No to mamy kolejny odcinek z cyklu internet wie lepiej, a tymczasem nic z tych rzeczy. Zacznijmy od faktów, bo te w przeciwieństwie do postów na Facebooku nie podlegają fantazji. Sąd najwyższy nie wydał żadnego nakazu aresztowania sędziego Marciniaka.
Nikt nie wnioskował o pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Nie ma żadnego śledztwa, żadnych zarzutów, to po prostu fejk i to gruby. Ale po co komu prawda, skoro lepiej się klika dramat? Jeden z takich postów miał prawie 900 udostępnień.
Ludzie czytają, podają dalej, nie sprawdzając. Bo brzmi sensacyjnie, a sensacja się sprzedaje. I tu właśnie jest problem.
Ta dezinformacja nie bierze się znikąd. Pierwsze tego typu posty pojawiły się dokładnie tydzień temu, czyli tydzień przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta Karola Nawrockiego. Przypadek mało prawdopodobny.
Takie fałszywki to narzędzie, by siać zamęt, podważać zaufanie do wyborów, sugerować, że wszystko to teatrzyk, a to bardzo groźne. Nawet jeśli w komisjach były jakieś błędy, a były, to nie miały one wpływu na wynik wyborów. Potwierdza to wiele niezależnych raportów.
Ba, głosy były zawyżane i dla jednego, i dla drugiego kandydata. Nawrocki dostał o 5,5 tys. głosów więcej, Trzaskowski ponad 7 tys., ale różnica między nimi wynosiła ponad 369 tys., czyli nawet gdyby te błędy zniknęły, prezydentem i tak byłby Nawrocki.
I to nie pierwszy raz, gdy internet próbuje wmówić nam, że wybory to fikcja. Takie narracje pojawiły się już w 2023 roku. Krótko mówiąc, Marciniak nigdzie nie idzie, na pewno nie do aresztu, a my, zanim udostępnimy kolejny dramatyczny post, może lepiej sprawdźmy, czy to nie fejk.