Pierwsze dość mocne cięcie zarówno drzew (nieszczepionych) jak i krzewów powinno odbyć się tuż po posadzeniu, kiedy skracamy wszystkie pędy o mniej więcej 1/3 długości. Kolejne cięcia – bardzo wczesną wiosną, w czasie pełnego uśpienia roślin – czyli w lutym, gdy minie już ryzyko największych przymrozków, jeszcze zanim ruszy wegetacja i pojawią się liście, bo możemy obejrzeć roślinę w całej okazałości i rozstrzygnąć co usunąć. Rośliny pozostające w uśpieniu łatwiej zabliźnią rany wraz z ruszeniem soków. 
 
Zabierając się za cięcie wybierzmy dzień z temperaturą powyżej zera i bezdeszczowy, przygotowując wcześniej narzędzia – naostrzone sekatory różnego rodzaju, by ułatwić sobie cięcie gałęzi o różnej grubości. Do decydowania o losie poszczególnych gałęzi przyda się wyobraźnia przestrzenna i rozsądek – lepiej uciąć mniej, niż za dużo. Co prawda nowe przyrosty są w stanie zatuszować błędy, ale przez pewien czas rośliny mogą wyglądać niezbyt ciekawie. Tniemy zawsze około 1 cm nad dobrze wykształconym pąkiem skierowanym na zewnątrz korony, więc warto robić to bez pośpiechu, dobrze przyglądając się pokrojowi rośliny. 
 
Zimowe cięcie to okazja do prześwietlenia krzewów, czyli usunięcia wszystkich zbędnych pędów, które zbytnio zagęszczają koronę. Sprawiają one, że do wewnątrz niej dociera zbyt mało światła słonecznego, by roślina wytworzyła nowe pędy. W dodatku krzyżujące się gałęzie ocierają się o siebie i powstają uszkodzenia kory, przez które wnikają bakterie i zarodniki grzybów. Stary, nieefektowny krzew można czasem jeszcze uratować przez dość drastyczny zabieg zwany odmłodzeniem, czyli przez przycięcie wszystkich pędów nad ziemią, na wysokości ok. 15 cm. Do jesieni wytworzy dużo młodych odrostów i ładnie się zagęści. Niektóre gatunki (budleję Davida, wierzby) trzeba odmładzać co roku, w przeciwnym wypadku słabo kwitną. Dzięki zimowemu cięciu krzewy, które kwitną latem i wczesną jesienią (żylistki, krzewuszki, tawuły japońskie, róże) możemy pobudzić do wytworzenia większej ilości pędów z pąkami kwiatowymi, usuwając pędy najstarsze. 
 
Przy okazji cięć pielęgnacyjnych warto nadać koronie młodych drzewek odpowiedni kształt. Dotyczy to głównie gatunków owocowych, u których zależy nam na dorodnych i dobrze wybarwionych owocach. Dzieje się tak, kiedy mają rozłożyste, ażurowo rozpostarte gałęzie. Starsze okazy nie wymagają już tak starannego formowania. Zazwyczaj późną wiosną wystarczy usunąć długie jednoroczne pędy zwane popularnie "dziczkami". 
 
Wszystkie grube konary powinny być cięte na tzw. obrączkę, czyli w odległości kilku centymetrów od pnia. Wtedy mamy gwarancję, że nie naruszymy tkanek należących do pnia, a tym samym nie doprowadzimy do zakażenia go drobnoustrojami chorobotwórczymi, które infekują każdą ranę. Usuwanie grubych konarów powinniśmy zacząć nie od góry, ale od dołu i to niezależnie od tego, czy wykonujemy je piłą mechaniczną czy ręczną. Cięcie od góry prowadzi najczęściej do ułamania się gałęzi pod własnym ciężarem i oderwania dużego płata kory. Aby temu zapobiec należy odciąć konar etapami. Najpierw do połowy od dołu, później od góry, a dopiero na końcu wyrównujemy powierzchnię cięcia.

 

 

(Barbara Błaszczyk/ew)