Zapis rozmowy Sławomira Wrony z europosłem, wiceprezesem PSL, Adamem Jarubasem.
Za godzinę w Berlinie zapowiedziana jest wspólna konferencja prasowa szefa NATO Jensa Stoltenberga i nowego ministra obrony Niemiec Borisa Pistoriusa. Spodziewa się pan przełomu ws. czołgów Leopard dla Ukrainy?
- Spodziewam się, jak wszyscy Europejczycy, którzy od polityków oczekują budowania frontu jedności wobec tej wojny, która zabija niewinne osoby. Europa musi budować jedność, wspólną odpowiedź. Musi wspierać Ukrainę w wymiarze militarnym. Zapowiadana jest wiosenna ofensywa rosyjska. Potrzebne jest przekazywanie zbrojeń. Znamy kontekst Leopardów. Postawa Niemiec jest trudna do obrony. Sami nie chcą przekazać i blokowali do niedawna przekazywanie tych czołgów przez inne kraje. Jest tu jednak zmiana stanowiska. Nie mają blokować. Nie powinniśmy dyskutować, ale podejmować decyzje. Liczę, że dyplomacja USA spowoduje, że Niemcy zmienią stanowisko.
W tej sprawie naciskała Polska. Zapowiadała nawet powołanie szerokiej koalicji odważnych państw. Jeśli dziś usłyszymy dobre informacje, będzie to sygnał, że polska ofensywa dyplomatyczna odniosła skutek?
- Polska odgrywa bardzo ważną rolę. Jesteśmy sąsiadem, pomagamy humanitarnie najwięcej. Mamy ważną rolę. Nie zapominajmy, że niektórzy polityce obozu rządzącego obecnie krytykowali zakup Leopardów. Dziś siły lądowe by wyglądały gorzej, gdyby nie decyzja poprzedniej koalicji.
Wojna na wschodzie mocno wpływa na politykę wewnętrzną w krajach UE. Wczoraj rozpętała się burza po słowach jednego z kandydatów na prezydenta Czech. Andrej Babis powiedział w telewizyjnej debacie, że nie wysłałby wojsk na pomoc Polsce, jeśli tak by została zaatakowana. Na te słowa zareagował jego kontrkandydat, Petr Pavel, który zapowiedział, że Czechy będą lojalnym członkiem NATO. Czesi w internecie mocno przepraszali Polaków za te słowa. Stanowiska zajmowane względem wojny mogą przesądzać o wynikach wyborów w krajach Europy środkowej?
- Zdecydowanie tak. Pewnie tam działa rosyjska propaganda, agenci wpływu. Oni mogą inspirować tak głupie wypowiedzi. Dziś odpowiedzią na rosyjski imperializm musi być budowanie jedności, także w ramach UE. Ona po raz pierwszy w historii finansuje zbrojenie Ukrainy. Nie można się wyłamywać. Podobnie robią Węgrzy. Premier Orban chciał skrócenia listy oligarchów objętych sankcjami. Musi być odpowiedź w wymiarze gospodarczym, energetycznym. Trzeba się uniezależnić od rosyjskich wpływów. Europa zachodnia była naiwna, ale wyciągamy wnioski, żeby na lata osłabić rosyjską gospodarkę i potencjał militarny.
Jak w tym kontekście brzmi wypowiedź europosła PO Radosława Sikorskiego, który zasugerował w wywiadzie, że w pierwszych dniach po agresji Rosji na Ukrainę, Polska rozważała zajęcie części terytorium Ukrainy?
- Nie mam słów, żeby ocenić tę wypowiedź. To głupia i szkodliwa wypowiedź.
Wspólna lista zwiększa szansę opozycji w wyborach, czy przeciwnie? Szymon Hołownia powiedział jasno, że Polska 2050 będzie konstruować własne listy. Spowodowało to krytykę ze strony polityków i sympatyków PO.
