Stawia pan sobie dzisiaj pytanie, i jak na nie odpowiada, z kim w nowej kadencji parlamentu? Z Koalicją Obywatelską, czy Prawem i Sprawiedliwością?
- Mamy jeszcze dwa lata do wyborów, więc decydowanie jest za wcześnie na rozmowy, z kim będziemy współpracować w 2027 roku.
Nie chcemy koalicji z Tuskiem i Kaczyńskim
Ta niepewność dotyczy wyłącznie Nowej Nadziei? Czy narodowcy są zdecydowani, że jeśli już, to z Prawem i Sprawiedliwością?
- W tej sprawie jesteśmy dosyć spójni. Pewne jest jedno: nie chcemy koalicji ani z Donaldem Tuskiem, ani z Jarosławem Kaczyńskim. To dziś dwie postacie, które blokują koalicję, jedną jak i drugą. Chcemy współpracować z kimś, kto realizowałby nasz program, nasze postulaty.
Czyli decydują przede wszystkim personalia. Ale słyszymy też o czymś, co mogłoby przybrać formę paktu senackiego. Czy rzeczywiście były wstępne rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością dotyczące paktu senackiego, jeśli chodzi o wspólnych kandydatów w okręgach jednomandatowych w tych wyborach?
- Nie rozmawialiśmy jeszcze na temat żadnego paktu senackiego, nie było rozmów Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją, jak podają media.
A Pan podpisałby się pod takim rozwiązaniem? Pakt senacki gwarantowałby na pewno jakieś miejsca dla Konfederacji w Senacie.
- Trudno mi sobie w tym momencie wyobrazić jakąkolwiek koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, z ludźmi prezesa Kaczyńskiego, który obrał sobie teraz na celownik Konfederację; który - mam wrażenie na codziennych porannych odprawach sztabowych na Nowogrodzkiej - odmienia nazwisko Mentzen przez wszystkie przypadki. I opowiada na wiecach (Kraków, Kielce), jaki to Mentzen jest zły.
Odrzucone sprawozdanie Konfederacji
Skoro mówimy o Sławomirze Mentzenie, to przejdźmy do odrzuconego przez PKW sprawozdania finansowego Konfederacji za ubiegły rok. Jaki jest plan B Konfederacji, gdyby nie powiodło się odwołanie do Sądu Najwyższego?
- Odrzucenie sprawozdania finansowego Konfederacji jest konsekwencją odrzucenia sprawozdania za wybory do Parlamentu Europejskiego. Tamta decyzja PKW została zaskarżona i po części nasze odwołanie zostało uznane. Dlatego już teraz nasi prawnicy składają odwołanie, żeby i ta decyzja PKW została również przez sąd podważona. Planu B nie ma. Liczymy, że nasze racje zostaną uznane i na to, że Sąd Najwyższy podzieli nasze zdanie.
Gdyby jednak nie, to przepadnie wam te osiem milionów, spory ubytek finansowy.
- Dopóki nie zapadnie decyzja sądu, dopóty pieniądze będą wypłacane. Do tej decyzji jest naprawdę jeszcze bardzo daleka droga.
Wizerunkowo wygląda to nie najlepiej - ugrupowanie rządzone przez ekonomistę i finansistę i odrzucone sprawozdanie finansowe...
- Tak jak powiedziałem, wynika to z odrzuconego sprawozdania za wybory do Parlamentu Europejskiego. Bo to była główna przyczyna odrzuconego sprawozdania rocznego naszej partii. Ale, też powtórzę, sąd już podzielił nasze zdanie w sprawie odwołania. Jest duży bałagan w sądach, widzimy co się dzieje z systemem sądownictwa. Mamy nadzieję, że to sprawozdanie będzie w końcu przyjęte.
Wolnościowcy przez lata przekonywali, że trzeba skończyć z finansowaniem partii z budżetu państwa. Czy to jest nadal aktualne, gdy dzisiaj płyną miliony z budżetu także dla Konfederacji? Człowiek łatwo się przyzwyczaja do komfortu przecież.
- Ten postulat jest nadal aktualny. Wolelibyśmy, żeby nikt nie miał subwencji z budżetu państwa; żeby obywatele nie musieli składać się na ten potężny moloch, który trawi niestety polską politykę. Nie chcielibyśmy, żeby politycy nadużywali swoich pozycji do tego, żeby podatnicy musieli składać na ich utrzymanie.
Poseł-widmo?
