Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Bogdanem Klichem.

 

W nocy Senat przyjął tak zwaną ustawę maturalną. Ta ustawa złamała strajk nauczycieli?

- Ta ustawa przychodzi po zawieszeniu strajku. Wczoraj nauczyciele zawiesili strajk, zanim ustawa została przeprowadzona przez Sejm i Senat. Nie było podstaw, żeby ją w takim szaleńczym tempie przeprowadzać. Co więcej, w pracach nad tą ustawą Sejm i Senat zostały sprowadzone do parteru. To maszynki do głosowania. Nawet prezydent został sprowadzony do roli długopisu. Dzień wcześniej poznaliśmy scenariusz. Jednego dnia KPRM przyjmuje ustawę, drugiego dnia Sejm i Senat, trzeciego dnia prezydent podpisuje, czwartego wchodzi w życie. Tak nie działają systemy demokratyczne. Tak wygląda legislacja w republikach bananowych. Ta legislacja w Sejmie, gdzie 1,5 godziny procedowano nad tą ustawą, budzi zaniepokojenie. Do jakiego momentu PiS doprowadził polską demokrację?

 

Spójrzmy na tę ustawę z innej perspektywy. Może ta ustawa zachowuje powagę państwa? Możemy strajkować, ale są sprawy – takie jak matury – które są nietykalne i państwo musi działać?

- Spróbujmy popatrzeć na zawartość. W ustawie jest mowa nie tylko o klasyfikacji, ale też o promocji i ocenianiu. Pytałem o to wczoraj. Jak rozumieć pojęcie oceniania? To dotyczy tylko oceniania na koniec roku, czy każdorazowo? Ja oceniam studentów cząstkowo, nie tylko całościowo. Teraz jeśli nauczyciel nie będzie chciał przeprowadzić oceniania, wtedy dyrektor może osobiście lub przez innego nauczyciela oceniać. Ustawa wchodzi ostro w proces całego nauczania w szkołach. To dezorganizuje system. To nie jest rozwiązanie na teraz, w związku z niebezpieczeństwem braku klasyfikacji. To rozwiązanie systemowe. Ono zostanie po maturach i będzie na trwałe dezorganizowało system oświatowy w Polsce. Wcześniej system był zdezorganizowany przez decyzje minister Zalewskiej.

 

Chociaż sam minister Dworczyk wyraził nadzieję, że tej ustawy nie będzie trzeba stosować, że do klasyfikacji dojdzie. Sama legislacja jest po to, żeby było ewentualne koło ratunkowe?

- Ta specustawa ma charakter trwały. Nie jest na dziś i jutro, ale też na pojutrze. Znikł problem, który był – według rządzących – powodem do uchwalenia tego. To trwała zmiana w oświacie. Nauczyciel przestaje być autonomiczny. Jest uzależniony. Można za niego wykonać jego podstawowe czynności. To element procesu uprzedmiotawiana nauczycieli. Nauczyciel ma być pokornym funkcjonariuszem państwa, nie samodzielnym, autonomicznym mistrzem dla ucznia.

 

Jak pan to ocenia? Związkowcy mówią, że jak nie będzie nowych propozycji związanych z wynagrodzeniem i zmianami w oświacie, wrócą do strajku jesienią. Można raz jeszcze zmobilizować tysiące nauczycieli i włożyć w protest tak wiele emocji? Może długo protestu nauczycieli nie będzie się dało powtórzyć?

- Wykładam na uniwersytecie, nie uczę w szkole. Jestem ojcem chłopaka z piątej klasy szkoły podstawowej. Przyglądałem się determinacji nauczycieli. Oni są gotowi do działania. Jaką one będą miały formę? Zobaczymy. Nie zależy to tylko od związkowców. Nowym elementem jest powołanie Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego Nauczycieli. Determinacja zaskoczyła PiS. Skalę protestu widać. To też zaskoczenie. Widać oddolną reprezentację nauczycieli w postaci tych komitetów strajkowych. Odruchy solidarności społecznej też widać. Ten konflikt społeczny pokazał determinację prawie 700 tysięcy nauczycieli. Pokazał, że ludzie młodzi i w średnim wieku zbuntowali się przeciwko rządowi PiS. PiS zrobił wiele, żeby to wywołać. Od momentu wejścia w spór zbiorowy do ogłoszenia strajku PiS nie zrobił nic, żeby rozładować napięcie.

 

Jakie będą społeczne koszty protestu? Słyszymy o głębokich rowach wykopanych między nauczycielami, którzy przystąpili do strajku i tymi, którzy nie strajkowali, nawet w tych samych szkołach.

- Znaczna większość nauczycieli do strajku przystąpiła, zachowała się solidarnie względem swoich kolegów. Pozytywne jest to, że z zewnątrz nauczyciele spotkali się z przejawami solidarności. Inne grupy zawodowe i społeczne wspierały. Był fundusz dla wspierania nauczycieli. Aktorzy solidaryzowali się z protestującymi. Wiele osób przychodziło na protesty uliczne. Zwykli ludzie odwiedzali swoje macierzyste szkoły, żeby coś przynieść, dać ciasto dla strajkujących. To przejawy solidarności, które zostaną. One są złym prognostykiem dla tych rządzących z PiS, którzy chcą dalej robić taki kabaret, jaki będzie dziś na Stadionie Narodowym, i iść dalej na konfrontację z nauczycielami.

 

Wspomniał pan okrągły stół, który w południe rozpocznie się na Stadionie Narodowym. Przedstawiciele Koalicji Europejskiej wezmą udział w tych rozmowach?

- To byłoby groteskowe, żeby brać udział w kabarecie, w roli napisanej przez kogoś innego. Ta impreza nie ma rozwiązać problemów. To ma za cel pokazanie, że rząd jest gotów do dialogu, ale tylko z wybranymi, tylko z niektórymi. Oni to udowodnili podpisując porozumienie ze swoimi przedstawicielami z Solidarności.

 

Koalicja Europejska podpisze deklarację zaproponowaną przez Jarosława Kaczyńskiego ws. waluty euro?

- Marzyłbym, żebyśmy mówili o realnych problemach i wyzwaniach. W obecnym stanie finansów publicznych, gdzie rozdawnictwu nie towarzyszą żadne systemowe zmiany, nie można mówić o przystąpieniu Polski do strefy euro. To fikcyjny temat zastępczy w kampanii europejskiej. Ten temat nie jest na stole tak długo, dopóki finanse publiczne nie będą uporządkowane. Nie będą, jak PiS dalej swobodnie będzie rozdawał pieniądze wedle swoich potrzeb wyborczych. Temu tematowi nie należy poświęcać wiele czasu. To nie jest realny temat.

 

Czyli dyskusji nie ma. Kiedy moglibyśmy płacić w takim razie euro? Może rację ma prezes Kaczyński, który mówi o 15-20 latach?

- Wolę stać na nogach i zajmować się tym, co Polaków dotyczy.

 

Czy zmiana u naszego wschodniego sąsiada to także zmiana naszej polityki wschodniej, związana z tym, że wybór Zełeńskiego pewnie wzmocni procesy demokratyczne na Ukrainie?

- Według mnie polityka wschodnia Polski powinna zostać taka sama. Powinniśmy wspierać Ukrainę w jej aspiracjach europejskich, w jej wojnie z Rosją, w jej drodze do NATO. Nie widzę żadnych możliwości, żeby od takiej polityki odchodzić. To nasza racja stanu. Mam nadzieję, że prezydent Zełeński będzie dążył do integracji swojego kraju z UE i NATO, że będzie zainteresowany wzmacnianiem suwerenności Ukrainy.