- Opozycja musi pokazać minimum programowe, zestaw tematów, którymi chce się zająć po wygranych wyborach. Trzeba odsunąć szkodliwą władzę. Jest temat drożyzny, odnawialnych źródeł energii, praworządności, edukacji, ochrony zdrowia. Taktyczne elementy są ważne. One jednak zbyt dominują debatę na ten temat. Czasu nie ma wiele. Do dwóch miesięcy musi być porozumienie. PSL proponuje format dwóch list. Zostawiamy z boku ofertę lewicową, chcemy pokazać centro-prawicę. Nie traćmy wyborców. Muszą być szanse na pokonanie PiS i przejście na nas głosów ludzi zawiedzionych władzą.
To jednak pomysł nie do końca akceptujący rozwiązanie ze wspólną listą. Wspólnej liście mówicie nie?
- Zapakowanie wszystkich ugrupowań do jednej listy nie zdało rezultatu kiedyś przy wyborach europejskich. Podobnie na Węgrzech. W Czechach były dwie listy. Celniej oferta była adresowana do wyborców. Krytykowany dziś premier Babis stracił wtedy władzę. Ta nasza racjonalna propozycja powinna być dogadana. Pomińmy uszczypliwości. Muszą być zamknięte rozmowy o programie. Trzeba powiedzieć Polakom, jaki mamy pomysł po wygranych wyborach.
Teraz KPO. Pana zdaniem zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym wystarczą, by uruchomione zostały środki z KPO?
- Dlatego będziemy składać poprawki jako opozycja… Liczę na refleksję rządzących. To by zapewniło… Mam na myśli nasze poprawki, czyli wprowadzenie minimalnego, 7-letniego stażu sędziów, którzy będą sądzić innych sędziów. Zobaczymy, jak będzie. Wstrzymaliśmy się. Daliśmy szansę. Wiemy, że w Zjednoczonej Prawicy jest silny podział. Posłowie Ziobry nie chcą KPO, nie chcą tych środków.
Solidarna Polska nie tyle mówi, że nie chce środków, ile przedstawia własną wersję, według której przyjęcie tej ustawy będzie naruszeniem systemu konstytucyjnego. Ich zdaniem pozbawi to Polskę części suwerenności.
- Nieprawda. Zbigniew Ziobro pisze list do prezydenta, gdzie chce od nowa dyskusji o KPO, podważając decyzję parlamentu. Od 2 lat to trwa w Europie. Pieniądze wspomagają inne gospodarki, u nas nie. Mogłaby być stabilizacja, inwestycje, obniżenie inflacji.
Wciąż wisi fundamentalne pytanie. Przyjęcie ustawy przesądzi, że środki na KPO popłyną? Minister Szynkowski vel Sęk twierdził, że jest na to nadzieja.
- Ja też mam taką nadzieję. Minister był na rozmowach z Komisją. Kształt ustawy nie jest idealny, ale zakładam… Wbrew temu co się mówi o Komisji Europejskiej w Polsce, Komisja chce uruchomić te pieniądze, ale pod minimalnymi warunkami. Źródłem braku pieniędzy jest dewastacja wymiaru sprawiedliwości. Od tego trzeba odejść. Pieniądze mogą popłynąć w maju, czerwcu, jak ustawa zostanie przyjęta w styczniu. Na to liczę.
Środki na KPO jeszcze w tym roku?
- Zdecydowanie tak. Czasu jest coraz mniej. Ilość pieniędzy, inwestycji i kamieni milowych jest spora. Korzyści dla Polski będą olbrzymie.
Jakim argumentem PSL może w jesiennych wyborach przekonać do siebie rolników? PiS proponuje korektę emerytur rolniczych, żeby je niemal zrównać z tymi wypłacanymi przez ZUS.
- My proponujemy pakiet Uczciwa Polska. W obszarze emerytalnym by było dziedziczenie emerytury. Do tego też wsparcie dla młodych w postaci wkładu własnego 100 tysięcy złotych do kredytu i 2% oprocentowania go. To nasze propozycje. Przy rolnictwie proponujemy korytarze transportowe. Nie ma ich dla zboża z Ukrainy. Rolnicy ponieśli duże koszty na nawozy, energię. Spodziewali się w zimie wziąć kilkaset złotych więcej za tonę zboża. Dziś cena jest niższa niż przy żniwach. Rodziny rolnicze bankrutują. Proponowaliśmy to w lipcu. Oby to zostało poważnie potraktowane przez rząd. Sytuacja rolników jest trudna.