Włodzimierz Czarzasty na stanowisku marszałka Sejmu. To więcej nieporozumień i złośliwości na Lewicy czy nowa polityka miłości może?
Myślę, że jest bardzo jasne, że nie ma czegoś takiego jak „Lewica”. Jest partia Nowa Lewica, a my jako Partia Razem jesteśmy w opozycji. To są dwie zupełnie inne siły, które mają inne priorytety, inną agendę i inną politykę, którą realizują.
Ale marszałek Czarzasty rozpoczyna od agendy Razem, bo to Razem chciało zakazu sprzedaży alkoholu na terenie Sejmu, i proszę bardzo – marszałek od tego zaczyna.
Bardzo dobra decyzja, tutaj trzeba pochwalić. Bez wątpienia dostosowanie zasad panujących na terenie Sejmu do normalnych zakładów pracy jest dobrym krokiem. Natomiast myślę, że następną decyzją, która idzie w tę samą stronę, powinno być przeprocedowanie ustawy umożliwiającej badanie posłów alkomatem w Sejmie, bo taki projekt już leży w Sejmie. W tym momencie przeciwnicy zakazu sprzedaży alkoholu podnoszą, że nic to nie zmieni, bo posłowie piją w gabinetach i przychodzą na obrady. Skoro mówi się, że to problem, to wprowadzenie badania alkomatem byłoby zasadne – żeby mieć pewność, że ci, którzy podejmują najważniejsze decyzje w kraju, nie robią tego „na bani”.
Raz: mocne sformułowanie. Dwa: agenda Razem jako pierwsza decyzja nowego marszałka. Potem jeszcze deklaracja o jednej liście.
Jeśli chodzi o deklarację o jednej liście, to powiem szczerze, panie redaktorze, że tego nawet nie słyszałam. Natomiast pan marszałek pokusił się już o zapowiedź złośliwości – że koła sejmowe nie będą miały wstępu na konwent seniorów. Dotyczyłoby to m.in. koła Razem. To wyraźny pstryczek pokazujący, że marszałek nie będzie chciał słuchać mniejszych partii opozycyjnych. Uważam, że to bardzo zła zmiana, bo marszałek Hołownia wykazywał się zrozumieniem, że parlament w demokracji musi pracować spójnie i dzielić się informacjami również z opozycją.
Zemsta na Partii Razem za to, jak głosowała w sprawie wyboru marszałka?
Zobaczymy. Myślę, że wiele z tych zapowiedzi będzie jeszcze weryfikowanych. Mówiłam miesiąc temu u pana redaktora o projekcie ustawy, która „nie jest o związkach partnerskich”, że nie uwierzę, póki nie zobaczę. Od tego czasu projektu nie zobaczyliśmy. Nie wiemy, jaka jest treść tej ustawy. Więc powtórzę: jeśli chodzi o zmiany proponowane przez Nową Lewicę czy koalicję rządzącą – nie uwierzę, póki nie zobaczę.
Jednym z powodów odejścia Razem z koalicji była sprawa finansowania ochrony zdrowia. Czy dziś Razem zgadza się z projektem Ministerstwa Zdrowia, by ograniczyć zarobki lekarzy do 48 tysięcy miesięcznie?
Razem przede wszystkim nie zgadza się z budżetem państwa, w którym na ten rok brakuje 23 miliardów złotych. W zeszłym roku mówiliśmy, że brakuje 20 miliardów, i składaliśmy poprawkę. W tym roku poprawkę o 23 miliardy. To nie są przewidywania z kosmosu – co chwilę pojawiają się informacje o zamykanych porodówkach, o tym, że pacjenci nie są przyjmowani na zabiegi, że onkologie odsyłają pacjentów, bo nie mają pieniędzy. To konsekwencje niedofinansowania ochrony zdrowia.
