17 września – dwie perspektywy
17 września 1939 roku Armia Czerwona uderzyła na Polskę, realizując postanowienia paktu Ribbentrop–Mołotow. Ta data kojarzy się Polakom przede wszystkim z tragedią rozbioru państwa. Ale równocześnie - 17 września 1993 roku - zakończyła się obecność wojsk rosyjskich na terytorium Polski.
- Trudno oderwać jedną datę od drugiej – podkreślił prof. Chwalba.
W ’93 roku wychodzą oddziały rosyjskie, wtedy już Federacji Rosyjskiej, ale chwilę wcześniej to były wojska sowieckie. One wycofują się z Polski i z terenów dawnej NRD. Z kolei 17 września 1939 roku rozpoczęły inwazję na terytorium II Rzeczpospolitej. Po kilkuletniej przerwie, związanej z okupacją niemiecką, wróciły w 1944 roku i zostały w Polsce przez dziesięciolecia. Relikty ich baz do dziś można oglądać – podziemne magazyny, tunele, korytarze budowane z myślą o wojnie atomowej.
Lekcje z historii a współczesność
Internauci często porównują sytuację II Rzeczypospolitej sprzed 1939 roku do obecnej sytuacji geopolitycznej. Czy można zaleźć jakieś analogie?
I tak, i nie. Dzisiaj Niemcy, niezależnie od historycznych resentymentów, są członkiem Unii Europejskiej i NATO. Grają w tej samej drużynie co Polska. Natomiast Rosja, która uważa się za dziedzica Związku Sowieckiego, stanowi zagrożenie dla krajów na zachód od swoich granic
- wyjaśnia profesor.
Ale wątpliwości budzą sojusznicy zachodni.
Anglia i Francja były sojusznikami Polski w 1939 roku, ale realnej pomocy nie udzieliły. Ta narracja o zdradzie Zachodu stale wraca i stąd pojawiają się pytania, czy dziś ich obecność rzeczywiście gwarantuje nam bezpieczeństwo. Dlatego wzrok kierowany jest ku Stanom Zjednoczonym, które są najsilniejszym państwem NATO
- zaznaczył prof. Chwalba.
Rola Ameryki
A jak ocenić dzisiejszą politykę USA?
Poczekajmy. Polityka amerykańska jest niejednoznaczna, często sprzeczna w przekazie. Niezależnie jednak od tego, jaka będzie administracja, w Ameryce jest największa siła. Kilka francuskich czy brytyjskich samolotów ma znaczenie głównie symboliczne. Realne wsparcie może nadejść tylko zza Atlantyku
- mówi historyk.
„Kult zdrady” i pamięć historyczna
Czy Polska powinna osłabiać w edukacji i debacie publicznej przekonanie o „zdradzie sojuszników”?
Przypominanie o zdradzie to obowiązek historyków, choć to raczej publicystyczne niż naukowe określenie. Ja bym tego dziś nie eksponował. Najważniejsze jest budowanie realnych relacji z Paryżem i Londynem. Oba państwa mają broń atomową i swoje ambicje. Polska dyplomacja powinna te ambicje wykorzystać na naszą korzyść
- podkreśla prof. Chwalba.
Polska dziś a II Rzeczpospolita
Profesor odniósł się także do sytuacji wewnętrznej:
W latach 30. opozycja w Polsce była zmarginalizowana, kraj przestał być demokratyczny. Dziś różnice polityczne są silne, ale w sprawach najważniejszych – bezpieczeństwa i suwerenności – istnieje ponadpartyjna zgoda. Tak było również przed 1939 rokiem.