim, i gdzie powstały słynne, pełne ruchu sceny z zaprzęgami. Później 12 lat spędził w Paryżu, gdzie odniósł sukces komercyjny, ale i popadł w rutynę powtarzania popularnych motywów. Po powrocie do Polski osiadł w Kuklówce, gdzie tworzył dzieła inspirowane naturą i symboliką religijną.
Współczesne spojrzenie na Chełmońskiego nie omija tematów trudnych, takich jak relacje rodzinne czy zarzuty o przemoc. Choć nie można usprawiedliwiać takich zachowań, warto odróżnić dzieło od biografii.
Myślę, że warto nie tylko spojrzeć na to w kontekście standardów ówczesnej kultury, ale przede wszystkim oddzielić dzieło od twórcy. Zwiedzając i oglądając obrazy, zwrócić uwagę przede wszystkim na ich wartości plastyczne. Ocena prywatnego życia i sposobu bycia Chełmońskiego pozostaje do własnej oceny każdego odwiedzającego.