Jeśli chodzi o zarobki lekarzy – stoimy na jasnym stanowisku: lekarzom trzeba płacić bardzo dobrze. Ale trzeba skończyć z patologiczną sytuacją, w której państwo finansuje prywatne działalności. Ten sam lekarz pracuje na pełen etat w publicznej ochronie zdrowia, a równocześnie prowadzi prywatną praktykę, na której zarabia drugie tyle albo więcej. Powstają patologiczne sytuacje – by dostać się na zabieg, trzeba najpierw kilka razy pójść na płatną wizytę. A kosztowne, trudne zabiegi wykonuje się na NFZ, a te „zyskowne” prywatnie. To trzeba przeciąć. Lekarz powinien wybrać: albo praca w publicznej ochronie zdrowia, dobrze wynagradzana i w stu procentach poświęcona pacjentom, albo praktyka prywatna.
Projekt Ministerstwa Zdrowia dotyczy tzw. kontraktowców. Czyli nie zgadza się pani z prof. Hartmanem, który twierdzi, że lekarz nie powinien zarabiać więcej niż premier?
Uważam, że lekarze mają bardzo odpowiedzialną pracę i życie ludzkie to nie jest miejsce, gdzie powinniśmy oszczędzać. Ale musimy skończyć z tym frajerstwem, że nie dbamy o publiczne finanse. Musimy dbać o usługi publiczne i o to, by publiczna ochrona zdrowia była dobrze dofinansowana, ale bez akceptowania tego, że finansujemy prywatne biznesy w miejsce usług publicznych.
Dziś rusza operacja Horyzont, nawet 10 tysięcy żołnierzy ma patrolować infrastrukturę krytyczną. Czy wojsko powinno się tym zajmować?
Powiem szczerze, panie redaktorze: nie będę udawać specjalistki od wojskowości. Natomiast jako partia Razem złożyliśmy wniosek do prezydenta Karola Nawrockiego o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Potrzebny jest przepływ informacji i poinformowanie parlamentarzystów różnych opcji o sytuacji i planach. Mam poczucie, że przekazanie tych informacji reprezentantom wszystkich partii mogłoby skierować debatę publiczną na dobre tory i ograniczyć szkodliwe działania wynikające z politycznych kalkulacji.
Operacja Horyzont zakłada także „aktywizację obywateli”. Co to miałoby oznaczać?
Myślę, że musimy wrócić do tematu obrony cywilnej, o którym mówimy od lat. Problem dalej jest aktywny. Jest nowa ustawa, są rozporządzenia, są szkolenia dla samorządowców – ale to niewystarczające. Nie mamy informacji, gdzie są schrony, miejsca schronienia. Nie wiemy, co robić w sytuacji zagrożenia. Służby mówią, żeby mieć spakowany plecak, ale nie mówią, co z nim zrobić i gdzie z nim pójść.
Czyli czuje się pani niedoinformowana.
Myślę, że wszyscy się czujemy. To powinno zostać jak najszybciej wyjaśnione, bo nie możemy dłużej tkwić w bezładzie, w którym jesteśmy w zakresie obrony cywilnej.
Na koniec: w sobotę przeciwnicy S7 zablokują Zakopiankę, w niedzielę Głogoczów. Mieszkańcy mają żal, że radni tylko piszą rezolucje. Można coś więcej?
Wczoraj Rada Miasta Krakowa przyjęła trzecią rezolucję w tej sprawie. Nie dziwię się, że mieszkańcy są źli, zaniepokojeni i przestraszeni. Projekt zakłada wysiedlenia kilkuset rodzin i wyburzenia kilkuset domów. W 2025 roku mieszkańcy drugiego największego miasta w Polsce nie powinni mierzyć się z takimi rzeczami. Ogromna odpowiedzialność spoczywa na osobach komunikujących tę sprawę. Wiemy, że projekty były przygotowane przez PiS. Platforma Obywatelska szła do wyborów z zapewnieniami o wariantach bez wyburzeń i bez naruszenia uzdrowiska w Swoszowicach. A w tym momencie nic się nie dzieje. Warianty są takie same. Mamy bezczynność, dezinformację i widzimy efekty.