Ostatnie dni pokazują na co wydają posłowie pieniądze. Finansowanie ich biur poselskich to około pół miliarda podczas całej kadencji. Chodzi nie tylko o zaskakujące zakupy, ale także o biura poselskie-widma. Pojawia się tam nazwisko, między innymi, krakowskiego posła Konrada Berkowicza. Jak funkcjonuje jego biuro poselskie? Co tam się dzieje?
- Biuro poselskie posła Konrada Berkowicza funkcjonuje zupełnie normalnie. Są tam pracownicy, bywa czasem poseł. Nawiązuje pan do materiału TVN, w którym dziennikarze pokazali, jak przyjeżdżają do biur poselskich, a w biurach nie ma nikogo. Nie wiemy o której godzinie, nie wiemy w jaki dzień, nie wiemy w jakich okolicznościach, czy byli umówieni, czy też nie. To, że poseł nie jest 24 godziny dostępny w biurze wynika z tego, że ma inną specyfikę pracy. Że jest być może w terenie, może w parlamencie, może na komisjach albo prowadzi inną aktywność społeczną. To samo z jego asystentami, którzy też spotykają się w terenie z masą ludzi, którym trzeba pomóc, porozmawiać z nimi. Materiał TVN-u jest mocno naciągany.
Muszę to powiedzieć: Konrad Berkowicz jest też trochę jak widmo. Jest nieuchwytny także dla mediów, także dla Radia Kraków. Widmem przestaje być tylko przed wyborami.
- Konrad Berkowicz jest parlamentarzystą, który pracuje przede wszystkim w Warszawie. Bo tutaj jest jego miejsce pracy, to tutaj sprawuje funkcje poselskie. To tutaj uczestniczy w komisjach i w wielu innych spotkaniach, także tych partyjnych. I są oczywiście posiedzenia Sejmu. Myślę, że poseł skupił się przede wszystkim na pracy parlamentarnej.
PKW zakwestionowała w sprawozdaniu finansowym Konfederacji wydatki na alkohol. Lewica chciałaby ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu w całym kraju. To działa w Krakowie i nikomu nie przeszkadza. Czy krakowski polityk Konfederacji, sekretarz Nowej Nadziei, poleciłby to krakowskie - przetestowane przecież rozwiązanie - warszawskim politykom, no i innym w całym kraju?
- Nie poleciłbym. Ciągle jestem wolnościowcem i uważam, że dorosły człowiek ma prawo robić ze sobą, co tylko chce. Jeżeli ma ochotę o godzinie 22 wyskoczyć do sklepu po piwko, nie broniłbym mu tego, bo jest dorosłym człowiekiem. Od czegoś ma tę zdolność do czynności prawnych, którą nabył w wieku 18 lat, no to tym bardziej powinien móc sobie swobodnie wypić piwko.
"Nasi obywatele są wolni"
Większość krajów europejskich te sprawy reguluje, nie tylko Skandynawia, bo na ogół Skandynawia jest przywoływana. Ale też kraje południa - Włochy czy Portugalia.
- Nie chciałbym, żebyśmy czerpali wszystkie przykłady z innych krajów, w których jest odmienna tożsamość kulturową, gdzie są inne obyczaje, zachowania. Wolałbym pozostawić decyzję o tym, co robić ze sobą, Polakom. To nie jest banda dzieci, za którą państwo musi decydować, co mogą robić, co mogą jeść, czego mogą nie jeść, ile cukru spożywać, ile alkoholu. Nie, to decyzja obywatela, a my uznajemy, że nasi obywatele są wolni i mogą sami za siebie decydować.
^
A samorząd? Teraz mamy takie rozwiązanie, że samorząd może zdecydować o zakazie sprzedaży alkoholu w nocy. Samorząd to mieszkańcy przecież.
- Oczywiście, że tak. W Krakowie zdecydował samorząd, ale nie poparłem tego rozwiązania. Uważałem, że wolność człowieka powinno się przedkładać nad wszelkie inne wartości. Nocna prohibicja niektórym się podoba, niektórzy są zasmuceni, inni radzą sobie tak, że jadą tuż za granicę Krakowa i tam nocą kupują alkohol. Nie wprowadzałbym tego rozwiązania w całym kraju. Uważam, że przepis będzie zły, że może prowadzić do nadużyć, że mogą znów - jak w w PRL-u - pojawiać się meliny. Nie chciałbym powrotu do tego.